8 grudnia 2015

Śmietnik pomysłów 2.

Ostatnio bliska osoba powiedziała mi, że szybko się poddaję! Że nie walczę o swoje! Nie biję się o realizację pomysłów!
Ale nie o poddawanie się w moim przypadku idzie, tylko o to, żeby już z koniem się nie kopać! 
Lepiej z czegoś zrezygnować i zadowolić się minimum, niż sięgnąć po maksimum i zadławić się tym!
Stąd między innymi Śmietnik pomysłów, ponieważ wiem doskonale, że nie jestem w stanie wszystkiego opisać, co mi do głowy przychodzi. Tymczasem leżą odłogiem pomysły dawno rozpoczęte, a nie zakończone. 

W związku z pomysłami, które wyrzucam do śmietnika, napiszcie mi i wyjaśnijcie, kto to jest Adele?
Czy chodzi o tę kobietkę, która śpiewa piosneczki jakieś tam?
A jeśli tak, to napiszcie, proszę, co ona takiego robi, żeby taki kociokwik robić wokół jej śpiewania!?
Nie bardzo rozumiem cały ten dym. Babeczka nie jest ani Suzi Quatro, ani tym bardziej Boni Taylor, a już Huston czy Barbrze Streisend to nie wiem czy mogłaby pokrowiec od mikrofonu nosić!
Zresztą nawet gdyby przebiła je wszystkie na głowę, to czy to jest powodem, aby media oszalały? Co tam media – ludzie!!!
A jednak!
Każda wiadomość o jej występie czy kolejnym śpiewaniu to coś więcej niż niedawna aneksja Krymu czy działania słynnego samozwańczego kalifatu!
Jeśli idzie rzeczywiście o tę Adele, o której pokrótce wspominam, to muszę przyznać, że współczesny człowiek w zdecydowanej większości ciągnie w górnej granicy skali głupoty, jeśli takowa skala w ogóle istnieje! 

Fajnie jest patrzeć w mediach, jak koledzy partyjni bronią siebie nawzajem albo w ogóle, gdy jeden człowiek broni godności drugiego.
Nie tak znowu dawno pan Kłopotek bronił kolegi Burego. Wykrzykiwał w mediach, że wierzy w kolegi niewinność! Święte prawo domniemania niewinności! Ostro też skrytykował pewnego funkcjonariusza, który o panu Burym miał powiedzieć „ten pan”.
„Ten pan” ma imię, ma imię i nazwisko – grzmiał w mediach Kłopotek i tak właśnie mówić trzeba o tym panu!
Pomyślałem z tkliwością, że nikt w mediach nie krzyczał, gdy pewna prokurator mówiła, w środkach masowego przekazu „ona” w odniesieniu do mojej żony, a o mnie „tego” albo „temu”!
Nie krzyczał nikt nie dlatego, że nie mamy dobrze nam życzących. Mamy, a jak! Tylko nie takich, którzy muszą ewentualnie w mass mediach usprawiedliwiać mnie, a może nawet chronić publicznie swoich interesów.
Poza tym żadne media nikogo z moich znajomych do głosu nie dopuszczą! Głupie media czy ludzie? Media, to tylko media!
Media stojące na straży również czystości języka, czystości obyczajów i ludzkich zwyczajów, powinny takie zachowania piętnować, a nie przyklaskiwać!
Czy aż tak bardzo potrzeba mediom sensacji; sensacji i oglądalności, że człowiek niech sobie idzie, niech idzie w zwykłe tło?
Jeśli będzie sensacja i będzie oglądalność, to człowiek może spadać ze swoim problemem!?
Jeśli będzie sensacja, będzie oglądalność, to jeden człowiek drugiemu może być nawet wilkiem!?
Media chętnie pokażą, co pachnie sensacją i pokażą to nawet z odpowiednim komentarzem!
I tak mnoży się chamstwo w mediach nie tylko publicznych!
Niektórych to rajcuje!
Mnie smuci i przeraża! 

I znowu do śmietnika trafiają moje pytania.
Powiedzcie mi, proszę, ile człowiek musi mieć, żeby się nie kurwić w reklamach!?
Powiedzcie mi, bo nie wiem, ile muszę mieć, żebym człowiekiem być przestał!?
Nie grozi mi żadna reklama, poza tą negatywną, jaką robił mi Czaban i jemu podobna banda! 
Nie grozi mi żadna reklama poza wpisami pisarzy niektórych komentarzy pod nie moim działaniem.
Nie rozumiem tylko, jak bardzo trzeba upaść, jak bardzo trzeba chcieć mieć, żeby się zgnoić przed sobą! I jakby tego było mało, przed innymi też! 

Z drżeniem serca przypominam sobie spotkania modlitewne w Bartoszycach. Spotkania te prowadził ksiądz Jan. Człowiek dzisiaj wydający mi się co najmniej nawiedzionym.
Na tych spotkaniach miałem okazję spotkać wielu młodych ludzi, jak i ja sam wówczas, pragnących czegoś więcej, niż proponował Kościół, ale działających jak najbardziej na jego łonie i w jego granicach.
Na tych spotkaniach widziałem młodych ludzi mówiących językami. Trwających przez kilka minut w niezrozumiałym transie.
Wszystkim, w tym także mnie, którym nie było dane w taki trans wpaść, być opanowanym przez Ducha, mówić sobie i Duchowi tylko zrozumiałym językiem, ludzie ci wydawali się wybrani. Nie zmieniłem zdania do dzisiaj!
Te spotkania nauczyły mnie pokory do życia duchowego, otworzyły przestrzeń poza ciało. 
Nie wyzbyłem się tego! 
Nie mogę! 
Jakbym został tym zarażony!
Dlatego wierzę, że Chrystus był takim pięknym szaleńcem, który na przekór światu głosił swoje Królestwo!
Dlatego wierzę, że prawdziwego Boga można znaleźć w komorze, bez okien i bez światła; w ciemnej komorze pełnej światła Ducha.
Może właśnie dlatego nie szukam Go w bogatych wnętrzach świątyń, których nie unikam ani się brzydzę. Po prostu nie umiem tam znaleźć oblicza mojego Boga! 

Kolejna porcja pomysłów i moich przemyśleń wylądowała miękko w Śmietniku pomysłów.

Znów powtórzę formułę: Jeśli się komuś to nada, to niechaj komuś służy! Jeśli natomiast nie, niech czeka w tym właśnie miejscu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...