Kolejna garść pomysłów, z których każdy
może być tematem książki, a na który z pewnością ani sił, ani chęci, ani czasu
mi nie starczy. Dlatego zapewne trafiają do Skarbnicy… i niech
czekają albo na moje, albo na innych zainteresowanie.
Poza tym, komu, do cholery, chciałoby
się czytać tyle książek, co pomysłów ma każdy domorosły pisarz? Zwłaszcza, że w 99% to pomysły powielone
z przeszłości!
Nie będę sobą, jeśli nie wspomnę
kolejny raz, iż cieszę się niezmiernie, że kolejne tandetne święta BN mam za
sobą. Przede mną Wielkanoc, ale te święta, na szczęście, nie są tak obciążone
pieprzoną komercją!
Nie gniewajcie się za to określenie
„tandetne”, ale musicie przyznać, że wielu z nas robi z siebie durnia i udaje,
że naprawdę są święta tam, gdzie ich wcale nie ma!
Święta się skończyły, polityczny, pieprzony cyrk wrócił do mediów!
***
Żeby całkiem nie zgubić tematyki
świątecznej, to jeszcze muszę wspomnieć o konkursie na szopkę…
Tym razem, jak zresztą co roku, padło
na szopkę bożonarodzeniową. Wiecie – osiołek, baranki, trochę siana, żłóbek…!
Jakaś lalka z plastiku, często zwierzęta też sztuczne. Ale szopka być musi,
tylko czy w tym roku?
Z każdym okresem przed polskim BN, w
szkołach, domach kultury i innych instytucjach ogłasza się konkursy i dzieci
ruszają z robotą – kroją kartony, tną deski, malują buźkę Jezuska, nakrywają
Marii głowę jakąś szmatką i próbują odrysować przerażenie na obliczu Józefa.
Czego tam jeszcze nie robią?
Robią
wszystko, co mogą!
Ale
czy dzisiaj warto ogłaszać konkursy na szopki bożonarodzeniowe?
Nie lepiej
nakazać uczniom, żeby koniecznie codziennie oglądali relacje z tego, co w
polskiej polityce się dzieje?
Potrzeba
lepszej szopki?
***
Marszałek, Sejmu apelował jakiś czas
temu, żeby zamożni rodacy nie zgłaszali się do pobierania obiecanych 500
złotych (nie złoty) na dziecko.
Natomiast Roman Giertych (ojciec
czworga dzieci) zapowiada pozew zbiorowy, jeśli obiecanej kasy nie dostanie.
Przy tym postawę Giertycha ukazuje się
jako aspołeczną, niemoralną i w ogóle nie na miejscu.
Doczekaliśmy
zatem w Polsce czasów, gdzie rządzący proszą i apelują, aby obywatele nie
korzystali z przynależnych im praw, a nawet krytykują obywateli za to, że z
prawa chcą korzystać!
***
Medialne
rozumowanie!
Interwencja Polsatu znalazła ostatnio
lekarza, który twierdzi, że nie pamięta, aby leczył człowieka, który jakiś czas
temu uległ wypadkowi komunikacyjnemu i którego po tymże wypadku zszywał.
Pech chciał dla tego lekarza, że
poszkodowany był jego pacjentem, czego nie pamiętał, gdy orzekał w/s odszkodowania
dla tegoż człowieka.
Poszkodowany w wypadku nie zawinił
niczym, jest poszkodowanym, takim na 1000% Lekarz po wypadku zszył gościa jak
trzeba, ale coś tam wynikło i są z tego problemy.
Problem jednak jest taki, że lekarz
twierdzi, iż nie pamięta tego zdarzenia i tego pacjenta, a pacjent i redaktorzy nie dają
mu w tej sprawie wiary.
Czy w Polsce lekarz musi pamiętać
wszystkich pacjentów? Jeśli nie ma takiego obowiązku, to chyba pamiętać nie
musi!
Ale dla redaktorów i poszkodowanych
pamiętać musi i już, chociażby nawet wtedy, gdyby musieć nie musiał!
Mam dość takich programów i ludzi,
którzy tam biegają….
To nie jest żaden ratunek, tylko show i
odwracanie kota ogonem… Zaznaczam - nie w każdym przypadku! Choć publicznego łkania nad sobą i swoim losem nie pochwalam!
***
I wystarczy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz