23 marca 2018

Znów głosili mi Prawdę...


Gdy słyszysz pukanie do drzwi, przygotuj się na wszystko – to może być listonosz, komornik, przyjaciel, wróg, nieznajomy, czasami nawet tak jest, że nie ma za drzwiami nikogo, ponieważ jakiemuś duchowi udało się było zapukać. Ale trzeba się też przygotować, na przykład i na to, że Prawdą między oczy możemy znienacka dostać.

Puk – puk. Ktoś puka, a ja drzwi otwieram, a tam za drzwiami stoją siostra moja i brat mój, ale nie tacy z krwi i kości moich rodziców, tylko brat mój i siostra w wierze chrześcijańskiej, przy czym trzeba zaznaczyć, że ja to ten błądzący, a oni oświeceni, dobrze znający drogę. Ja jestem ten pobłądzony, szukający w ciemności, po omacku kroczący swoimi krętymi ścieżkami. Oni ciągle w świetle, po szerokiej drodze, w dodatku po prostej – po prostu: szczęściarze!
Krzyżują się nam spojrzenia, a oni – bach – tablet mi przed oczy, już tablet odpalony i przedstawiają w pośpiechu, czego chcą i po co. szybko tłumaczą, kto, kiedy oraz gdzie będzie mówił o tym, jak Chrystus za mnie umarł. To będzie ktoś właśnie taki, ten, co ma mówić gdzieś tam, kto doskonale wie, kim Chrystus był i co zrobił. I jeszcze ten ktoś wie, co ja powinienem zrobić.
Przebieram nogami, widzą, żem niecierpliwy, chciałbym kończyć rozmowę, wracać znów do pisania, ale grzecznym strasznie – uśmiecham się sztucznie przy tym, kiwam też grzecznie głową, że niby się z nimi zgadzam….
No, ale ile można! W końcu brat mój i siostra albo siostra moja i brat mój widzą, są coraz bardziej pewni, a nawet są pewni zupełnie, że dłużej nie wytrzymam tego mojego grzecznego kiwania głową na TAK i przebierania nogami i mrugania powiekami. Są już przekonani, że nie wiadomo, co będzie, gdy nadejdzie ta chwila, kiedy już nie wytrzymam i z tego niewytrzymania może wyjść coś nie TAK!
I gdzie tu miłość bliźniego?
W tym, że to właśnie widzą! Widzi to brat i siostra, i…
Pauza.
Mam przed oczyma magazyn pt. „Strażnica”. Siostra mnie pyta czy znam. Biorę do rąk, przeglądam. Mówię w końcu, że nie znam. I szybko myślę – znam! Ale nie mówię już o tym, bo nie chcę przeciągać rozmowy na progu mieszkania, na progu sacrum, profanum, na progu ciemności i światła.
I znów mi od razu głupio, że nie przyznałem się zaraz, że zawahałem się, żem przemilczał – czytałem czy nie czytałem! Obiecuję kłamliwie przeczytać, czyli brnę dalej w kłamstwo i jakbym jeszcze potwierdzał, że tego numeru „Strażnicy” nie widziałem na oczy, nie czytałem – udawanie głupiego tak bardzo potrafi zmęczyć!
Żegnam się w końcu grzecznie z bratem moim i siostrą albo odwrotnie się żegnam – z siostrą moja i bratem – to chyba żadna różnica, myślę, i biorę się za zamykanie drzwi, no i ponowną lekturę strażnicy”. Obiecałem przecież, że się z treścią zapoznam. I już się dowiedziałem, że Biblię spisano prawie 2000 lat temu. Pamiętam – czytałem to wcześniej i wcześniej też się wkurzałem, i teraz się znowu wkurzam tym, co mnie wcześniej wkurzyło – że Biblię spisano prawie 2000 lat temu. Krzywię się znowu przy tym, bo jakoś mi mało tych 2000 tysięcy lat.
I znów, że Biblia mówi, że Biblia mówi o sobie, że jest natchniona przez Boga i zapewnia jeszcze, że poprowadzi nas – ludzi – w każdej dziedzinie życia i wyposaży nas – ludzi – w to, że z wyzwaniami życia poradzimy sobie spokojnie.
Czy Biblia cokolwiek mówi?
Czy mówi coś Biblia o sobie?
Czy mówi, że jest natchniona?
Czy coś tam nam obiecuje?
To przecież tylko książka, jak każda inna książka, rzecz, przedmiot, ale, właśnie, kto jest autorem dzieła?
I tu mowa o Bogu.
To On do nas mówi, tak?
To On nas zapewnia o tym, a nawet o tamtym.
To Bóg, a nie jakaś książka i tu się czepiam szczegółów.
Później się dowiaduję, znowu się dowiaduję, że Biblia zaczęła powstawiać przeszło 3500 lat temu. Czujecie subtelną różnicę tych 1500 lat!? Dla ludzi te lat tysiąc pięćset to ładny kawałek czasu!
No i jeszcze czytam takie to zapewnienie, że treść Biblii przetrwała te lat kilka tysięcy. To też żaden osiąg, bo znamy dzieła pogan, których treść równie dobrze i dziś jest aktualna, a powstawały te dzieła też kilka tysięcy lat temu. 
No i znowu pytanie: – Czy Biblia jest nowatorska, a może przestarzała?
Czy Bogu naprawdę zależy właśnie na tym, żeby być nowatorskim?! Czy Jemu, co był, jest, będzie, zależy na nowatorstwie?
I że Biblia pocieszy nas – ludzi – w najcięższych chwilach życia. Pomyślałem o Abrahamie i jego ofierze z syna. Pomyślałem o Hiobie, o ofierze Chrystusa. Myślałem o Szczepanie, Szawle, Piotrze i innych…
Strasznie dużo cierpienia i kamienistej drogi, żeby potwierdzić siebie i swoje powołanie.
Jakąż to Prawdę przyszli mi brat i siostra objawić? O jakiej Prawdzie mówić? Do jakiej prawdy przekonać? W jaką Prawdę, ich zdaniem, powinienem uwierzyć? I jaką później Prawdę z przekonaniem głosić?
Zazdroszczę im, niegrzesznie im zazdroszczę – oni już swoje wiedzą, a ja ciągle w drodze, ja ciągle na manowcach – szukam, dobieram słowa, żeby siebie określić, żeby siebie nazwać i cel swojej podróży próbuję ciągle nazywać, choć nie wiem – zaiste – ile tej drogi przede mną!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...