30 maja 2015

Pielgrzymka heretyka [18]

Kończę ten cykl, którego treść jest telegraficznym skrótem niewielkiej książki opisującej nie tylko tę konkretną pielgrzymkę, ale też inne wędrówki po bezdrożach niedowiarka czy wręcz heretyka ze mną w roli głównej.

Każdy jednak szuka swojej przystani. Nie wszyscy jednak mają szczęście spocząć w spokojnej tawernie po burzliwym rejsie.
Dzisiaj przyjechali ludzie z gminy, z którymi  jutro wracam do domu. 
Cały dzień rozmów o tym, co powinno zostać w domu.
Przechadzki po terenie sanktuarium, nasiadówa w barze szybkiej obsługi z kurczakiem i kebabem, no i przede wszystkim z piwem, na które nie brakuje amatorów.
Chodzę w towarzystwie kilku mężczyzn. Ani słowa o sprawach ducha. Najpierw poszukiwanie miejsca noclegowego dla przyjezdnych, a później ponad godzina dyskusji o polityce.
Cholera, myślałem leżąc nocą w łóżku, nie wiem, po co niektórzy ludzie tu przyjeżdżają. Może po to, aby na chwilę wyrwać się z domowej codzienności, odetchnąć innym powietrzem, zasmakować w towarzystwie innych ludzi i przekonać się, że tam, za skrawkiem przestrzeni, jest dokładnie tak samo, jak za furtką własnego podwórka.
Skutecznie zostałem wybudzony z mojego pielgrzymkowego odrętwienia i przywrócony codzienności.
Jutro nocuję w domu! Pielgrzymowanie to wspaniała duchowa przygoda, a jednak cieszę się na jutro jak dziecko!
Jeszcze nadzieja, że będzie czas na przemyślenie ostatnich dni. Na pewno też będzie tęsknota za tą przestrzenią, która dzisiaj za mną, a jutro znów przede mną!

Wszyscy wiemy, że nie ma miejsca na Ziemi, gdzie poczulibyśmy się naprawdę w domu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...