17 września 2015

Do Poronina, ale nie po Lenina

Co się dzieję z tą władzą nowej jakości w małej gminie na końcu świata?!

Wódz był pojechał do Poronina, a później wóz służbowy musiał po niego pojechać! Szkoda mi kierowcy, który kilkaset kilometrów kręcił na marne, bo nikt mi nie powie, że wódz był w Poroninie służbówkę uprawiał albo to może, że mała gmina moja będzie z tego coś miała, poza zbędnymi kosztami.
Dedykuję ten wpis gminnemu prokuratorowi, który wyliczał mi każdy kilometr służbową skodą zrobiony. Choć za to płaciłem uczciwie, to krzyczał wniebogłosy. Nawet to, że dzieciaka do szkoły odwoziłem wykrzyczał był światu! Ale faktur nie sprawdził!

Ciekaw jestem jak teraz prokurator zaśpiewa o wycieczce wodza, kumpla swojego; wycieczce do Poronina bez służbowej potrzeby!
Czepiam się? 
Nie! 
Po prostu piszę!
Bo mnie ta uczciwość wielka niektórych ludzi ciekawi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...