Odskok od tematu z Rusem i Lechem w rolach głównych.
Miałem pisać o Rusie i Lechu w ich tańcu zawiłym, ale dzień
mi się dość pracowicie ułożył. Temat zaś braci starych potrzebuje czasu, zatem postanowiłem
odłożyć go nieco. Na dzień? Nie wiem, może dwa, gdyż dzisiejszy dzień na jutro,
jeśli wstanę, też mi robotę wyznaczył.
Zatem napisze o tym, co teraz istotne.
Spotkałem dziś dwoje starych znajomych! Rozmowa z nimi to rozkosz!
Ale na tym nie koniec!
... i po obróbce! |
Reszty ni ma co szukać!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Później biegiem do Mojego Raju z niepewnością w sercu czy ocet jabłkowy to
ocet na pewno.
Udało się!
Oczywiście nie
smakuje, jak ten kupiony w sklepie, ale co tak, jak ze sklepu, smakuje, jeśli
naturalne?
Kawał ściany był mi się dzisiaj rozwalił aż miło! O mało na głowę moją biedną nie spadły kamienie!
Szczęście, że byłem dość szybki i w porem odskoczył!
Trochem w ziemi, matce mojej świętej, popracował!
Po drodze odwiedzili mnie byli świadkowie Jehowy. Ponieważ
byłem w trakcie walki z gruzem i kamieniami, umówiliśmy się na czas przyszły,
jeśli Bóg pozwoli. To ostatnie nie padło w rozmowie między nami, ale tak żem
pomyślał, gdy zniknęli mi z oczu ci, co dobrą nowinę przyszli mi ogłosić!
A potem?
A potem zmrok był zapadł szybciej, niż bym chciał i trzeba
się było do domu szybko zbierać!
Zebrałem swoje mikre, ale jakże piękne i smaczne warzywa, i
ruszyłem do domu, żeby głowę skłonić!
No i w domu jestem, i podsumowuję, co dobrego, co złego dzisiaj
doświadczyłem! I nijak, cholera, złego nie znajduję, zatem nie ponarzekam, tylko
podziękuję!
Teraz spróbuje pisać dalej swoją książkę. Trzeba przecież z czegoś
żyć! A ja chcę żyć z pisania!
Co z tego wyniknie, zobaczymy za sto lat!
O świerszczu zapomniałem!
Napiszę o nim za chwilę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz