29 marca 2015

Mandarynki

Obok Idy i Lewiatana, to trzecia tegoroczna nominacja do Oscara w kategorii film nieanglojęzyczny.
Miałem okazję film obejrzeć i zrobił na mnie duże wrażenie! To estoński dramat z 2013r. Zazy Uruszadze opowiadający o wojnie w Abchazji w latach 90. ubiegłego XX wieku.

Oglądając film, nie przestawałem się dziwić, że można w tak prosty sposób opowiedzieć o tym, jak wojna może ogłupić ludzi i jak sama w sobie jest bezsensowna.
Film zrealizowany niemalże w konwencji teatralnej, na małej przestrzeni, z dosłownie kilkoma autorami. Tylko  przez moment na planie widzimy więcej niż czterech aktorów!
Za ciekawy zabieg reżyserski uznałem, że w filmie nie wystąpiła żadna kobieta. To tak, jakby twórca chciał zaznaczyć, że wojna to męska sprawa.
W Mandarynkach wojna z jednej strony niesie śmierć, z drugiej wprowadza chaos w corocznym cyklu zbiorów plonów drzew i ziemi, z trzeciej to cierpienie tych, którzy pozostali przy życiu i muszą żyć ze świadomością straty.
A zatem tak naprawdę, to nic nowego, jeśli idzie o temat wojny! Nic też nowego w tym, że reżyser za główną myśl obrał konfrontację dwóch młodych rannych ludzi stojących po wrogich stronach. Opiekujący się nimi Estończyk doprowadza do tego, że obydwaj dochodzą do wniosku, iż dali się wciągnąć w bezsens wojny. A to czy któryś z nich zabije drugiego nie ma żadnego znaczenia, poza bezsensownym pozbawieniem życia drugie człowieka.
W finale jeden, ratując życie drugiego, ginie! Pozostały przy życiu grzebie z szacunkiem i wdzięcznością swojego wczorajszego wroga. Następnie żegna Estończyka i stwierdza, że wraca do rodziny, za którą tęskni!
Nic nowego! Nic nowego, a jednak, kiedy ogląda się ten obraz wszystko wydaje się nowe – spojrzenie na wojnę, gospodarskie podejście do zbiorów i piękne myślenie jednego z właścicieli drzew mandarynkowych, który stwierdza, że to bezsensowna wojna, ponieważ nie można spokojnie zebrać plonów. Dodaje, że nie tyle idzie o zyski, co o to, że człowiek powinien zbierać dojrzały plon! A tymczasem wojna burzy cały porządek rzeczy!
Mimo, że to obraz o wojnie, to sprzyja niesamowitemu wyciszeniu i popycha widza w kierunku myślenia o absurdalności wojny.

Mandarynki mają ode mnie plusa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...