25 marca 2018

Winda do Boga


Poprzez oddzielenie się od jedności staliśmy się „istotą wiecznego braku”, której brakuje miłości, zdrowia, zrozumienia, poczucia przynależności, sukcesów, siły osobistej, radości, spełnienia…
Teraz znów jest tak, że coraz więcej czytam.

Jak tylko sięgam pamięcią, w moim życiu czytanie zawsze odgrywało dużą rolę. Był okres w moim życiu, gdy każdą wolną chwilę poświęcałem na lekturę książek. Nawet kradłem te chwile, żeby uciekać w świat myśli innych – zmyślonych i tych nie. Może właśnie dlatego w lokalnym świecie konkretu i pracy stałem się w pewnym momencie odludkiem i nieszkodliwym dziwakiem.
Później przyszedł czas, że na czytanie, które przynosiło prawdziwą radość, nie miałem czasu. Pochłonęły mnie całkowicie sprawy najpierw szkolne (z tej drugiej strony szkolnej barykady), a następnie samorządowe. Wtedy też dużo czytałem, ale to była nauka - zdobywanie wiedzy fachowej, żaden relaks, tylko gonitwa, bo wciąż tej wiedzy za mało… To była lista lektur narzuconych przez okoliczności i potrzeby zewnętrzne, a nie potrzeba serca.
Teraz jest tak, że znów wracam do wcześniejszych przyzwyczajeń i coraz więcej czytam dla przyjemności i potrzeby rozwoju duchowego.
Czy to oznaka starości, że czuję się, jakbym zatoczył krąg i znalazł się w miejscu, które zda mi się znane. Nie wiem, zaiste, nie wiem, ale dobrze mi z tym i cenię sobie wielce chwile spędzane na czytaniu i pisaniu.
Za oknem znów niedziela, kolejna niedziela skąpana w słońcu. Wiosna już nie odpuści – i dobrze, to bardzo dobrze!
Wczoraj czytałem jakiś tekst o istotach duchowych, ale tych światła – aniołach i o modlitwie czytałem, jej roli w tym czasie, gdy człowiek stanowił jedność z boskością, czyli tej modlitwy pierwotnej, nieskażonej.
Gdy człowiek żył jeszcze w jedności z boskością, modlitwa była pierwotną formą sławienia i dziękczynienia Stwórcy i stworzeniu.
Z biegiem czasu coraz bardziej stawała się formą prośby o spełnienie pragnień, życzeń, udzielenie pomocy.
Poprzez oddzielenie się od jedności staliśmy się „istotą wiecznego braku”, której brakuje miłości, zdrowia, zrozumienia, poczucia przynależności, sukcesu, siły osobistej, radości, spełnienia itd.
Obie formy modlitwy – jako prośby i pochwały – są jak najbardziej odpowiednie.
Poprzez modlitwę człowiek natychmiast łączy się ze stworzeniem i boskim źródłem, z bogiem. W gruncie rzeczy modlitwa służy nawiązaniu kontaktu z boskością. Można ją odmawiać w każdej chwili. Jest to najefektywniejsza i najszybsza forma nawiązywania połączenia z siłami światła i ich aktywowaniu.
Modlitwę można nazwać „windą” do Boga.
Nie wiem, dlaczego zostałem jakoś tam dziwnie – kościelnie – zaprogramowany wewnętrznie, że jak się tam jakoś pomodlę raz na tydzień (czy od święta) na mszy, to sprawa załatwiona. Tylko jak tu się skupić pod takim obstrzałem spojrzeń, różnego rodzaju chrząknięć, stękań i pomrukiwań, pociągania nosem lub smarkaniem w chustkę; jak się skutecznie modlić w takiej mnogości zapachów?
Z drugiej strony, odkąd pamiętam, rodzice przykładali dużą wagę do codziennego wieczornego wspólnego pacierza. Rzadko było tak, abyśmy razem nie klękali do wspólnej wieczornej modlitwy.
Dzisiaj trudno mi dostrzec w tych wieczornych rodzinnych pacierzach jakieś modlitewne uniesienie. To było raczej takie codzienne spełnienie duchowego obowiązku. Ale, jak później zrozumiałem, kształtowało to podskórnie charakter, co widzę dzisiaj u siebie i swojego rodzeństwa.
Chyba się rozpisuję, a chciałem tylko o tym, że teraz jest, jak dawniej – coraz więcej czytam, doceniam coraz bardziej chwile spędzone na czytaniu, rozmyślaniu i pisaniu. Próbuję też codziennie otwierać i czytać Biblię, próbuję szukać siebie, tego spoza ciała.
Choć mam głowę zaprzątniętą codziennymi sprawami i kłopotami na niby, to – na szczęście – znajduję czas, żeby pytać się siebie:
Po co ja tutaj jestem?
Jaki mam cel?
Co zmienić!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...