4 grudnia 2015

Dziurawa skarpeta

Mam od kilku tam dni taką dziurę w skarpecie. Dziura wcale a wcale w niczym mi nie przeszkadza. Uczciwie co wieczór piorę moją skarpetę z dziurą. I jeszcze nie widzę potrzeby, żeby ją wyrzucać! Nie widzę tym bardziej potrzeby, żeby tracić czas na dziury łatanie, bo mam inne skarpety!

Mojej dziury w skarpecie nie może ścierpieć żona. Czepia się się ciągle dziury! Nie twierdzę, że nie ma racji, ale mnie dziura zupełnie nie przeszkadza, już taki jestem i już…. 
Ale żona się wkurza na dziurę skarpecie. W sumie nie tylko na dziurę, bo trochę pracowałem na to, żeby w ogóle była na mnie trochę lub bardzo zła!
Pilnuję więc skarpety, bo boję się o jej los. Wystarczy z mojej strony chwila nieuwagi i skarpety nie będzie! Zostanie porwana, wyrzucona do śmieci! Jak ją później znajdę? 
A ja zaplanowałem, że dam jej jeszcze z tydzień ze sobą, dlatego teraz będę pilnował jej bardziej niż siebie!
Teraz się suszy, bidulka, na ciepłym kaloryferze, a kiedy już wyschnie, odzieje nie do końca jedną z moich stóp!
No to tyle na start nowego weekendu!
Mam dzisiaj zamiar z daleka zobaczyć Mikołaja! Ciekawe czy mi się uda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...