Wyznałem
już wcześniej, że, w związku ze swoim duchowym rozwojem, mam wrażenie, iż
zostałem kiedyś tam oszukany przez tych, którzy mieli obowiązek pokazać mi
przestrzenie i alternatywę, a nie zrobili tego. Za to spętali mnie na lat ileś, przywiązali,
przykuli, uzależnili od siebie, narzucili myślenie.
Miej serce i patrzaj w serce – o, Wieszczu, szukający jak ja! Lisy mają
swoje nory, a ptaki gniazda mają, tylko tułacze ku prawdzie nie mają gdzie
głowy skłonić!
Nawiązuję
ciągle, do którychś tam wpisów z przeszłości – kto chce, niech sobie to składa, ja przyznam: ‑ Nie mam siły!
Postrzeganie
oczami wyobraźni, duchem, sercem… to zdaje się być podstawą do poszukiwań w
sferze sacrum. Od lat najmłodszych wkładano mi do głowy, wkładano mi do serca,
że wróżby są grzechem, że grzechem jest wierzyć w sny, snów słuchać i je
tłumaczyć, że jakaś tam Księga snów czy Księga wróżb,
to owoc pogaństwa.
Trzeba się było przebijać samemu przez gęstwę wierzeń moich
ziomków – Kurpi – i nie ziomków z krańców świata, i szukać na nowo siebie.
Po drodze zauważyłem, jak wiele z elementów wierzeń ludowych jest dzisiaj w katolicyzmie, zwanym dumnie religią,
choć wyznaniem jest, a do religii ma tyle, co ja jeszcze do świętości. Trzeba tu zatem stwierdzić, że nigdy religią nie będzie, a ja pewnie nigdy na ziemi nie
będę święty! Dlatego piszę "pewnie", bo nie wiem, jak to będzie!
Każdy
myślący katolik na pewno dostrzega w sobie, jak wiele zakazów narzucał (ciągle
to robi) Kościół. Nie wolno robić tego. Tamto jest zabronione. Wróżby to grzech
straszny. W sny nie wolno wierzyć. Trzeba pacierz codziennie. Na mszę co
niedziela. I jeszcze cała gama pęt, dybów, kajdan. A jeśli tego nie spełnisz,
to w piekle palić się będziesz. Zgrzytał zębami będziesz i cierpiał na wieki
wieków.
A
przecież chrześcijaństwo, a przecież przesłanie Chrystusa, to idea wolności,
wyzwolenia, przestrzeni, to nieustanna droga w siebie, na zewnątrz, w głębię
ducha, w dobroć, uczynność, wiarę, nadzieję i miłość!
Jak
wróżby mogą być grzechem albo snów tłumaczenie?
Jeśli
o sny idzie, to gdyby ich tłumaczenie i gdyby wiara w sny były tylko grzechem
i ludzie od tego stronili, to Józef zgniłby w egipskim więzieniu, Egipcjanie
wymarliby w swoich chudych latach, a Jezusa pewnie dorwaliby zabójcy
dzieciątek...
Boska
wyrocznia Jahwe, przepowiednie proroków, słowa Nikodema o małolacie Jezusie, do tego
proroctwa innych mniejszych i większych z Biblii. To też grzech – wiara w to?
Królowa
Saby i Salomon – jej proroctwa i jego ich słuchanie! Gdyby to było karalne, Bóg
by ich szybko załatwił. Pewnie dużo szybciej niż dzisiaj jakichś tam szpiegów.
A
później zamieszanie wokół proroctw Sybilli. Nikt katolikom nie tłumaczy, że
królowa Saby, co z Salomonem gadała, i Sybille to dwie różne bajki.
W
Księdze Rodzaju Abraham wierzy w
przepowiednię, że jego potomstwa będzie jak gwiazd na niebie – niekoniecznie
Żydzi – może chrześcijanie, na pewno nie katolicy tylko i wyłącznie! I ta tajemnica, że Świątynia zostanie zburzona,
później odbudowania, a nowa świadomość otrze łzę wszelką z twarzy człowieka
udręczonego!
I
słowa Nahuma, że mury świątyni starej nie zostaną odbudowane, czyli będzie
nowe...
No i wreszcie legendy, których też nie lekceważmy, że Świątynia stara
była ośrodkiem kontaktu z obcymi – naszymi z Kosmosu, bo przecież my wszyscy z
Kosmosu, przecież my wszyscy u siebie!
Nawet
jeśli wyrocznie, przepowiednie, proroctwa wykluczają się czasem, to wcale nie
musi oznaczać, że są nieprawdziwe. Może to być jakaś Boska alternatywa dla
ludzkości błądzącej – niech wybierają, co chcą!
A
wróżki wszelkie z kartami, a wróżący z fusów, a lejący wosk w taką, a nie
inną noc?
Jasne, że można się śmiać z tego czy owego, ale czy można to wszystko jednoznacznie
odrzucić? To, czego nie widać oczami, czego nie da się powąchać, czego nie
posmakujesz, czego dotknąć nie można… Co można o tym powiedzieć? Najłatwiej
odrzucić!
Łatwo
jest coś tam odrzucić, przekląć, napiętnować. Dużo gorzej zagłębić się w coś
celem poznania.
Szukajcie,
a znajdziecie! A tu szukać nie dają, szukać zakazują, bo mówią, co i jak – co trzeba
zrobić od do, żeby żyć wiecznie i pięknie.
Czy to nie jest podobne do to tego, co mówią niektórzy: – Zabij siebie, a przy tym ze stu zabij niewiernych, a za progiem śmierci już
czeka na ciebie szczęście!? Nic tak nie uszczęśliwia, jak śmierć męczennika!
Głoś spokojnie swoją prawdę…
Słuchaj z uwagą też tego, co inni mają do powiedzenia…
Każdy ma swoją opowieść…
Parafraza
słów Desideraty, którą większość zna.
Dlaczego
zatem tak często śmiejemy się z tego, co mówią inni, w co wierzą?
A wszystko tylko
dlatego, że myślą inaczej niż my, że wierzą w to, co Kościół mój zabrania i w co
ja nie wierzę!
Co
było na świecie pierwsze – arogancja czy ignorancja!?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz