13 maja 2015

Pielgrzymka heretyka [12]

27 maja 2009r. o godzinie 736 wyruszyłem w najdłuższy etap pielgrzymki z Gostynina do Borysławic.
Idę drogą wojewódzką. Jest dużo spokojniej niż przy krajówkach. Siedzi mi w głowie te około 60 kilometrów do przejścia.

Dobrze, że 10 kilometrów mam już za sobą. Trochę lżej na duszy!
Denerwują mnie psy, które czy trzeba, czy nie, szczekają jak głupie! Za każdym razem tłumaczę sobie, że to tylko psia natura.
Na końcu wsi Kozice usłyszałem piękny rechot żab. Dawno nie słyszałem tego odgłosu. Podglądałem też zalecające się do siebie żaby. Łobuziaki!
Chwila odpoczynku i w drogę!
Trochę sam siebie poganiam, ale czas mam niezły. Dzisiaj praktycznie nie czuję bólu stóp. Kiedy jestem pewny, że w pobliżu nie ma ludzi, modlę się na cały głos i rozmawiam z drzewami, ptakami i padłymi przy drodze zwierzętami.
Jeśli ktoś z ukrycia podglądał mnie, musiałem stanowić interesujący przypadek!
Nawet nie zauważyłem, jak po godzinie 19. dotarłem na miejsce mojego noclegu!
Po 13 godzinach marszu z krótkimi przerwami przeszedłem 61 albo 62 kilometry.
Jestem po kolacji. Leżę na łóżku. Przybyło mi co najmniej dwa bąble. Nóg nie czuję.

Jutro ostatni etap mojej fizycznej pielgrzymki! 
Ile przede mną etapów pielgrzymki duchowej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...