5 marca 2018

Skarżą sie na mnie [4]


Najtrudniej tym, co są u władzy, jakiejkolwiek niskiej, zrozumieć fakt, że w wyborach mogą mieć przeciwników. 
Najlepiej byłoby tak, żeby prócz nich nikt, ale to nikt nie startował w wyborach i nikt nie próbował wygrać. 
Przerabiałem tę bajkę i wiem coś na ten temat!

Skarżą się na mnie znajomi i wyrzucają mi, jak mogę pisać tak wprost, o tym, co myślę na temat. Przecież o pewnych sprawach to najlepiej nie mówić. Po co ma lud, choćby gminny, coś tam wiedzieć i gadać. No i gadają ludzie, gadają w kółko po cichu, że ktoś tam kręci na boku, robi inaczej, niż mówi. Wszyscy szepczą to sobie, a głośno nikomu się nie chce! Na mówieniu wprost prawdy dziś ludzie kiepsko wychodzą!
Skarżą się jeszcze na mnie i płaczą w sobie w rękaw, że nie owijam w bawełnę prawd powszechnie znanych, że nie wybielam czarnego, białego nie farbuję, że obca mi zupełnie poprawność polityczna.
Skarżą się na mnie znajomi i czasem już znać mnie nie chcą, bo piszę, że ktoś tam coś robi, ale tylko dla kasy, że nie potrafi się skupić na jednej konkretnej robocie i łapie pod drodze wszystko, na czym można zarobić. Obłędna pogoń za pieniądzem jest dzisiaj dość powszechna. Czasami to nawet nie jest nawet jakiś powód do wstydu, że czerpię zysk, skąd się da, byleby więcej i więcej.
W samorządzie jednak jest tak, że czasem warto sobie odpuścić, podzielić się z kimś robotą, umieć dać innym zarobić – zawsze to więcej szczęśliwych!
Jeśli coś robisz dla kasy, to mów, że to robisz dla kasy! Dzisiaj to przecież norma – mamona rządzi światem – można zdradzić, okłamać, zmienić zupełnie poglądy, można się nawet nawrócić albo popaść w herezję, byleby na tym nie stracić, byle się opłacało!
Skarżą się na mnie znajomi, obrażają wrogowie, że nie odwracam się tyłem od tak zwanych wyrzutków, ludzi napiętnowanych przez podwórkową temidę, tych niby tutaj gorszych i czasem niepotrzebnych.
Nie czuję się od nich lepszy, od lepszych nie czuję się gorszy. Sam sobie jestem wartością i słucham sam siebie tylko.
Jak mam ochotę się napić, to piję z księciem, żebrakiem, mogę się nawet napić z trędowatym społecznie…
Skarżą się jeszcze na mnie, że przyznaję przed światem – nie umiem tego czy tego, że muszę się czegoś nauczyć. Nie jestem wszechwiedzący, nie byłem i nie będę. Nie jestem mądrzejszy od innych – każdy głupi ma rozum na miarę możliwości.
Wystarczy mi, że wiem, jak zrobić kilka rzeczy, jak kilka spraw ogarnąć i wiem też, w czym jestem dobry na swoim gminnym podwórku.
Nie będę się zatem zmieniał, jak chcieliby niektórzy. Nie będę się zmieniał po to, żeby poprawić sondaże. Nie będę się zmieniał po to, żeby wygrać wybory. Nie będę się zmieniał na miarę oczekiwań innych.
Będę po prostu sobą, żeby na końcu drogi powiedzieć sobie jasno – żyłem dokładnie, jak chciałem! A że było i jest częściej pod górę, niż z góry, to tylko efekt wyboru, żeby płynąć pod prąd.
Nie miejsca tego nie lubię, ale niektórych tu ludzi, którzy potrafią nawet aniołom życie obrzydzić! 
Zadupie to nie miejsce, to stan ludzkiego umysłu. Już o tym pisałem. Nie zawadzi powtórzyć! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...