7 maja 2015

Pielgrzymka heretyka [8]

Dzisiejsze niebo
W drodze i w samym Raciążu myślałem dużo o Zajeździe Zagłoba. Panowała w nim atmosfera niesamowitości. To było coś w rodzaju nastroju grozy.

Właściciel zajazdu był miłym człowiekiem. Wydawało mi się, że jedną dłoń ma sztuczną, co rozgrzało moją wyobraźnię, która podpowiadała, że znalazłem się w miejscu niezwykłym.
Tajemnicze opowieści właściciela o miejscu, na którym zajazd był usytuowany, jak wspomniałem, na terenie piaszczystym, bez żył wodnych, zdawały się sugerować, że pierwszy gospodarz tego miejsca miał wiedzę ponadprzeciętną. To rodzi różne skojarzenia!
Wielkie, wielkie lustro w jadalni połączonej z barem sprawiało, że wszystko widziałem podwójnie – w rzeczywistości i lustrzanym odbiciu.
Zostawiam tajemniczy zajazd i wracam na trasę.
Z Raciąża wyszedłem 25 maja 2009r. w piątek w kierunku Płocka, który był moim celem na ten dzień.
Wcześnie, bo o godzinie 527, ruszyłem z kopyta w drogę.

Nie dajcie się zwieść temu  "z kopyta”, ponieważ bąble na nogach bolały mnie jak... Nie powiem co. Po kilku kilometrach zapomniałem o bólu. Modliłem się, śpiewałem, patrzyłem na świat oczami pełnymi nadziei, a w sercu trochę drżałem na myśl o tych 44 kilometrach przede mną!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...