Wspomniałem wczoraj, że swoiście
dziwna polityka Watykanu wobec dostępności wiernych do Biblii spowodowała
specyficzny biblijny analfabetyzm wśród katolików. Do dziś w zdecydowanej
większości polskich katolików pokutuje zasada – po co mi czytać i studiować
Biblię, skoro co niedziela mogę usłyszeć jej fragment podczas niedzielnej Mszy
św. i wysłuchać jedynie poprawnej interpretacji księdza.
To
bardzo wygodne stanowisko, ponieważ nie wymaga wysiłku. Zbawienie albo samo zbawienie
można sobie wysłużyć obecnością w kościółku. Po co ślęczeć nad Biblią i ją
samemu poznawać, skoro mam po to księdza, żeby mi pisma objaśniał.
Szkoda,
poprzez takie podejście do Biblii katolicy nie tylko sami pozbawiają się
możliwości własnego rozwoju duchowego, ale również rezygnują z podniesienia
swojej świadomości wiary chrześcijańskiej, jaką przecież wyznają i szczycą się.
O braku tej świadomości wiary świadczy choćby fakt, że wielu katolików
twierdzi, iż wyznaje religię, której nie ma, czyli religię katolicką. A, jak już wspominałem, takiej religii nie ma –
jest wyznanie katolickie w obrębie chrześcijaństwa.
Dlatego
z pewnością niewielu katolików zdaje sobie sprawę z tego, jak ich Księgę Świętą
postrzegają i traktują niektórzy badacze – ci, co poszukują i dociekają, nawet
za cenę kościelnej anatemy.
Jednym
z takich badaczy jest Eliyahu Rips, matematyk z Hebrew Uniwersity. Rips wraz z
izraelskim fizykiem dr. Doronem Witztumem opracowali program komputerowy
analizujący oryginalny zapis Tory w języku hebrajskim i doszli do wniosku, że
pod jawnym tekstem świętej księgi ukryte są inne teksty (odkryli na razie
jeden), które zawierają informacje na temat czasów nam współczesnych. Wynika z
tego, że w Torze, której powstanie datuje się na około XIII wiek p.n.e.,
zakodowane zostały informacje na temat przyszłych i ostatecznych losów świata.
Dla
nich Biblia jest perfekcyjną łamigłówką, której jeden z elementów, kodów można
było odczytać za pomocą komputera. Rips twierdzi, że Bóg to przewidział,
„dyktując” Biblię ludziom, iż przez wiele stuleci nie będą oni w stanie
rozszyfrować jej wielopłaszczyznowej treści.
Od
słowa do słowa i badacze dochodzą do wniosku, że jednolita teoria pola, o
której wspomina Einstein, została już trzy tysiące lat temu zapisana (zakodowana)
w Biblii. A zatem teoria, której poszukiwał słynny żydowski fizyk niemieckiego
pochodzenia, kryje się nie tyle w naszym zwykłym wymiarze czy też w czwartym, jak
twierdził Einstein – czasie, lecz w piątym, co do istnienia zgodnych jest już wielu
fizyków kwantowych.
Jak
widać Ripsowi i jemu podobnym już nie wystarczają długość, szerokość, wysokość i
do tego czas. Matematyk zauważa, że najstarsze teksty religijne wspominają o piątym
wymiarze, którym jest głębia dobra i zła
– niebo i piekło!
Zdaniem
badaczy kodu Biblii, zapisane, zakodowane w niej zostały przyszłe dzieje ludzkości
i wielu z nieszczęść można było uniknąć, gdyby wielcy tego świata wsłuchali się
w odkrycia ezoteryków.
I
znów się kłania przepowiednia jasnowidzącej Idy – Miejmy nadzieję, że to nie
przyszłość zmieni ludzi, tylko ludzie zmienią przyszłość.
Czy
coś w tym jest?
Chyba
nic w tym dziwnego, że Bóg w swoim Słowie kazał zapisać więcej niż sądziliśmy dotychczas.
Może
stąd stwierdzenie Mistrza, że trzeba umieć słuchać i trzeba umieć patrzeć – słuchający
nie słyszą, w widzący nie widzą. Ileż razy dzisiaj niewidomi i głusi dużo więcej
widzą i słyszą niż ci zdrowi.
A
co z tak zwanym postrzeganiem życia oczyma duszy, wyobraźni…?
Znów
tylko trącam problem. Ale o to chodzi.
A
tak na marginesie – czy wróżby są grzechem?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz