16 maja 2015

Pielgrzymka heretyka [13]

Leżę z obolałymi nogami w Zajeździe Leśnym i oglądam finał Ligi Mistrzów. 
Na rzymskim Stadio Olimpico Barcelona wygrała z Manchesterem United 2:0.
Oglądałem mecz i myślałem o przeżytym dniu.

Za Dąbrowicami trzech młodych ludzi szczerze namawiało mnie, żebym z nimi trochę podjechał. Podziękowałem i odmówiłem!
Przed Kłodawą facet z wąsami zatrzymuje się i mówi: Wsiadaj! Ja: Muszę iść! On: Wsiadaj! Uparłem się, a on uśmiechnął z niedowierzaniem.
Później jeszcze dwa razy mnie mijał. Po drodze zatrzymywał się. Pewnie załatwiał sprawy. Pomyślałem, że pieszo idę szybciej, niż on jedzie samochodem.
Za Kłodawą zagadnął mnie mężczyzna i pytał, dokąd wędruję. Twierdził, że mijał mnie przed Kłodawą.
Zrozumiałem, skąd to zainteresowanie moją osobą. Odpowiedziałem, że dzisiaj idę do Borysławic, a w ogóle do Lichenia.
Powiedział, że jutro dojdę. Zdradziłem mu, że mam taki zamiar. Życzył mi powodzenia i pożegnaliśmy się.
Dzisiaj kilka kilometrów szedłem w deszczu. Nie było mowy o postoju, bo bałem się, że nie dojdę do miejsca noclegu.

Jak dobrze pójdzie, jutro będę nocował w Arce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...