14 marca 2015

Prokurator

Z żadnym prokuratorem wódki nie piłem. Nie przechodziłem z żadnym na „ty”! Dlaczego zatem w lokalnych mediach prokurator mówi o mnie „on”?
Niby zaimek, ale nieładnie! Rzekłbym – niekulturalnie!

Z definicji wynika, że prokurator to funkcjonariusz publiczny uprawniony do samodzielnego wykonywania charakterystycznych czynności. Do tego przede wszystkim powinien być to człowiek nieskazitelnego charakteru! Co tam „powinien”? Musi! Prokurator musi być człowiekiem nieskazitelnego charakteru!
Czy o takim nieskazitelnym charakterze będzie mowa, jeśli prokurator mówi o mnie w mediach „on”? O mojej żonie mówi „ona”!?
Chciałbym tutaj zapytać, kim jestem dla prokuratora, że „on” mnie medialnie nazywa? Kim jest dlań moja żona, że mówi publicznie o tej wspaniałej kobiecie „ona”?
Mam radę dla tej Pani! Niech męża nazywa „on”, a „on” niech ją zowie „ona” i wtedy będzie w porządku!
W ostatnim medialnym przekazie „Pilne sprawy” tak właśnie określał moją i mojej żony osobę rzeczony prokurator!
„On” znany jest prokuraturze! Na pewno jestem znany, bo prokuratura w moim przypadku zasłynęła z tego, że przyjmowała doniesienia na moje niby niecne uczynki nawet od nieleczonych schizofreników, o idiotycznych anonimach, w oparciu o które wszczynała postępowania i formułowała zarzuty, nie wspomnę!
Prokurator okręgowej prokuratury w swojej wypowiedzi medialnej mówi, że zostałem uniewinniony z zarzutu jechania po pijaku za kierownicą. Uzasadnienie tej wypowiedzi można zrozumieć tak: wyrok sądowy był błędny, gdyż biegły wypowiedział się, że mogłem jechać po pijaku. Zapomniała jednak „ta” pani, że „biegły” ten był drugim z kolei, ponieważ pierwszy nie miał problemów, co do tego, że moje zeznania można uznać za prawdziwe.
To całkiem fajna bajka. Zatrzymano mnie wtedy na 48 godzin, jakbym był osobą zagrażająca bezpieczeństwu państwa. Powołano natychmiast biegłego do potwierdzenia mojej wersji wydarzeń. A kiedy biegły to stwierdził, to powołano drugiego.
Wiadomo, że opinie biegłych kosztują! Ale tu trzeba było za wszelką cenę dowieść, że kłamię. Więc znaleziono w Warszawie biegłego (farmaceutę), który w opinii napisał między innymi to, że biegły powinien przede wszystkim współpracować z organami ścigania! I napisał we wnioskach, że jest całkiem możliwe, że jechałem na fleku; ale nie na 100%
Warto by się zapoznać z obiema opiniami. Już dziś się zastanawiam czy ich nie opublikuję!
A do tematu powrócę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...