16 marca 2015

Ja - przestępca III

Kiedy można człowieka pozbawić na krótko wolności? Na jakiej podstawie można go przymknąć w jasnym świetle prawa?
W moim przypadku sprawdziły się zasady: Dawać mi człowieka, a paragraf się znajdzie! Albo: Jeśli chcę kogoś uderzyć, kij sam się znajdzie pod ręką!

W świetle prawa najważniejsze powody zatrzymania  takiego przeciętniaka jak ja, to: kiedy nie można ustalić tożsamości osoby; można sądzić, że delikwent ma zamiar czmychnąć i ukrywać się, no i kiedy istnieje obawa zatarcia śladów lub zniszczenia dowodów przestępstwa.
W moim przypadku nigdy nie wystąpił żaden z powyższych powodów, a i tak mnie trzymali!
Można mnie jeszcze było zatrzymać z powodu zagrożenia z mojej strony dla czyjejś własności albo zagrożenia czyjegoś lub mojego zdrowia. Tez z mojej strony, oczywiście!
Żaden z powodów nie wchodził w rachubę, a przecież mnie trzymali.
We wszystkich moich sprawach nie było możliwości niszczenia dowodów rzekomych przestępstw popełnionych przeze mnie, mataczenia czy ucieczki. Nie było żadnej mowy o zagrożeniu z mojej strony co do czyjejś własności czy zdrowia czyjegoś i mojego.
Zatrzymywano mnie jednak i za każdym razem media wiedziały to pierwsze, a prokuratorzy nie wydawali się wcale tym zdziwieni. W wielu przypadkach odniosłem wrażenie podczas ich wypowiedzi, jakby czekali na media – tak byli przygotowani!
Za każdym zatrzymaniem było tak silne parcie, aby opluć mnie w mediach, aby mnie w mediach oskarżyć, publicznie napiętnować, że szczerze się temu dziwiłem i nie wiedziałem, com zdziałał!
Ponieważ w żaden sposób nie mogli mnie ugryźć, więc takie zatrzymania dobrze się sprzedawały. To dobry towar medialny!
Domyślałem się, komu mogłem na odcisk nadepnąć! A później nawet myślałem, że muszę być jakiś ważny, skoro za wszelką cenę chcą mnie utrącić ze stołka!
A jak prokuratorzy w mediach się chwalili – mamy samorządowca przestępcę! Jak dobrze, że siedzi, bo pewnie by mataczył, niszczył dowody, a może nawet chciał uciec do kraju bez ekstradycji!
Teraz, gdy na to patrzę, to śmieszą mnie te wywody prokuratorów stojących na straży polskiego prawa. Ci, którzy mnie przymykali, byli stronniczy jak diabli, co zresztą miało swój wyraz później w rozprawach sadowych.
Mogę się tylko domyślać, dlaczego tak robili. Ale ja w oparciu o domysły ludzi oskarżać nie umiem. Nie umiem też ludzi oskarżać w oparciu o donosy anonimowych życzliwych, co z praworządności słyną!

Następnym razem napiszę, jaki mnie zaszczyt kopnął, że w sprawie o wykroczenie oskarżał mnie sam naczelnik!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...