To,
że milczę na blogu, nie oznacza wcale, że to kolejny melanż, jak może niektórzy
by chcieli. To może być chwila oddechu. Nuda albo lenistwo lub taki, powiedzmy,
urlop od pisania na blogu. Może to być znużenie, zmęczenie materiału, brak
pomysłów, weny, rozpacz, że tak, a nie inaczej. Powodów może być wiele i z
reguły jest. Tylko ci rozumieją, co głową trochę ruszają. Łatwiej wykopać rów,
postawić ścianę z pustaka, niż stronę tekstu napisać albo choćby zdanie.
Niech
ktoś tam sobie spróbuje przez trzy lata z kawałkiem codziennie pisać stronę,
czasami więcej tekstu.
Jestem
dość mocno zdziwiony ilością wpisów na blogu. Jest ich już dzisiaj grubo ponad
1300. Z jednej strony to przykład, jak małymi krokami można pustynię
przemierzyć. Ciągle nie mogę przestać, choć czasem muszę odetchnąć, zwłaszcza
że to jest taka moja społeczna robota. Moja wprawka dość długa do właściwego
pisania, które dzieje się gdzie indziej niż forum bloga.
Źle
– powiedzą fachowcy od robienia kariery – oni chcieliby wiedzieć, co będę miał
za lat 10, kim będę za lat 20. Nikt tego nie wie nawet, kim i czy będę jutro.
Chcą jednak wiedzieć i już, bo tak trzeba myśleć.
Nie
wiem kim będę czy będę za lat 10 – 20. Nie wiem, co mi przyniesie to moje innym
pisanie. Które zaczyna być dla mnie kolejnym uzależnieniem, ucieczką przed
coraz większą głupotą codziennie świętującą.
Boże,
jak my – Polacy – lubimy teorie spiskowe. Im mniej w temacie wiemy, im więcej
się domyślamy, tym chętniej snujemy wizje będące nam na rękę. A to nam samolot
strącili, a to ludzi okradli ci, co mieli tych ludzi – odwrotnie – uszczęśliwić
mamoną. A to syn premiera zasiadał w jakiejś spółce i chcieli LOT rozwalić,
dlatego LOT był nierentowny. A teraz, gdy cudotwórcy, dorwali się do LOT-u, od
razu jest rentowny i taki dochodowy. Jak dobrze, że zmiana władzy przyszła i
nową jakość wprowadza, tropiąc esbeków, złodziei, degradując generałów,
awansując kaprali, przesłuchując, zamykając i w ogóle jest tak, że teraz to
tylko raj, choćby piekłem zwany!
Nikt
nie chce pomyśleć np. o koniunkturze, trzeba koniecznie masom wmówić, że to
złodzieje, że to mafia jakaś, że to ludzie z układu chcieli LOT sprzedać czy
powieźć, a przy okazji Polskę. Jakie to podłe i chore – te napady na
przeciwników politycznych, najpierw na mszę do Torunia, a później kopa
bliźniemu, najpierw spowiedź w Trwam, a później stosy układać i podpalać
szybko, póki naród nie zmądrzał.
Albo
taki idiotyzm – dosłownie z ostatniej
chwili – dowiaduję się właśnie, że mój przystojny premier jest właśnie w
Brukseli i tam, w tej właśnie Brukseli, strasznie się premier mój trudzi, żeby
coś Unia tam Polsce łaskawie odpuściła (najpierw, kurczak, nasrają, a później
jeżdżą sprzątać), żeby nas Unia od razu strasznie pokochała. I po to właśnie
mój premier odbywa sobie w Brukseli nieformalne
spotkania! Słyszycie to – NIEFORMALNE
SPOTKANIA!?
Jedzie
Se premier Polski, za kasę Polaków, jedzie do Brukseli sprawy Polski załatwiać.
I co premier robi? Gada nieformalnie! Na nieformalne rozmowy umawia się z
jakimś Junckerem!
Co
to, do muchy, jest? Co to jest za działanie? Oficjalny urząd, oficjalna wizyta,
oficjalna sprawa, a spotkania nieformalne?
Nieformalnie
to premier może do Junckera zadzwonić, umówić się z nim nieformalnie w jakimś
ich wolnym czasie, powiedzmy, na kielicha, a jeśli kielich źle brzmi, to na
szklankę wody albo łyk lemoniady. Mogą umówić się też na ryby do Wałęsy i tam,
zaszyci w tatarak, nieformalnie gadać. Mogą wypić kawę, pogadać o kobietach.
Mogą wymieniać poglądy na temat hodowli królików, a jak królików nie mają, to o
hodowli słoni.
Wachlarz
tematów ich nieformalnych rozmów jest tak bogaty, jak tylko bogata może być
wyobraźnia Jean-Clouda i Mateusza.
Jednak
gdy jeden z drugim chcą gadać oficjalnie, o sprawach mieszczących się w
granicach ich publicznych kompetencji, to jakie tam, do ściany krzywej,
nieformalne spotkania?! Jakie ciche rozmowy? Szepty miłosne na ucho?
Jeszcze
chwila – może rok, dwa albo trzy i głupota z obłudą tak szczelnie wszystko przykryje,
że tylko wariaci i pomyleni szukać będą resztek szczerości i prawdy dziś w tak strasznym
odwrocie. Pytanie tylko – formalnie czy
nieformalnie to zrobią?
Nie,
to nie żaden melanż, gdy milknę na blogu. Czasem to wynik tego, że leżę powalony
pod ciężarem głupoty i nie mam siły się podnieść – tej politycznej głupoty, co przecież
też jest ludzką!
Takie to bywa życie ludzi uzależnionych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz