Miałem pisać o wodzu i
osiągnięciach władz mojej gminy, a wyszło o świętach, które przecież tuż, tuż…
Myślałem, że już całkiem o mnie
zapomniano, a tymczasem otrzymałem zaproszenia na spotkania opłatkowe.
Jestem i trochę zdziwiony, i
trochę zaskoczony, ale przede wszystkim powinienem podziękować za pamięć.
Jednak z zaproszeń nie
skorzystam, ponieważ dzielenie się opłatkiem było zawsze dla mnie aktem
religijnym. Muszę mieć czyste serce, bez nienawiści, gniewu, niezadowolenia i
tym podobnych przywar. W takim właśnie stanie mogę się zdobyć na to, żeby z
bliźnim moim przełamać się opłatkiem.
Tymczasem grzeszny jestem i pełno
we mnie złości, i nijak nie mogę pozbyć się negatywnych uczuć.
Zatem lepiej będzie, jeśli
zostanę w domu i poczekam z opłatkiem na tych, których naprawdę kocham, do
których nie czuję urazy, nic nie mogę mieć za złe… mogę co najwyżej prosić o
wybaczenie!
Takie łamanie się opłatkiem ma
naprawdę sens, reszta to tylko poza, że jestem taki dobry.
Znów piszę o tym, co sam przez
lata przerabiałem. Składałem nieszczere życzenia i takie przyjmowałem. Każdy,
kto siebie szanuje, powie, że tak właśnie jest na tak zwanych oficjalnych
opłatkach bożonarodzeniowych.
Może dzisiaj zgłupiałem, ale
instytucje świeckie powinny postępować zgodnie z zasadą biblijną: Bogu, co boga, a cesarzowi…
Ale tradycja jest tradycją! Do
tego piękną tradycją, podczas której, często na niby, ale jednak, jesteśmy
lepszymi ludźmi.
Niech zatem wszystkie opłatki, na
które mam zaproszenie przebiegną w atmosferze prawdziwej szczerości!
Ja poczekam cierpliwie na tę
piękną chwilę, kiedy przyjdzie mi opłatkiem łamać się z najbliższymi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz