24 maja 2015

Pilegrzymka heretyka [17]

Myślę, że tak zwane święte miejsca nie rodzą świętych, jak dobra gleba plony!
We mnie szybciej dojrzewa zabobon i niedowiarstwo niż świętość ludzi prostych, ufających!

Znów siedzę w kawiarni i zapisuję swoje myśli. Coraz więcej ludzi i coraz mniej skupienia. Może dziewczyny miały rację, że lepiej jest, kiedy nie ma zbyt wielu ludzi. A już na pewno najlepiej tam, gdzie nas nie ma!
Ze świętością, w moim heretyckim przekonaniu, jest tak: jeśli zakiełkuje w nas, nie musimy o niej myśleć, opanowuje myśli i czyny, aż niezauważenie rozprzestrzenia się poza nas.
Wszedł przed chwilą starszy pan z dzieckiem (pewnie wnuczek). Mężczyzna ubrany jest w marynarkę, spodnie, zapobiegawczo ma ze sobą parasol, a na głowie… żółta bejsbolówka! Dość zabawnie to wygląda.
Czy to jest przełamywanie stereotypów, czy też zupełne nieprzywiązywanie wagi do tego, co i jak na sobie nosimy?
Ludzie jadą tu z potrzeby duchowej; ludzie jadą tu po cud; ludzie wędrują tu po cud; ludzie jadą tu z ciekawości; ludzie jadą tu dla towarzystwa…
Starszy ksiądz przy stoliku obok zamówił sobie herbatę i bułkę.
Przyglądam się pielgrzymom robiącym zakupy w dziale z dewocjonaliami.
Wczoraj jedna z dziewczyn, chyba ta mniej gadatliwa, powiedziała, że jeśli ludzie kupują krzyż dla siebie, to dobrze; jeśli natomiast kupują krzyże innym, to bardzo niedobrze, bo im się drogi życia będą krzyżowały!
Ciekawe! Ale usłyszałem i nie kupię krzyża innym, co najwyżej sobie!

A nie mówiłem? Kiełkuje we mnie bardziej zabobon niż świętość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...