5 września 2015

Spór o Matkę Boską

Ciąg dalszy mojego religijnego weekendu.
Zauważam, że katolicy potrafią na amen obrazić się na świadków Jehowy za to, że nie oddają należytej czci Marii i że nie uważają jej do końca za święta.
Nikt jednak złego słowa nie powie o pierwszych chrześcijanach, którzy też Marii żadną czcią nie darzyli.
To pewnie kwestia niewiedzy i typowego zacietrzewienia.

Mam pretensję do świadków Jehowy, że trochę na siłę wyrywają fragmenty z Biblii, żeby umniejszyć rolę Marii, jak choćby historia z Kany Galilejskiej, kiedy Maria mówi Jezusowi, że wina nie mają.
Świadkowie Jehowy twierdzą, że wówczas Jezus jasno odpowiedział Marii, żeby dała mu spokój, gdyż czas jego nie nastał.
Jednak nie wspominają już o tym, co się stało później, gdy Maria nie odpuściła. Cud się stał, bo Jezus spełnił jej milczącą prośbę. To nawet, zdaje mi się, nie była prośba, tylko suche stwierdzenie, a później nakaz „zróbcie, co wam powie”,  co może wskazywać na świadomość swojej roli w dziele zbawienia.
Nie powiedzą tego jednak ci, którym to nie na rękę, w tym świadkowie Jehowy.
W Kanie jasno widać, że Jezus jako mężczyzna oddziela się od matki, naturalne aż boli, ale jako dziecko jest jej podporządkowany.
Przeciwnicy szczególnej roli Marii w dziele zbawienia powiadają, że w Kanie Jezus miał okazję okazać jej szczególną cześć, ale tego nie zrobił.
No a co z Jego misją uniwersalną, na cały świat, wszystkich ludzi i czasy się rozciągającą? Moim zdaniem, Jezus musiał oddzielać się od tego, co łączyło go z życiem ziemskim na rzecz tego, co ponad! Jeśli ktoś mnie wywoła na ubitą ziemię, to szerzej myśl rozwinę, a teraz biegnę dalej.
Ktoś w sporze ze świadkami Jehowy napisał, że Maria pochodzi z rodu królewskiego i należą jej się wszystkie królewskie przywileje wypływające z przynależności do domu Dawidowego.
Spokojnie! Po co tak ostro! A przede wszystkim tak na skróty, a przez to nie najmądrzej!
Chyba nie trzeba być biblistą czy zginąć na krzyżu, żeby wiedzieć, że sama przynależność do domu królewskiego nie zapewnia po wiekach królewskich przywilejów, a zwłaszcza domu Dawida, który sam stracił uznanie w oczach Boga za swoje nieciekawe co do wiary występki.
Ktoś inny znów napisał twardo i bez ogórek, że dla nauczycieli z Brooklynu (wiadomo, o kogo idzie) niezrozumiałe jest określenie Marii (napisał Maryi) jako współodkupicielki. I dalej, że ona w dziele zbawczym Chrystusa miała największy udział.
Spokojnie, spokojnie, spokojnie!
Nie okradajmy z zasług zbawczych samego Jezusa!
A jeśli już szukamy tych, co Jezusowi pomogli misję Jego dokończyc, to stwórzmy uczciwie listę i zacznijmy od Judasza, a później dopisujmy wszystkich tych, bez których Golgoty by nie było. Tak będzie uczciwiej. Nie musimy przecież brać przykładu z naszych religijnych przeciwników i na wyrywki traktować czy Biblii czy historii zbawienia.
Świadkowie Jehowy nazywają Marię zwykłą grzeszną kobietą, jak wszystkie inne. To wprawia katolickie serca w religijną palpitację. Ktoś nawet wykrzyczał w sieci, że to dla Marii uwłaczające!
A ja twierdzę, że grzech nie jest niczym uwłaczającym dla człowieka śmiertelnego, jeśli tylko z upadku grzechu potrafi się podnieść.
I znowu okrzyk w sieci, że pełnia łaski wyklucza wszelki grzech!
Do cholery, kochani, nie bądźmy fanatykami. Przecież nie mogę zakładać, że Karol Wojtyła i wszyscy święci Boży, byli od kołyski do trumny nieustannie święci.
Nikomu nie zaszkodzi trochę wyhamować i zamiast nawracać innych pochylić się nad sobą, nad swoim myśleniem, kondycją swojej wiary i tym, z czym wychodzimy do innych, żeby ich oświecić.

Jestem przed dogmatem wniebowzięcia Marii, ale o tym w następnym chaotycznym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...