Tak mnie swojego czasu wymiar sprawiedliwości pokochał,
że nawet na badania dowoził mnie pod przymusem! I wszystko byłoby dobrze, gdyby
te badania na trzeźwo się odbywały, a nie, gdy byłem na kacu albo i więcej!
W sprawie o wykroczenie powołano biegłego i skierowano
mnie doń, aby mnie zbadał i orzekł czy w trakcie zdarzenia byłem poczytalny i
miałem świadomość wszystkiego, co niby to zrobiłem!
Ustalono mi termin i miałem na badania jak najbardziej
jechać, ale trzy czy cztery dni wcześniej leżałem jak nieżywy! Grypa. A że zima
za oknem, grypa rzecz normalna! Dostałem więc zwolnienie lekarskie i nakaz
leżenia w domu.
Czym prędzej zwolnienie skopiowałem i z pismem do
biegłego oraz sądu wysłałem z jednoczesną prośbą o wyznaczenie drugiego terminu, bo dopiero
jak się z łóżka podniosę, na badania pojadę.
Poza tym, jakie to miałyby być badania, skoro głowa mi
pękała i wszystkie kości bolały!
W piątek kończyło mi się zwolnienie. Ponieważ guzik mi
się polepszyło, poszedłem tego dnia do lekarza. Znów zwolnienie i leżenie! Po południu
jeszcze coś było! Zawiadomienie z sądu, że we wtorek mam być na badaniach!
Czy ktoś tam w ogóle myśli? Zapytałem w pustkę i
postanowiłem, że w poniedziałek wyślę im kolejne zwolnienie i poproszę o trzeci
termin badań!
Zwolnienie miałem do następnego piątku. Drugi tydzień i przeszło
to, co dokuczało zarówno w nosie, jak i w kościach.
W niedzielę spotkałem się z
kolegą! Wróciłem przed północą i położyłem spać, żeby do rana wydobrzeć! Ale rano
obudził mnie policjant z asystą i stwierdził, że ma nakaz doprowadzenia mnie na badania!
Zdębiałem, bo to przecież sprawa z Kodeksu wykroczeń, a
tu przymusowe dowiezienie na badania? Cóż było robić? Jakoś wstałem! Tak samo
się ubrałem! Puściłem oko do żony i wyszliśmy!
Kawałek drogi przed nami, pomyślałem, zatem z pewnością
prześpię się trochę i może na dobre wydobrzeję!
Czy wydobrzałem? Następnym razem. Wtedy o tym, jak to u
biegłego było i jak nam się rozmowa kleiła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz