W ostatnią moją sprawę zaangażował się sam naczelnik
wydziału śledczego prokuratury. Zatem moje notowania w świecie prokuratorskim
rosły, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że sprawa dotyczyła Kodeksu
wykroczeń!
Ciekawe czy w całej Polsce prokuratorzy – szefowie
wydziałów zajmują się sprawami o wykroczenie? Jeśli jest to nagminne, to
prawdziwi przestępcy mogą spać spokojnie! Ważni prokuratorzy nie mają dla nich
czasu!
Ja natomiast widziałem to jako kontynuację nagonki,
która od lat już trwała i wcale trwać nie przestała! A nawet nabierała na sile
poprzez angażowanie się coraz ważniejszych z tej drugiej strony.
W trakcie postępowania wyszło, w oparciu o jakie dowody
mnie oskarżają i ile było donosów. Donosów anonimowych, rzecz jasna!
I wyszła z tego sprawa na skalę krajową. Media karmiły
nią ludzi, a dziennikarskie hieny karmiły się mną!
Podczas rozprawy sądowej wyszło, że każdy widział co
innego. Jedni widzieli mnie w marynarce. Inni w koszuli. Dla jednych ubrany
byłem w jasny garnitur. Dla drugich w ciemną marynarkę. Jedni widzieli na
pewno, inni mieli widzenie!
Słuchałem zeznań świadków. Czytałem wcześniej akta i
dziwiłem się, jak prokurator w oparciu o tak różniące się zeznania, o tak różniące
się relacje; do tego w oparciu anonimowe doniesienia nieznanych nikomu świadków
zredagował akt oskarżenia i poszedł z nim do sądu.
W demokratycznych krajach, gdzie organa ścigania funkcjonują
normalnie, to by na wstępie nie przeszło, ale w kraju nad Wisłą zdaje się to
być normą!
Można tu tylko dodać, że w trakcie trwania sprawy,
świadkowie zmieniali zeznania i nie wiadomo, dlaczego!
Za to na każdej rozprawie był komplet lokalnych mediów i
media ogólnopolskie zjawiały się nagminnie. Za każdym tez razem prokurator był
bardzo rozmowny i medialnie podkreślał, jaki to ze mnie drań! Aż przykro było
patrzeć i przykro było słuchać, że niezależny urzędnik tak mizdrzy się do
mediów!
A może megaloman? W sumie to tylko człowiek!
Przy każdym naszym spotkaniu przeszywał mnie wzrokiem,
jakby chciał telepatycznie krzyknąć: Już cię mam! Dopadnę cię! Dopadnę!
Szkoda tylko, że prokurator, co mnie przestępcą nazywał,
nie umiał mi przed sądem winy udowodnić!
Następnym razem opiszę, jak mnie wymiar polski
sprawiedliwości polubił i polubili biegli!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz