Smutno mi, że mieszkam na umysłowym zadupiu, które tworzą
ci, co się za wybrańców uważają, w świąteczne szaty się wystroili i zasiadają
na pierwszych miejscach. Wewnątrz jednak nie mają nic do zaoferowania poza
żądzą władzy i, może, pieniądza.
Mieszkanie na zadupiu ma jednak trochę zalet. Można na
przykład się pośmiać z ludzi bardzo poważnych; tak bardzo, bardzo poważnych, że
najzwyczajniej śmiesznych, co się nie mogli doczekać objęcia nowych stanowisk
(nie zawsze uczciwie zdobytych). Włazili więc do nie
swoich jeszcze gabinetów, podejmowali decyzje, choć nie mieli uprawnień,
uczestniczyli w posiedzeniach, choć trzeba było poczekać, zmieniali dokumenty
organizacyjne bez uprawnionych osób, żądali nawet podpisów, aby uprawomocnić
swoje prostackie, tak – prostacie – posunięcia!
Pamiętam, że pomyślałem: To takie rządy cielaków, których
działanie obraża ludzi trochę myślących. Bo na zadupiu też ludzie potrafią myśleć!
Pamiętam, kiedy kilkanaście lat temu wygrałem wybory i byłem
jeszcze elektem, stary wódz zaproponował, abym wziął udział w konstruowaniu
budżetu. Odmówiłem stanowczo, gdyż w głowie mi się nie mieściło, żeby pracować
w nie swoim jeszcze gabinecie i wchodzić w kompetencje jeszcze rządzącego.
Nie przyszło mi też do głowy, żeby panoszyć się po urzędzie
i pokazywać wszystkim, że zaraz będę szefem.
Robiłem to naturalnie. Wiedziałem, że trzeba czekać do
właściwego momentu, prawnego objęcia urzędu!
Tępiłem też bezwzględnie zapędy innych, którzy próbowali
wchodzić w kompetencje urzędników czy kierowników jednostek. A tych, co chcieli
rządzić wszystkimi dokoła, nigdy nie brakowało. Twardo jednak stałem na
stanowisku, że chęci to jedno, a prawo drugie. Byli to głównie ludzie z tzw.
opozycji, których wiedza na temat funkcjonowania samorządu była odwrotnie
proporcjonalna do wygórowanych ambicji i chęci rządzenia.
Teraz jest zgoła inaczej. Nowy wódz wie wszystko. Prawo ma w
paluszku. Zdaje się znać nawet przyszłość. Zna się na wszystkim i wszystkich.
Nawet ocenia pracę, na temat której nic nie wie. A gdy ktoś niewygodny w ocenie
swojej pracy dobrze wypada, to razem z ekipą bierze się za załatwienie takiego
delikwenta. Możliwości jest dużo, jak choćby „informuję…”
Poplecznicy wodza dzielą stanowiska, ugrywają co lepsze
posady znajomym i członkom rodzin i tak im się przy tym spieszy, że nie czekają
nawet na pełnoprawne objęcie stanowisk. Przykładem może być tutaj podejmowanie
decyzji bez urzędującej jeszcze kilka dni temu dyrektor.
Wczorajszy szlachcic na zagrodzie, symbol warcholstwa,
pieniactwa, to przy nich człowiek rozsądny, pełen pokory i powściągliwości.
Jeden z ważnych urzędników małej gminy na końcu świata
stwierdził, że to mała społeczność i takie rzeczy, jak podejmowanie decyzji czy
zajmowanie gabinetów przed objęcie stanowiska, to w sumie nic takiego, bo tutaj
wszyscy się znają. Skwitował, że nic się nie stało i szat nie warto rozdzierać.
Jasne, że świat się nie skończy, a słońce nagle nie zgaśnie
z powodu kilku człowieczków żądnych zanadto władzy, żądnych pierwszych miejsc
przy stole i pierwszych ławek w świątyni, a przede wszystkim foteli naprędce
dla nich zwalnianych.
Jasne, że mała gmina, nawet ta na zadupiu, i mieszkańcy tej
gminy wytrzymają niejedno. Można się w końcu nawet przyzwyczaić do życia w
głupocie i zakłamaniu graniczącymi z szaleństwem. Można też nieźle się bawić,
patrząc na wszystko z dystansu! Ale zabawne to nie jest i śmiać się nie ma z
czego.
Dziś jestem przekonany, że o zapowiadanej nowej jakości
władzy w małej gminie można już pisać rozprawy. Chociaż to skromny początek
nowej lokalnej elity, to materiału do pracy autor już miałby aż nadto. Można
analizować i badać mechanizmy dusz ludzkich, żądzę władzy, katolicką miłość
bliźniego, reaktywację faryzeizmu w obłudnej pobożności, religijność na
pokaz…
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że obecnie rządzący
wystawiają na próbę moją wiarę słabą. Jak bowiem mam ich kochać, zgodnie z
nakazem Mistrza, skoro nawet nie myślę o nich pozytywnie?! Robią dosłownie
wszystko, aby mnie utwierdzić w łamaniu przykazań, zwłaszcza miłości bliźniego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz