15 grudnia 2015

Opowieść o człowieku uzależnionym

Tekst, który będę parafrazował, nie jest mój. Nie wiem też czyj jest i komu za niego dziękować. Kiedyś znalazłem go w sieci, szukając informacji na temat uzależnienia od nikotyny i w ogóle rożnych uzależnień.

Postanowiłem tekst przerobić na użytek wszystkich uzależnionych od… No właśnie, niech każdy sobie odpowie, od czego jest uzależniony.
Moim zdaniem, nie ma bowiem różnicy pomiędzy uzależnieniem od alkoholu, nikotyny, pracy, seksu, donosicielstwa, plotkarstwa czy czegoś tam jeszcze, co robimy nagminnie i często nieświadomie, ze szkodą dla siebie i innych!
Każde uzależnienie jest dzisiaj rozumiane jako specyficzne dno jednostki ludzkiej; dno, z którym człowiek się spotyka i musi podjąć decyzję, co dalej!?
Jedni zostają tam, gdzie upadli, i wtedy mówi się potocznie, że rozbili się o własne dno!
Inni prężą muskuły wolnej woli i w górę. Nie idzie tu wcale jednak o latanie, tylko żeby wypłynąć na powierzchnię, stanąć w pionie i utrzymać tę pozycję jak najdłużej.
Na latanie przyjdzie czas!
Kto nie upadł, będzie umiał chodzić, ale nigdy nie będzie latał!

Jogin nałogów
Był sobie Człowiek!
Był uzależniony od… od 30 lat. Był chory!
Lekarze powiedzieli mu: Nigdy nie wyzdrowiejesz, jeśli nie zerwiesz z nałogiem!
Ale on nadal trwał w nałogu.
Choć próbował, nie mógł się oprzeć uzależnieniu.
Nie było tak, żeby nie chciał, ale nie wychodziło mu, nie dawał rady!
Starał się i w swoich wysiłkach wiele cierpiał.
Udawało mu się na dzień, dwa, potem potrzeba wracała z taką mocą, że go pochłaniała i znowu wpadał w to samo rutynowe zachowanie.
Z powodu swojego nałogu utracił wszelką wiarę w siebie!
Wiedział, że nie potrafi zrobić czegoś tak drobnego, jak życie bez nałogu!
We własnych oczach stał się bezwartościowy. Uważał siebie za najbardziej bezwartościowego człowieka na świecie!
Nie miał dla siebie żadnego szacunku.

W końcu podjął kolejną próbę.

Zapytał Mistrza: Co mogę zrobić? Jak mam zerwać z nałogiem?
Na to Mistrz odpowiedział: Nikt nie jest w stanie zerwać z nałogiem. Musisz to zrozumieć. Uzależnienie nie jest teraz tylko kwestią twojej decyzji. Weszło do świata twoich nawyków, zapuściło korzenie. 30 lat to dużo czasu.
Nałóg zapuścił korzenie w twoim ciele, w twoim umyśle, rozprzestrzenił się wszędzie, w każdym zakątku ciebie. Nie jest to tylko kwestia postanowienia twojej głowy. Głowa nic tu nie poradzi. Głowa jest bezsilna. Gdy coś zaczniesz i praktykujesz to tak długo, stajesz się wielkim joginem. 30 lat praktykowania nałogu to szmat czasu, to wystarczy, żeby stać się wielkim joginem nałogu!
Stało się to automatyczne, musisz to odautomatyzować!

Co rozumiesz przez odautomatyzowanie? Zapytał Człowiek Mistrza.

Zrób jedno, zapomnij o porzuceniu nałogu. Odpowiedział Mistrz.
I tak nie ma takiej potrzeby. Żyjesz w nałogu przez 30 lat i żyjesz. Jasne, cierpiałeś, ale i do tego się przyzwyczaiłeś. Co za różnica, gdy umrzesz kilka godzin wcześniej, niż gdybyś umarł wyzwolony z nałogu kilka godzin później? 
I co będziesz robił? 
Co za różnica, czy umrzesz w poniedziałek, we wtorek czy niedzielę, w tym roku czy w tamtym, co to ma za znaczenie?

No tak, to prawda! Nie ma to większego znaczenia! Przyznał Człowiek.

Zapomnij, nie rzucisz nałogu, raczej spróbuj to zrozumieć. Uczyń z tego medytację! Rzekł Mistrz.

Z mojego nałogu medytację? Jak to zrobić? Zdziwił się wyraźnie ożywiony Człowiek.

Kiedy na przykład wyjmujesz paczkę papierosów z kieszeni albo sięgasz po kolejny kieliszek wódki, rób to powoli. Ciesz się tym, nie ma pośpiechu. Bądź świadomy, uważny, czujny! Rób to powoli, z pełną uwagą.
Potem z pudełka wyjmij jednego papierosa, weź kieliszek wódki, ale powoli. Nie tak jak dawniej - w pośpiechu, mechanicznie, nieświadomie.
Zacznij bawić się papierosem, opukaj go, przyjrzyj się napełnionemu kieliszkowi wódki, podnieś pod światło… wszystko to rób w skupieniu, bądź pełen uwagi.
Słuchaj wszystkich dźwięków towarzyszących tej czynności. Słuchaj tak, jak ludzie Zen słuchają głosu samowaru, gdy herbata zaczyna się gotować.
A później powąchaj papierosa, powąchaj zawartość kieliszka, spróbuj nazwać ten aromat, staraj się zróżnicować zapachy, odczuj piękno zapachu…

Co ty mówisz? Przerwał Mistrzowi Człowiek. Piękno? Też coś! Żartujesz?

Nie! Nie żartuję!
Tytoń czy alkohol są tak samo boskie, jak wszystko inne. Powąchaj dokładnie, to zapach Boga.
Potem włóż papierosa do ust, podnieś do ust kieliszek z wódką… z pełną świadomością, tak. Zapal papierosa w pełni uwagi! Wypij kieliszek wódki w pełni uwagi!
Ciesz się każdą czynnością, podziel to na jak najmniejsze części, tak, abyś stał się coraz bardziej uważny. 
Obserwuj swoje ruchy, delektuj się czynnościami palenia czy picia. 
Potem zaciągnij się dymem. 
Potem poczuj płynący w tobie alkohol.
Hindusi powiadają, że jedzenie jest Bogiem. Czemu nie dym albo czemu nie alkohol?
Wszystko jest Bogiem!
Napełnij głęboko płuca dymem, wypuść dym, odpręż się, zaciągnij się znowu, i rób to bardzo powoli...
Wypij powolutku alkohol z kieliszka, poczuj jak płynie przez ciebie, poczuj jego rozgrzewającą moc i rób to bardzo powoli…

Jeśli zdołasz uczynić, to co mówię, zdziwisz się!
Wkrótce zobaczysz głupotę palenia papierosów i nadużywania alkoholu!
Nie dlatego, że inni powiedzieli, że to jest głupie!
Nie dlatego, że inni powiedzieli, że to coś złego, szkodliwego!
Ty to sam zobaczysz, i nie tylko intelektualnie. Wyjdzie to z całego twojego istnienia, będzie wizją twojej totalności.
Potem, pewnego dnia, kiedyś... palenie odpadnie, odpadnie wypicie kolejnego kieliszka wódki... a może będzie trwało nadal.
Nie trzeba się tym przejmować!

Po trzech miesiącach Człowiek przyszedł do Mistrza.
Odpadło! Powiedział.
Na to Mistrz rzekł: Teraz spróbuj tego na innych sprawach.

Oto cała tajemnica, jedyna tajemnica – Porzuć automatyzm!

Idąc - idź powoli, uważnie!
Patrząc - patrz i rozglądaj się wokół!
Słuchając - słuchaj uważnie!
Niech całe twoje działanie będzie odautomatyzowane!
Cokolwiek będziesz robił, rób to tak totalnie, jak to tylko dla ciebie możliwe!
Cokolwiek będziesz robił, rób to totalnie i miłuj to, ciesz się tym!


Idź!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...