Przyzwyczaiłem się w pewnym momencie do tego, że gdy
życzliwi powiadamiali media o moich rzekomych przekrętach, a media robiły
swoistą szopkę, to w następnej chwili wkraczał prokurator i sprawę karną mi
robił.
Było tak nawet wtedy, gdy twardych dowodów nie miał.
Władza nowej jakości w małej gminie trochę już porządziła i
trochę prywaty sobie pouprawiała. W sumie, to jeszcze nikomu odrobina
asfaltobetonu na podwórku prywatnym nie zaszkodziła. Co z tego, że
nieestetycznie! Najważniejsze, że twardo i błotka grzebać nie trzeba!
Reporter super był się zjawił (Ale po jakim czasie!).
Materiał z prywaty był zrobił i światu objawił. Radny (Ciekawi mnie dlaczego
twarzy reporter nie pokazał. Radny to osoba publiczna. Redaktor nie miał takich
skrupułów, gdy radnego poprzedniej kadencji pokazywał światu. Radny to taka
sama osoba publiczna, jak prezydent Polski czy przeciętny wójt na zagrodzie.), ten właśnie radny zza chmurki nawet nie próbował tłumaczyć sytuacji; umoczył, jak jasna cholera, więc co
tutaj wyjaśniać.
Za to wódz małej gminy znów błysnął mądrością i wyznał, że
asfalt był gminny, gmina zapłaciła, tylko to nie koszt gminy i podwórko nie gminne.
Po chwili wyszło szydło, że to był jednak koszt gminy, co
należy czytać: gmina radnemu prezent zrobiła!
Filozofia i argumentacja godna przedstawiciela partii
jedynie w Polsce ludowej!
Pomyślałem, Boże, kto go wybrał i za jaką karę?
Nawet zdolności plastyczne wodzowi nie pomogły!
Burmistrz radnemu uwierzył i sprawy nie drążył, a przecież
lubi drążyć tylko że sprawy swoich wrogów, bo wielką chęcią drążenia wykazał się przy
wyjaśnianiu mojego urlopu dla poratowania zdrowia!
W ostatniej sprawie próbował zwalać coś na inną firmę
drogową, a radny stwierdził, że susza i nie ma tematu!
Wniosek jest taki, że i wódz, i radny, jak nic umoczyli i do
umoczenia obydwaj się przyznali.
Gdzie zatem gminny prokurator? Człowiek nieskazitelny i w
czystości swojej moralnej niedościgniony wzór. Co się stało z człowiekiem,
który jeszcze wczoraj gotów był oczy wrogowi wydrapać za kilometrówki
służbówką, a dzisiaj go przekręt na tysiące zupełnie nie drażni ani to, że
samochód służbowy goni się do Poronina po wodza nowego, który był się tam udał
innym pojazdem, ale wrócić chciał gminnym.
Kiedyś ów sprawiedliwy radny i człowiek czysty rzekł mi
publicznie, że nigdy nie uda mi się dorównać mu w byciu dobrym!
Odpowiedziałem wtedy, że nawet nie próbuję!
A obecny dyrektor: Amen!
Zaznaczę, że to nie cytat, to parafraza wymiany. Tak na
wypadek, gdyby zainteresowani grzebali w protokołach.
Przewodniczący też dał czadu, że sprawę wyjaśni, myślał, że
to drobnostka i nikt do tego nie wróci.
Przewodniczący musi wiedzieć, że jest kilka spraw, które nie
ucichną, jak on by tego pragnął. Sprawa zawieszenia dyrektora i wypowiedzi
przewodniczącego powrócą. Powrócą pytania o oszczędności w gminnej oświacie!
Trochę byłem zdziwiony, że Czaban był taki grzeczny! Czyżby
gnębienie moich przeciwników tak bardzo bolało? A może to tylko po to, by w przyszłości
się bronić, że nie byłem wtedy i wtedy po niczyjej stronie, że nie byłem tendencyjny
i tym podobne bzdety…
No i już na sam koniec: Gdzie jest prokurator? Ten prawdziwy,
nie gminny. Dlaczego nie ściga samorządowców? Czyżby potrzeba mu było dowodu twardszego
niż ten, jak asfaltobeton?
Więcej tu śmierdzi niż pachnie!
Prawda jest jednak taka, że każdy ma swój smród, który się za
nim ciągnie, o czym już wcześniej pisałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz