Kiedy
Europa budziła się do wielkiego umysłowego renesansowego przewrotu, w głowach Heinricha
Krämera (Henricus Institorus) i Jakoba Sprengera trwało w najlepsze głębokie
średniowiecze.
Kiedy
Europa śniła o poszanowaniu indywidualności i wolności myślenia, oni postanowili
ostatecznie oczyścić świat ze wspólników diabła.
Zatrzymam
się na chwilę przy tej książce, jest ona bowiem świetnym materiałem do analizy
ciemnoty myślenia i zakłamania, czego wyznawców i przedstawicieli nie brakuje i
dzisiaj.
Lektura
nie jest łatwa, choćby z powodu piętnastowiecznej stylistyki i składni, ale
może ją przebrnąć, dzieląc dzieło na małe fragmenty. W sumie to nie jakiś tam
monument, tylko kilkadziesiąt stron tekstu.
Świetny
przykład społecznego zastraszenia całych ludzkich społeczności, nienawiści
człowieka do człowieka i praktycznie bezkarności donosicieli.
Jakże
mi to przypomina przypadki donosicieli z mojego życia zawodowego.
Młot na czarownice na język polski został przełożony przez Stanisława
Ząbkowica Xięcia Jego Mości Ostroskiego, Kasztelana Karkowskiego i wydany w Krakowie
w 1614r.
Jeśli
zważymy, że w książce mowa między innymi o tym, jak to czartowie nasienie ludzkie
wykorzystują do opętania ludzi; jak z białogłowami sprośności odprawiają; jak
przez sakramenta kościelne czary swoje odprawują; jak ludzi w bestyje
przeminieniają…, to może być arcyciekawa lektura, ale jakże przy tym głupia i
godna pożałowania, to tylko ci będą wiedzieć, którzy ją przebrną do końca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz