Tak
bardzo lubię film o poszukiwaniu własnej drogi! A sam ciągle i uparcie szukam swojej!
Może tak opornie to idzie, bo nie mam przy sobie przyjaciela Judasza?
Kończę
tę serię, choć wiem, że do filmu i jego niesamowitych dialogów wrócę nieraz. Jak
np. ta scena, kiedy Judasz odprowadza Jezusa po rozróbie w świątyni do
bezpiecznego miejsca i słyszy, że Chrystus prosi go, aby go zdradził.
Judasz
płacze i pyta Mistrza: Czy ty zdradziłbyś swojego mistrza? Jezus mu odpowiada;
Nie! Dlatego Bóg przeznaczył mi łatwiejsze zadanie – zginę na krzyżu!
Nie
lubię cukierków w kościele! Nie lubię głupiej przesłodzonej gadki złotoustych
przy ołtarzu!
Niech
Kościół otworzy przede mną głębię ludzkiego cierpienia Chrystusa! Niech nie
owija w lukier obrzędu i ceremoniału ludzkiego bólu, który był udziałem mojego
Zbawiciela! Niech nie ukrywa jego ludzkiej trwogi i niepewności, w której ja
często za często się nurzam!
Nie
idzie przecież o to, aby potwierdzić skinieniem głowy, że tak było! Idzie chyba
o to, aby to przeżyć, a jeśli nie jest nam to dane, to przynajmniej wiedzieć,
że jest to ponad nasze siły!
Bóg
jest wielki! Zrozumie moje głupie rozterki!
Koniec!
Zamknięte kolejne drzwi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz