Jestem
skończonym durniem! I nie jestem sam! A ilu jest nas naprawdę, tego nie wie
nikt!
Jak nie nazwać
mnie durniem, skoro wiem, że palenie szkodzi mojemu zdrowiu; znam praktycznie
wszystkie minusy nałogu…, a mimo to palę!? Cholera by to wzięła!
To samo dotyczy
tych wszystkich, którzy palą i wiedzą o szkodliwości tego uzależnienia, a
jednak zerwać z nałogiem nie mogą. Nie mogą zerwać nawet wtedy, gdy wszystkie
znaki na niebie i ziemi przemawiają za tym, żeby to właśnie zrobić!
No, ale chyba
właśnie na tym polega każde uzależnienie, że trzyma uzależnionego w absurdalnej
sytuacji!
Dobrze jest,
jasne, że jest dobrze, gdy zdajemy sobie chociaż po trosze sprawę z tego, jakie
podłoże ma nasze uzależnienie. Nieważne czy będzie to uzależnienie od drugiego
człowieka, alkoholu, narkotyków czy nikotyny.
Problem
uzależnienia nie tkwi bowiem w osobach trzecich czy samych używkach, jak: narkotyki,
alkohol czy nikotyna.
Alkohol sam w
sobie nie jest zły! Narkotyki same w sobie nie są złe! Nikotyna sama w sobie
nie jest zła!
To tylko
substancje i same w sobie nie są niczym złym, jak niczym złym nie jest stół czy
taboret z połamaną nogą; zły nie jest wróbel wyjadający ziarno czy bocian
załatwiający się nam na dach samochodu albo na nowy płaszcz.
To w nas tkwią
pewne deficyty, które sprawiają, że jesteśmy podatni na uzależnienie się od
drugiej osoby, narkotyków, alkoholu, nikotyny; jesteśmy podatni na złość na
wróbla, który wydziobuje ziarno albo bociana załatwiającego się na nasz
samochód lub na nowy płaszcz.
To w nas tkwi
przyczyna uzależnienia i w nas samych powinniśmy szukać możliwości nieustannego
wyzwalania się z tych słabości.
Ponieważ jestem
ostatnio pochłonięty próbą poznania i oswojenia wiedzy o uzależnieniu od
nikotyny, poniżej postanowiłem podzielić się swoimi spostrzeżeniami na ten
temat. Czasami bowiem bardzo dziwne wydają się przyczyny, dzięki którym ulegamy
temu czy innemu uzależnieniu.
W styl
funkcjonowania palacza wpisuje się kilka ważnych deficytów umiejętności życiowych. Jestem nieco
zdziwiony, gdyż ktoś chce mi powiedzieć, że palę dlatego, ponieważ nie potrafię
radzić sobie z przeżywaniem i wyrażaniem emocji. Zgadzam się z tym, że nie
potrafię odpoczywać, regenerować sił i radzić sobie ze stresem. Jestem
zdziwiony, ale kategorycznie nie odrzucam takiej tezy. Coś w tym musi być!
Problem ze
stresem, samooceną i kontaktami z innymi wywołuje zapotrzebowanie na
poszukiwanie zamienników. Palenie jest jednym z nich. Jak się okazuje,
zapalenie papierosa wiele załatwia. Zamiast uczenia się odczuwania i wyrażania
emocji – tłumimy to papierosem. Zamiast uczenia się sposobów wypoczywania i
regeneracji – palenimy dla relaksu. Zamiast poznawania sposobów na nawiązanie
rozmowy, proponujemy komuś, żeby z nami zapalił, a jeśli brakuje wątków w
rozmowie, to możemy sobie pozwolić na przerwą i zrobić kolejny wdech i wydech
dymu tytoniowego.
Zatem palenie
to po części uzupełniania naszych braków.
Kiedy następuje odstawienie papierosów, to mamy gotową
dezorganizację funkcjonowanie. Jeśli nie potrafimy uzupełnić podanych przykładowo
powyżej braków, to wracamy do palenia.
Jeśli natomiast postaramy się uzupełnić te braki w
trakcie palenia, wówczas bardzo mocno osłabiamy motywację do jego
kontynuowania, często wręcz porzucamy nałóg.
Długoletnie
palenie wykształca szczególnie niekorzystne nawyki w obrębie sposobu
funkcjonowania. Przed rzuceniem palenia musimy zatem od nowa zorganizować
siebie w codzienności.
Posiadanie
odpowiedniej wiedzy może przełożyć się na zdolność do zmiany zachowań i palenie
oraz inne nawyki czy nałogi przestaną być już potrzebne do funkcjonowania.
***
W myśleniu
palacza zaspokojenie nałogu daje odprężenie czy wytchnienie.
Skutki uboczne
przychodzą dopiero po wielu latach, a skoro nie są natychmiastowo dostrzegane,
to są ignorowane! Dlaczego bowiem ktoś miałby nie palić, skoro nie dostrzega u
siebie żadnych negatywnych skutków?
To też
oszukiwanie siebie i pewnego rodzaju ślepota na samego siebie i prawdziwe potrzeby!
Jeśli ktoś
przesadzi z jedzeniem, alkoholem albo nawet pracą, skutki tego odczuwa zaraz
potem. U palacza tego nie ma! Nie istnieją incydenty pojedynczego nadużycia!
Nadużycie ani negatywne skutki nie łączą się z wypaleniem jednego papierosa.
Nie jest tak, jak u alkoholików, gdzie jeden kieliszek może by i nie
zaszkodził, ale fakt wypijania jednego i poprzestawania na tym należy już do
przeszłości.
Konsekwencji
palenia palacz zatem nie widzi. A badać się z reguły nie chce, aby nie
straszyć samego siebie ewentualnymi chorobami.
U nałogowego
palacza brak jakby wiedzy i obiektywnych informacji o tym, jak jest naprawdę.
Brakuje też często palaczom świadomości i wglądu w cały obraz tej czynności.
Widać natomiast pozytywne doświadczenia, w czym np. zapalenie pomaga.
Zatem mamy tu
do czynienia z pewnym rodzajem oczekiwania na sięgnięcie po papierosa, który
jest przez dużą część społeczeństwa akceptowany. Nadzieja na pozytywne doznania
jest silna.
***
Jak łatwo
zauważyć, idzie mi to pisanie o porzuceniu palenia i samym paleniu, jak krew z
nosa!
Myślę jednak,
że to jakaś cząstka mnie, odsuwa mnie od tegoż pisania i porzucenia palenia w
ogóle!
Nie dam się,
ale jak na razie i tak jestem strasznym durniem, ponieważ jeszcze palę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz