17 maja 2015

Młot na czarownice

Kiedy Europa budziła się do wielkiego umysłowego renesansowego przewrotu, w głowach Heinricha Krämera (Henricus Institorus) i Jakoba Sprengera trwało w najlepsze głębokie średniowiecze.

Kiedy Europa śniła o poszanowaniu indywidualności i wolności myślenia, oni postanowili ostatecznie oczyścić świat ze wspólników diabła.
Zatrzymam się na chwilę przy tej książce, jest ona bowiem świetnym materiałem do analizy ciemnoty myślenia i zakłamania, czego wyznawców i przedstawicieli nie brakuje i dzisiaj.
Lektura nie jest łatwa, choćby z powodu piętnastowiecznej stylistyki i składni, ale może ją przebrnąć, dzieląc dzieło na małe fragmenty. W sumie to nie jakiś tam monument, tylko kilkadziesiąt stron tekstu.
Świetny przykład społecznego zastraszenia całych ludzkich społeczności, nienawiści człowieka do człowieka i praktycznie bezkarności donosicieli.
Jakże mi to przypomina przypadki donosicieli z mojego życia zawodowego.
Młot na czarownice na język polski został przełożony przez Stanisława Ząbkowica Xięcia Jego Mości Ostroskiego, Kasztelana Karkowskiego i wydany w Krakowie w 1614r.

Jeśli zważymy, że w książce mowa między innymi o tym, jak to czartowie nasienie ludzkie wykorzystują do opętania ludzi; jak z białogłowami sprośności odprawiają; jak przez sakramenta kościelne czary swoje odprawują; jak ludzi w bestyje przeminieniają…, to może być arcyciekawa lektura, ale jakże przy tym głupia i godna pożałowania, to tylko ci będą wiedzieć, którzy ją przebrną do końca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...