26 grudnia 2015

Nie potrafię już świętować

Takim zmęczony tymi świętami, że nie macie pojęcia.
Wszystko w nich jest! Wszystko. poza rozmowami o narodzinach Syna Bożego, nowej nadziei i przyszłym zwycięstwie.

Dziękuję Bogu, że te święta się kończą, gdyż takie świętowanie nie tylko nie ma sensu, ale jeszcze bardziej oddala ludzi od tego, co jest meritum tychże świąt.
Tego się już nie da odwrócić! Albo inaczej. Tego człowiek współczesny nie zdoła już odwrócić! Jeśli Bóg zechce, to tak, ale człowiek sam nic tu nie wskóra!
Wiem, że są jednostki opierające się skomercjalizowanej cywilizacji konsumpcji i pożerania dóbr. One jednak zostaną zabrane przez falę profanum, która zalewa dzisiaj świat. W tym cielesnym życiu przegrają na pewno, ale są wygrani na poziomie BYĆ! Kto straci swoje życie dla Mnie, zyska je!
To właśnie oni przy przekraczaniu granicy będą się spokojnie uśmiechali i z nadzieją patrzyli w nienazwaną dal swojej nowej wędrówki.
Ci, których związał świat przyziemnością posiadania, z przerażeniem będą oczekiwali końca i cierpieli z powodu niepewności, co dalej!?
Ktoś pyta: Skąd te czarne myśli?
Odkąd pamiętam, zawsze były w mojej głowie. Początkowo nieokreślone i nienazwane. Teraz nabierają coraz wyraźniejszych kształtów. Coraz bardziej dociera do mnie, jak bardzo rodzaj ludzki oddala się od tego, co wyróżniało go w przyrodzie od momentu ubogacenia przez nefesz, czyli tchnienie życia, nazwijmy to duchem życia, duchowością, duszą… niech każdy nazwie to po swojemu. Dociera coraz bardziej do mnie, jak oddalamy się od wyróżniającej nas w świecie natury duchowości na rzecz zabiegów posiadania tego, co nie tylko zbędne do życia, ale od tegoż życia oddalające nas.
***
Popatrzmy na siebie sprzed kilku tygodni i dni, z czasu przedświątecznego i świątecznego karnawału.
Ileż zabiegów wykonaliśmy, aby zaopatrzyć się w prezenty dla innych?
Ileż przy tym wybiegów użyliśmy, żeby wydębić od innych, co chcieliby dostać od dziadzia z brodą?
Iluż kłamstewek użyliśmy, żeby najbliżsi nie wiedzieli, że wyruszamy na świąteczne zakupy; po prezenty?
Jak głupio tłumaczyliśmy po otrzymaniu prezentu, że to dzięki św. Mikołajowi!
Ileż w tym wszystkim było rozmów o narodzeniu Chrystusa?
Ileż było prób zrozumienia, gdzie kończy się historia, a zaczyna mit albo wiara?
Ileż przy stole było poruszonych tematów o realiach narodzin Zbawiciela?
A ileż rozmów przy stole było o obniżkach w supermarketach?
Ileż rozmów było o nowych zakupach już na przyszły sezon?
Ileż rozmów było o tym, co będzie modne na wiosnę?
(…)
I sto pytań: Czy zjesz może jeszcze tego?
I tyleż odpowiedzi: Dziękuję! Już nie mogę!
A i tak za 101. razem usłyszeliśmy: A może byś skosztował tego?

Ileż było ciszy i zadumy?
A ile gonitwy, żeby wszystkich koniecznie odwiedzić? Nawet tak na chwilę, na niby, bez refleksji!

Albo to ciągłe śpiewanie kolędowaniem zwane!
Ileż razy będziemy powtarzać radość aniołów, którzy rzekomo pod niebiosa wyśpiewują swoje Gloria? A może już dawno to wyśpiewały?
Ile jeszcze będziemy słuchać o klękających zwierzętach, i to tych wybranych, jak choćby osiołek czy owieczki? A dlaczego np. nie szczury?

Komu zależy na tym, żebyśmy my nie uklękli i nie pogrążyli się w modlitewnej zadumie, tylko byli jak chomiki biegające w swoim kołowrotku wymyślonej przez ludzi tradycji i biegali od zakupów do zakupów, od daty do daty?
Komu zależy na tym, żeby do nas nie dotarło, że To, Co się raz narodziło, a narodziła się Miłość, Nowa Droga, Nadzieja, Dal Nienazwana…, narodziło się i już nie musi rodzić się po raz kolejny?
 Jaka kara mnie czeka za takie myślenie?
Jaka nagroda mnie czeka za takie myślenie?
Nie wiem, co mnie czeka!
Wiem tylko, że ja muszę zmienić swoje życie!
Wiem tylko, że ja muszę ciągle szukać!
Wiem tylko, że jestem niedoskonały i dlatego co rano muszę zaczynać od nowa!

Wiem też, że BÓG nie musi tego robić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...