No
i super!
Coraz
więcej pomysłów trafia do Śmietnika pomysłów, a ja mam
bardziej poukładane sprawy przyszłego pisania!
Już
przy trzecim podejściu muszę stwierdzić, że to był świetny pomysł! A jak mnie
te pomysłowe porządki oczyszczają!
Takiego
DETOKSU wszystkim życzę!
***
W niczym nie jestem na tyle
dobry, aby zwać się ekspertem ani znawcą danej sztuki czy też działki życia!
Chociaż po głębszym
zastanowieniu, to nie wiem czy nie należę do tych, co znają się nieźle na piciu
wódki. Ale z drugiej strony czy ja wiem? Jeśli bierze się kielicha tylko po to,
żeby pić, a nie jakiegoś tam, w mordę, smakowania czy coś tam z tych
wyszukanych określeń na topie, to chyba o żadnym ekspercie nie ma mowy. Raczej
o żłopie!
W każdym razie nie widzę
możliwości, aby powiedzieć o sobie, że jestem ekspertem w tym czy tamtym, od
tego czy tamtego.
Co nieco wiem, na kilka tematów i
co nieco umiem zrobić, ale żeby zaraz wyzywać się od ekspertów!?
Nie wchodzę!
Wiem
bowiem, ile w każdej działce jeszcze nie wiem!
***
Kto się nie przyznaje, że słucha
muzyki disco polo albo wypiera się tego jak Szatana, to warto temu komuś
dokładnie się przyjrzeć!
Ja słucham wszystkiego, co mi w
ucho wpadnie. Przyznaję, że kiedy jestem w trasie i mam tej trasy dosyć, to
disco polo stawia mnie na baczność! A ile w tym śpiewaniu miłości i ciał
kobiecych rozgrzanych; może jak dla mnie za dużo obmacywania, ale co kto lubi.
Stwierdzam
stanowczo: Muzyki disco polo nie da się nie lubić!
Ale,
co tam muzyki disco polo! Na pewno już nie da się nie lubić Kiepskich!!!
Tutaj
napiszę wprost: Kto publicznie głosi, że nie lubi oglądać Kiepskich, właśnie jest kiepski!!!
***
W kościele, gdy jestem na Mszy
św., to zawsze się zastanawiam, dlaczego Ojcze
nasz teraz najczęściej się śpiewa, zamiast po ludzku mówić!
Wiecie, formułka: Jak na nauczył
Jezus Chrystus… i, hejda, wszyscy do śpiewania! Jasne, że śpiewać każdy może,
ale może lepiej by było, gdyby niektórzy nie próbowali!
Poza tym, od kiedy to tradycja
mówi, że Jezus nauczył nas akurat śpiewać Ojcze
nasz? Już widzę, jak Chrystus podryguje na pustyni i śpiewa modlitwę niczym
mantrę, jak nasi bracia hare Kriszna!
Zmieniamy tradycję i jej elementy
jak skarpetki!
Do tego szkoda babć, którym tchu
brakuje przy wyciąganiu poszczególnych fraz. A jeśli mamy przy ołtarzu jakiegoś
księdza żywczyka i zapala to Ojcze nasz
jak mały samochodzik, to i babcie i organista przed finałem już ledwie dyszą!
***
Moherowe berety to dzisiaj już
nie temat do żartów!
Jasne, że nie da się zdjąć pejoratywnego
ciężaru z takiegoż określenia specyficznego typu ludzi.
Jednak ja bym proponował, aby dzisiaj moherowe berety stawiać na równi z beretami czerwonymi, niebieskimi, a nawet zielonymi!
Tak,
dzisiaj moherowe berety, to jak zielone berety, czerwone berety, niebieskie berety
i każde inne berety związane z desantem!!!
***
Tak żem się w te kolorowe berety zaplątał,
że o mało nie zapomniałem napisać o moim koledze z czasów nauki w szkole średniej.
Artur był i jest zapewne Adwentystą
Dnia Siódmego. Miał zostać pastorem i jak mniemam został nim, ponieważ poukładane
miał w głowie klocki jak w dobrym zestawie lego.
Dlaczego ciągle o nim myślę?
Chyba tak naprawdę, to od Artura rozpoczęła
się moja życiowa biblijna przygoda, która trwa do dzisiaj!
A nasze rozmowy, spory i dyskusje
na temat MIEĆ i BYĆ nierzadko kończyły się białymi nocami!
Fajnie mieć wspomnienie o takim człowieku!
Gdziekolwiek
jesteś, pozdrawiam, Wielebny!!!
***
Wystarczy!
Wystarczy na dzisiaj oczyszczania
pamięci i notatek z wszelkiej maści szpargałów zapisanych!
Teraz trzeba przysiąść do swoich nałogów!
Choć przyznam, że największym z nich,
jest właśnie pisanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz