12 grudnia 2015

Jestem skończonym durniem

Jestem skończonym durniem! I nie jestem sam! A ilu jest nas naprawdę, tego nie wie nikt!
Jak nie nazwać mnie durniem, skoro wiem, że palenie szkodzi mojemu zdrowiu; znam praktycznie wszystkie minusy nałogu…, a mimo to palę!? Cholera by to wzięła!

To samo dotyczy tych wszystkich, którzy palą i wiedzą o szkodliwości tego uzależnienia, a jednak zerwać z nałogiem nie mogą. Nie mogą zerwać nawet wtedy, gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi przemawiają za tym, żeby to właśnie zrobić!
No, ale chyba właśnie na tym polega każde uzależnienie, że trzyma uzależnionego w absurdalnej sytuacji!
Dobrze jest, jasne, że jest dobrze, gdy zdajemy sobie chociaż po trosze sprawę z tego, jakie podłoże ma nasze uzależnienie. Nieważne czy będzie to uzależnienie od drugiego człowieka, alkoholu, narkotyków czy nikotyny.
Problem uzależnienia nie tkwi bowiem w osobach trzecich czy samych używkach, jak: narkotyki, alkohol czy nikotyna.
Alkohol sam w sobie nie jest zły! Narkotyki same w sobie nie są złe! Nikotyna sama w sobie nie jest zła!
To tylko substancje i same w sobie nie są niczym złym, jak niczym złym nie jest stół czy taboret z połamaną nogą; zły nie jest wróbel wyjadający ziarno czy bocian załatwiający się nam na dach samochodu albo na nowy płaszcz.
To w nas tkwią pewne deficyty, które sprawiają, że jesteśmy podatni na uzależnienie się od drugiej osoby, narkotyków, alkoholu, nikotyny; jesteśmy podatni na złość na wróbla, który wydziobuje ziarno albo bociana załatwiającego się na nasz samochód lub na nowy płaszcz.
To w nas tkwi przyczyna uzależnienia i w nas samych powinniśmy szukać możliwości nieustannego wyzwalania się z tych słabości.
Ponieważ jestem ostatnio pochłonięty próbą poznania i oswojenia wiedzy o uzależnieniu od nikotyny, poniżej postanowiłem podzielić się swoimi spostrzeżeniami na ten temat. Czasami bowiem bardzo dziwne wydają się przyczyny, dzięki którym ulegamy temu czy innemu uzależnieniu.
W styl funkcjonowania palacza wpisuje się kilka ważnych deficytów umiejętności życiowych. Jestem nieco zdziwiony, gdyż ktoś chce mi powiedzieć, że palę dlatego, ponieważ nie potrafię radzić sobie z przeżywaniem i wyrażaniem emocji. Zgadzam się z tym, że nie potrafię odpoczywać, regenerować sił i radzić sobie ze stresem. Jestem zdziwiony, ale kategorycznie nie odrzucam takiej tezy. Coś w tym musi być!
Problem ze stresem, samooceną i kontaktami z innymi wywołuje zapotrzebowanie na poszukiwanie zamienników. Palenie jest jednym z nich. Jak się okazuje, zapalenie papierosa wiele załatwia. Zamiast uczenia się odczuwania i wyrażania emocji – tłumimy to papierosem. Zamiast uczenia się sposobów wypoczywania i regeneracji – palenimy dla relaksu. Zamiast poznawania sposobów na nawiązanie rozmowy, proponujemy komuś, żeby z nami zapalił, a jeśli brakuje wątków w rozmowie, to możemy sobie pozwolić na przerwą i zrobić kolejny wdech i wydech dymu tytoniowego.
Zatem palenie to po części uzupełniania naszych braków.
Kiedy następuje odstawienie papierosów, to mamy gotową dezorganizację funkcjonowanie. Jeśli nie potrafimy uzupełnić podanych przykładowo powyżej braków, to wracamy do palenia.
Jeśli natomiast postaramy się uzupełnić te braki w trakcie palenia, wówczas bardzo mocno osłabiamy motywację do jego kontynuowania, często wręcz porzucamy nałóg.
Długoletnie palenie wykształca szczególnie niekorzystne nawyki w obrębie sposobu funkcjonowania. Przed rzuceniem palenia musimy zatem od nowa zorganizować siebie w codzienności.
Posiadanie odpowiedniej wiedzy może przełożyć się na zdolność do zmiany zachowań i palenie oraz inne nawyki czy nałogi przestaną być już potrzebne do funkcjonowania.
***
W myśleniu palacza zaspokojenie nałogu daje odprężenie czy wytchnienie.
Skutki uboczne przychodzą dopiero po wielu latach, a skoro nie są natychmiastowo dostrzegane, to są ignorowane! Dlaczego bowiem ktoś miałby nie palić, skoro nie dostrzega u siebie żadnych negatywnych skutków?
To też oszukiwanie siebie i pewnego rodzaju ślepota na samego siebie i prawdziwe potrzeby!
Jeśli ktoś przesadzi z jedzeniem, alkoholem albo nawet pracą, skutki tego odczuwa zaraz potem. U palacza tego nie ma! Nie istnieją incydenty pojedynczego nadużycia! Nadużycie ani negatywne skutki nie łączą się z wypaleniem jednego papierosa. Nie jest tak, jak u alkoholików, gdzie jeden kieliszek może by i nie zaszkodził, ale fakt wypijania jednego i poprzestawania na tym należy już do przeszłości.
Konsekwencji palenia palacz zatem nie widzi. A badać się z reguły nie chce, aby nie straszyć samego siebie ewentualnymi chorobami.
U nałogowego palacza brak jakby wiedzy i obiektywnych informacji o tym, jak jest naprawdę. Brakuje też często palaczom świadomości i wglądu w cały obraz tej czynności. Widać natomiast pozytywne doświadczenia, w czym np. zapalenie pomaga.
Zatem mamy tu do czynienia z pewnym rodzajem oczekiwania na sięgnięcie po papierosa, który jest przez dużą część społeczeństwa akceptowany. Nadzieja na pozytywne doznania jest silna.
***
Jak łatwo zauważyć, idzie mi to pisanie o porzuceniu palenia i samym paleniu, jak krew z nosa!
Myślę jednak, że to jakaś cząstka mnie, odsuwa mnie od tegoż pisania i porzucenia palenia w ogóle!

Nie dam się, ale jak na razie i tak jestem strasznym durniem, ponieważ jeszcze palę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...