Choć wodzem już nie jestem od roku z
kawałkiem, to jednak nie dla wszystkich.
Ostatnio otrzymałem życzenia świąteczne
(a jakie miały być?) od Posła na Sejm, RP oczywiście.
Szkoda tylko, że Poseł tak bardzo nie w
temacie albo osoba, co w biurze Posła zawiaduje!
W jednej strony miło, że o mnie
pamiętają. Z drugiej to mogliby spokojnie zapomnieć. Nic by się nie stało. Nie
rozdrapywaliby przeszłości, co przecież umarła i którą tak bardzo pragnę z wszystkich sił
pogrzebać.
Z trzeciej natomiast strony, to dobry
przykład na to, jak bardzo mechanicznie okazujemy uczucia. Wpisane w bazie
danych nazwiska i imiona, bez twarzy osoby, do których trzeba się odezwać.
Wypada? Tak trzeba? A może lepiej
wysłać życzenia głupio adresowane, niż nie wysłać ich wcale, bo będzie jeszcze
gorzej?
Nie wiem! Zaprawdę, nie wiem! Wiem
tylko na pewno, że sam tak mechanicznie życzenia wysyłałem. Mogę tylko
przysiąc, że za każdym razem starałem się do życzeń dopasować twarz ludzką. Nie
zawsze się udało, a życzenia i tak szły!
Takie życzenia również przychodziły do
mnie, ponieważ ni w ząb nie potrafiłem skojarzyć twarzy tego, kto czegoś mi tam
życzył!
Ostatnie życzenia od Posła są na tyle
moje, że twarz człowieka kojarzę i niewykluczone, że on moją też! Ale z ta moją
twarzą to tylko domysły!
Nie mówię jednak: Dziękuję!, tylko:
Odebrałem! Żeby znów mechanice nie oddawać pola.
Żeby
życiu sens nadać, to trzeba koniecznie unikać takich życzeń, które należy
złożyć z obowiązku.
Skupmy się na życzeniach wypływających wprost z serca, a
jeśli takich nie mamy, zamilknijmy na wieki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz