Nieustannie
powtarzam, że praca urzędnika samorządowego czy rzędowego jest trudna i
odpowiedzialna, a sami urzędnicy budują powagę urzędu, w którym pracują.
Są
jednak takie chwile, gdy wątpię w to, co mówię i ręce mi opadają, o szczęce już
nie wspominam!
Niedawno
byłem w jednym z urzędów. Po drodze do biura natknąłem się na dwoje drzwi. Na tych
po lewej widniał napis „lewy”, a na tych po prawej „prawy”. Jak na zdjęciu. O czasach,
jakie te drzwi pamiętają, nie będę pisał. Szef powinien o tym pomyśleć.
Do
dzisiaj nie potrafię zrozumieć, po co na tych drzwiach napisano to, co
napisano.
Na
drzwiach do biura widniał natomiast napis jak pod tytułem tego posta. Nie weszliśmy
tam jednak pojedynczo (nie byłem sam), tylko razem. Nikt z urzędników nie
zwrócił na to uwagi.
Myślałem
później, po co ta informacja z bykiem ortograficznym, skoro i tak może wchodzić
na raz kilka osób i urzędnicy nic sobie z tego nie robią.
Żałuję,
że nie zwróciłem na te sprawy uwagi urzędników. Teraz pewnie te napisy straszą
innych.
A
może nikt tego nie zauważa, jak urzędnicy nie zauważyli, że nie weszliśmy
pojedynczo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz