Bez żadnej poprawki! Na gorąco!
Skoro taką miarą nam będą mierzyć, jak my…
Skoro rozgłoszą na dachach to, co szepczemy na ucho…
Skoro jesteśmy tym, co w innych nas bardzo
razi…
Skoro ktoś dla mnie jest draniem, to ja dla
niego też!
Nie tylko w Biblii wskazówek jest bez liku, że
tacy jesteśmy właśnie, jakimi innych widzimy, że nie różnimy się niczym od
tych, których namiętnie piętnujemy, że najmniejsi jesteśmy, za największych się
uważając, że najgorsi ci, co się za świętych mają…
Jeśli zatem w życiu nazwałem kogoś skurwielem,
to jestem sam skurwielem.
Jeśli nazwałem durniem – jednak durniem
jestem.
Jeżeli kogoś gównem przyszło mi obrzucić -
obgadać, naruszyć świętość czyjej prywatności, wyśmiać, obrazić… - sam tego
wart jestem i tego winienem doświadczyć.
Wraca do nas dokładnie to, co siejemy wokół.
Jeśli siejemy wiatr, jak nic zbierzemy burzę.
Jeśli nienawiść siejemy, dobroci z tego nie
będzie.
Jeśli rzucamy plotkę – nie spodziewajmy się
prawdy.
Wśród swoich przyjaciół mam i tych „tak
zwanych”. Potrafią przyjść do mnie do domu i wypić ze mną kawę. Potrafią się ze
mną śmiać, płakać, a nawet się żalą. A później wychodzą na zewnątrz i robią coś
całkiem innego – dla słowa pochwały czy zysku potrafią mnie sprzedać, potrafią
mi przypisać zło byłe, obecne i przyszłe, potrafią wymyślić co nieco, żeby
szefa zadowolić.
Trochę się sobie dziwię, że jeszcze nie
wypaliłem im między oczy tego i owego. Słabym, ale się zmienię, obiecuję Ci,
Boże, i nazwę skurwiela – skurwielem, choć sam się skurwielem stanę!
Jasne, że ten ludzki świat stosunków
międzyludzkich jest już tak zaśmiecony przyjaciółmi na niby, że warto by
zamilknąć, ale jeszcze trochę!
Nawet na najgorszym gównie trzeba szukać
zapachów, bo w innym przypadku można się udusić. Uczę się od tych tak zwanych
moich dziwnych przyjaciół, co bardziej wrogami wrogowie mi są! Oj, jak wielu zdziwiłoby się bardzo, gdyby
wyszło na jaw, co mi zawdzięczają!
A wyjdzie to na jaw?
Wszystko – jak powiedziano!
Jestem tym, jak innych nazywam i postrzegam…
Skoro ja tych, co walą we mnie, jak w bęben,
co o mnie plotkują, co łaty przeróżne do szat mi przyszywają nazywam
skurwielami, to sam też jestem skurwielem, zniżam się do tego poziomu, że
dobrze mi być skurwielem!
A gdybym o takich zaczął mówić – brat mój i
siostra w Chrystusie, w wierze, nadziei, miłości, to też się stanę dla nich
bratem w Chrystusie, w wierze, nadziei, miłości?
Dobrze mi z tym, żem skurwiel?
Może być, czemu nie!
W sumie to tylko słowa! Ułomna ludzka mowa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz