Najtrudniej tym, co są u władzy,
jakiejkolwiek niskiej, zrozumieć fakt, że w wyborach mogą mieć przeciwników.
Najlepiej byłoby tak, żeby prócz nich nikt, ale to nikt nie startował w
wyborach i nikt nie próbował wygrać.
Przerabiałem tę bajkę i wiem coś na ten
temat!
Skarżą
się na mnie znajomi i wyrzucają mi, jak mogę pisać tak wprost, o tym, co myślę
na temat. Przecież o pewnych sprawach to najlepiej nie mówić. Po co ma lud,
choćby gminny, coś tam wiedzieć i gadać. No i gadają ludzie, gadają w kółko po
cichu, że ktoś tam kręci na boku, robi inaczej, niż mówi. Wszyscy szepczą to
sobie, a głośno nikomu się nie chce! Na mówieniu wprost prawdy dziś ludzie kiepsko
wychodzą!
Skarżą
się jeszcze na mnie i płaczą w sobie w rękaw, że nie owijam w bawełnę prawd
powszechnie znanych, że nie wybielam czarnego, białego nie farbuję, że obca mi
zupełnie poprawność polityczna.
Skarżą
się na mnie znajomi i czasem już znać mnie nie chcą, bo piszę, że ktoś tam coś
robi, ale tylko dla kasy, że nie potrafi się skupić na jednej konkretnej
robocie i łapie pod drodze wszystko, na czym można zarobić. Obłędna pogoń za pieniądzem
jest dzisiaj dość powszechna. Czasami to nawet nie jest nawet jakiś powód do
wstydu, że czerpię zysk, skąd się da, byleby więcej i więcej.
W
samorządzie jednak jest tak, że czasem warto sobie odpuścić, podzielić się z
kimś robotą, umieć dać innym zarobić – zawsze to więcej szczęśliwych!
Jeśli
coś robisz dla kasy, to mów, że to robisz dla kasy! Dzisiaj to przecież norma –
mamona rządzi światem – można zdradzić, okłamać, zmienić zupełnie poglądy,
można się nawet nawrócić albo popaść w herezję, byleby na tym nie stracić, byle
się opłacało!
Skarżą
się na mnie znajomi, obrażają wrogowie, że nie odwracam się tyłem od tak
zwanych wyrzutków, ludzi napiętnowanych przez podwórkową temidę, tych niby
tutaj gorszych i czasem niepotrzebnych.
Nie czuję się od nich lepszy, od
lepszych nie czuję się gorszy. Sam sobie jestem wartością i słucham sam siebie
tylko.
Jak
mam ochotę się napić, to piję z księciem, żebrakiem, mogę się nawet napić z
trędowatym społecznie…
Skarżą
się jeszcze na mnie, że przyznaję przed światem – nie umiem tego czy tego, że
muszę się czegoś nauczyć. Nie jestem wszechwiedzący, nie byłem i nie będę. Nie jestem
mądrzejszy od innych – każdy głupi ma rozum na miarę możliwości.
Wystarczy
mi, że wiem, jak zrobić kilka rzeczy, jak kilka spraw ogarnąć i wiem też, w
czym jestem dobry na swoim gminnym podwórku.
Nie
będę się zatem zmieniał, jak chcieliby niektórzy. Nie będę się zmieniał po to,
żeby poprawić sondaże. Nie będę się zmieniał po to, żeby wygrać wybory. Nie będę
się zmieniał na miarę oczekiwań innych.
Będę
po prostu sobą, żeby na końcu drogi powiedzieć sobie jasno – żyłem dokładnie,
jak chciałem! A że było i jest częściej pod górę, niż z góry, to tylko efekt
wyboru, żeby płynąć pod prąd.
Nie
miejsca tego nie lubię, ale niektórych tu ludzi, którzy potrafią nawet aniołom życie
obrzydzić!
Zadupie to nie miejsce, to stan ludzkiego umysłu. Już o tym pisałem. Nie zawadzi powtórzyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz