Podczas
ceremonii pogrzebowych mój smutek spotęgowany jest ubóstwem duchowym żywych,
ścigających się w materialnym okazaniu miłości czy szacunku dla zmarłego.
W
chwilach, kiedy materia powinna paść na kolana, pokonana przez ducha, zdaje się
ona w najlepsze świętować!
Ponieważ
żyję ostatnio w przemożnej atmosferze śmierci i pogrzebowych obrzędów, to nic
dziwnego, że i takie fragmenty filmów przychodzą mi na myśl.
Ten
film z 1993 roku jest debiutem reżyserskim Roberta De Niro. Powstał na
podstawie sztuki Chazza Palminteriego.
Cała
fabuła to nic nowego, jak kolejna opowieść o gangsterskim życiu we włoskiej
dzielnicy NY. Ciekawa jest natomiast ostatnia scena z pogrzebu gangstera Sonny’
go, w którego rolę wcielił się autor sztuki Chazz Palminteri.
Główny
bohater podczas tej sceny zauważa, że gangsterzy mają fioła na punkcie kwiatów podczas
pogrzebu. Myślą, że który z nich więcej kwiatów kupi zmarłemu, to będzie znak,
że najbardziej go kochał.
Uśmiechnąłem
się mimowolnie, gdy przypomniałem tę scenę. Nie trzeba być gangsterem z
NY, żeby tak właśnie myśleć, a jeśli już nie myśleć, to postępować!
Wystarczy
tylko popatrzeć na polskie pogrzeby, a tylko ślepiec tego nie zauważy, że
poprzez wielkość wieńców pogrzebowych staramy się wyrazić wielkość naszego
uczucia czy szacunku do zmarłego.
Dlatego
podczas ceremonii żałobnych mój smutek potęguje taki przejaw duchowego ubóstwa ciągle
żywych żałobników. Nawet w tak typowo duchowych chwilach nie potrafimy się
wyzbyć działania na pokaz. Nawet na progu doczesności i eschatologii nie
potrafimy pozbyć się naszego przywiązania do spraw materialnych. Jakby to
właśnie one stanowiły o tym, że naprawdę jesteśmy!
Czy próbowałem o tym rozmawiać? Tak! Po kilku zdaniach zrezygnowałem! Mur okazał się zbyt twardy dla głowy! Jak zawsze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz