10 marca 2018

Niewygodna prawda


Nie sposób dzisiaj oskarżać Kościół k. czy jego przedstawicieli za błędy z przeszłości. To tak, jakby wszystkich Żydów oskarżyć, że ukrzyżowali Chrystusa, zapominając jednocześnie, że to właśnie Żydzi podłożyli fundamenty pod dzisiejsze chrześcijaństwo.

Dzisiaj niezrozumiałe dla nas wydają się decyzje dostojników Kk, którzy przez wieki, z dziwną konsekwencją ograniczali dostęp wiernych do Biblii. Jednak fakty mówią same za siebie, że Kk bał się świadomości wiernych w wyznawanej wierze i robił wszystko jako instytucja, aby tych wiernych od siebie uzależnić, manipulować nimi i kierować.
Jerzy Gracz twierdzi, że ograniczanie dostępu wiernych do Biblii służyło manipulacji tymiż wiernymi. Łatwo było wiernym powiedzieć, że to czy to jest niezgodne z Pismem Świętym.
Z czasem jednak przybywało tłumaczeń Księgi i zainteresowanie nią wśród ludzi rosło. Wynalezienie druku prze Gutenberga sprawiło, że Biblię można było powielać w niezliczonej ilości egzemplarzy i obdarować nią wszystkich zainteresowanych. To sprawiło, że herezje powstałe na gruncie indywidualnego tłumaczenia i interpretacji Biblii szybko rozprzestrzeniły się w Europie.
Kościół katolicki zareagował, zwołując w 1545 sobór trydencki, na którym papież Paweł III stwierdził, że w Europie szerzy się „plaga Biblii drukowanych w językach narodowych”. Zarówno sam papież, jak i inni przedstawiciele Kościoła widzieli w tym zagrożenie. Dlatego Kongregacja Świętego Oficjum i Kongregacja Indeksu Ksiąg i Myśli uchwaliła wówczas zakaz drukowania Biblii w językach narodowych. Wprowadzono również zakaz studiowania Pisma Świętego przez osoby świeckie. I co najdziwniejsze – wpisano Biblie do indeksu ksiąg zakazanych.
To z pewnością dla wielu współczesnych katolików, gdyby zechcieli przyjąć ten fakt do wiadomości, że Biblia była jeszcze lat temu kilkuset księgą zakazaną, to byłoby dziwne, a nawet nie do przyjęcia. Takie są jednak fakty – na szczęście to już przeszłość.
Było zatem tak, że do końca XVIII wieku katolikom świeckim nie wolno było czytać Biblii. Już samo jej posiadanie przez laikat mogło dla świętej inkwizycji być sygnałem, że mają do czynienia z heretykami. Ciekawe, a nawet arcyciekawe!
Pewnie też dla lepszej kontroli nad wiernymi wprowadzono w XVI i XVII wieku obowiązek spowiedzi. Wcześniej była ona stosowana, ale nie była praktyką powszechną i obowiązkową.
Działania Kościoła doprowadziły w pewnym momencie do powstania zjawiska analfabetyzmu wiary wśród wiernych. Włoski Kościół ma w swojej historii fakt wysyłania misjonarzy na włoską wieś, aby ci tłumaczyli wiernym podstawy chrześcijaństwa. Wielu katolików nie wiedziało bowiem praktycznie nic o religii, którą wyznawali.
Tutaj wielki szacuj dla papieża – Polaka. To za jego pontyfikatu Watykan wydał konkretne środki na tłumaczenie i upowszechnianie Biblii w językach narodowych.
Trzeba wiedzieć, wystarczy tylko wiedzieć, że w niedalekiej przeszłości Kościół bezpardonowo zwalczał dostęp wiernych do Biblii. Nie oszukujmy się – skutkuje to do dzisiaj, ponieważ świadomość tekstów biblijnych wśród katolików jest niewielka. Nie mówiąc już o tekstach apokryficznych czy innych, którym Kościół odmawia natchnienia Bożego.
Niewygodna prawda, zawsze jest jednak prawdą. Sprawdzają się tu słowa Mistrza z Nazaretu – to, co szeptane na ucho, będzie głoszone na dachach.
Tak samo jest z wiedzą ezoteryczną i niektórymi tekstami.
Zmierzam do tego nieustannie okrężną drogą!
Czasami jednak w życiu, i to wcale nierzadko, jest tak, że aby dotrzeć do celu, trzeba zrobić kółko!

Zakończenie…
Dzisiaj technologia pozwala mi na to, żeby zaplanować w czasie przyszłym do pisania publikację tekstu. Gdy będziecie to czytać, ja właśnie będę w drodze. W dodatku nie wiem czy dotrę do celu. Tego nikt z planujących drogę wiedzieć nie może!
To, co wczoraj było przepowiednią, mrzonką, cudem, jakąś szatańską sztuczką, dziś jest tak oczywiste, że wstyd tego nie wiedzieć.
Wczorajszy przedstawiciele Kościoła K. mogliby mnie za to skazać, na przykład na stos. A dzisiaj? Dzisiaj jest tak, że będę siedział za kółkiem, uważał na drogę, a mój tekst się ukaże. Nikogo to nie zdziwi. Nikt na mnie klątwy nie rzuci. Nikt mnie nie wyklnie publicznie.
To już nikogo nie dziwi! Dlaczego zatem ja mam się dziwić tym, że jakieś 100 – 200 lat temu papieże tak dziwnie myśleli!?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...