Nie sposób dzisiaj oskarżać Kościół k.
czy jego przedstawicieli za błędy z przeszłości. To tak, jakby wszystkich Żydów
oskarżyć, że ukrzyżowali Chrystusa, zapominając jednocześnie, że to właśnie Żydzi
podłożyli fundamenty pod dzisiejsze chrześcijaństwo.
Dzisiaj
niezrozumiałe dla nas wydają się decyzje dostojników Kk, którzy przez wieki, z
dziwną konsekwencją ograniczali dostęp wiernych do Biblii. Jednak fakty mówią
same za siebie, że Kk bał się świadomości wiernych w wyznawanej wierze i robił
wszystko jako instytucja, aby tych wiernych od siebie uzależnić, manipulować
nimi i kierować.
Jerzy
Gracz twierdzi, że ograniczanie dostępu wiernych do Biblii służyło manipulacji
tymiż wiernymi. Łatwo było wiernym powiedzieć, że to czy to jest niezgodne z
Pismem Świętym.
Z
czasem jednak przybywało tłumaczeń Księgi i zainteresowanie nią wśród ludzi
rosło. Wynalezienie druku prze Gutenberga sprawiło, że Biblię można było
powielać w niezliczonej ilości egzemplarzy i obdarować nią wszystkich
zainteresowanych. To sprawiło, że herezje powstałe na gruncie indywidualnego
tłumaczenia i interpretacji Biblii szybko rozprzestrzeniły się w Europie.
Kościół
katolicki zareagował, zwołując w 1545 sobór trydencki, na którym papież Paweł
III stwierdził, że w Europie szerzy się „plaga Biblii drukowanych w językach
narodowych”. Zarówno sam papież, jak i inni przedstawiciele Kościoła widzieli w
tym zagrożenie. Dlatego Kongregacja Świętego Oficjum i Kongregacja Indeksu
Ksiąg i Myśli uchwaliła wówczas zakaz drukowania Biblii w językach narodowych.
Wprowadzono również zakaz studiowania Pisma Świętego przez osoby świeckie. I co
najdziwniejsze – wpisano Biblie do indeksu ksiąg zakazanych.
To
z pewnością dla wielu współczesnych katolików, gdyby zechcieli przyjąć ten fakt
do wiadomości, że Biblia była jeszcze lat temu kilkuset księgą zakazaną, to
byłoby dziwne, a nawet nie do przyjęcia. Takie są jednak fakty – na szczęście
to już przeszłość.
Było
zatem tak, że do końca XVIII wieku katolikom świeckim nie wolno było czytać
Biblii. Już samo jej posiadanie przez laikat mogło dla świętej inkwizycji być
sygnałem, że mają do czynienia z heretykami. Ciekawe, a nawet arcyciekawe!
Pewnie
też dla lepszej kontroli nad wiernymi wprowadzono w XVI i XVII wieku obowiązek
spowiedzi. Wcześniej była ona stosowana, ale nie była praktyką powszechną i
obowiązkową.
Działania
Kościoła doprowadziły w pewnym momencie do powstania zjawiska analfabetyzmu
wiary wśród wiernych. Włoski Kościół ma w swojej historii fakt wysyłania
misjonarzy na włoską wieś, aby ci tłumaczyli wiernym podstawy chrześcijaństwa.
Wielu katolików nie wiedziało bowiem praktycznie nic o religii, którą
wyznawali.
Tutaj
wielki szacuj dla papieża – Polaka. To za jego pontyfikatu Watykan wydał konkretne
środki na tłumaczenie i upowszechnianie Biblii w językach narodowych.
Trzeba
wiedzieć, wystarczy tylko wiedzieć, że w niedalekiej przeszłości Kościół
bezpardonowo zwalczał dostęp wiernych do Biblii. Nie oszukujmy się – skutkuje
to do dzisiaj, ponieważ świadomość tekstów biblijnych wśród katolików jest
niewielka. Nie mówiąc już o tekstach apokryficznych czy innych, którym Kościół odmawia
natchnienia Bożego.
Niewygodna
prawda, zawsze jest jednak prawdą. Sprawdzają się tu słowa Mistrza z Nazaretu –
to, co szeptane na ucho, będzie głoszone na dachach.
Tak
samo jest z wiedzą ezoteryczną i niektórymi tekstami.
Zmierzam
do tego nieustannie okrężną drogą!
Czasami
jednak w życiu, i to wcale nierzadko, jest tak, że aby dotrzeć do celu, trzeba zrobić
kółko!
Zakończenie…
Dzisiaj
technologia pozwala mi na to, żeby zaplanować w czasie przyszłym do pisania
publikację tekstu. Gdy będziecie to czytać, ja właśnie będę w drodze. W dodatku
nie wiem czy dotrę do celu. Tego nikt z planujących drogę wiedzieć nie może!
To,
co wczoraj było przepowiednią, mrzonką, cudem, jakąś szatańską sztuczką, dziś
jest tak oczywiste, że wstyd tego nie wiedzieć.
Wczorajszy
przedstawiciele Kościoła K. mogliby mnie za to skazać, na przykład na stos. A
dzisiaj? Dzisiaj jest tak, że będę siedział za kółkiem, uważał na drogę, a mój
tekst się ukaże. Nikogo to nie zdziwi. Nikt na mnie klątwy nie rzuci. Nikt mnie
nie wyklnie publicznie.
To
już nikogo nie dziwi! Dlaczego zatem ja mam się dziwić tym, że jakieś 100 – 200
lat temu papieże tak dziwnie myśleli!?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz