10 kwietnia 2015

Kadzenie!

Nie mam zamiaru przestawać być sobą tylko dlatego, że kilku popaprańców obrzuci mnie publicznie błotem! 
Ja po prostu poczekam, aż tego błota nazbiera się tyle, że samych obrzucających ochlapie i wszystko stanie się jasne!

Nie wiem, jak to jest, kiedy jednostka z jednej strony klepie cię po ramieniu, zapewnia o oddaniu i lojalności, a przy tym knuje zdradę.
Nie wiem, bo tak nie postępuję, a nawet nie myślę.
Tym bardziej czuję się zagubiony, gdy czytam teksty, skierowane niegdyś do mnie:
Drogi Panie…
Nie wyraziłam w dzisiejszej rozmowie tego, co chciałabym powiedzieć, a właściwie życzyć. Mam nadzieję, że to długie przebywanie z samym sobą pozwoli oczyścić umysł i przyniesie zapomnienie różnych niedociągnięć…
(…)
Życzliwi – a jest ich wielu, bo Twoja siła szczerości, bezinteresownej chęci udzielania ludziom pomocy stale przyciąga – będą po prostu trochę się martwić, żeby nic złego się nie stało.
(…)
Wytrwałości na pewno nie zabraknie.
Więc jeszcze raz: budujących refleksji, ukojenia ducha, pięknych widoków, dobrej pogody i przyjaznych ludzi na drodze…
Dzisiaj autor tych słów nienawidzi mnie i swoją nienawiść wyraża jawnie i publicznie.
Dziwię się takiej dwulicowości i trudno mi się odnaleźć w świecie takich ludzi, których przecież nie brakuje wokół nas, zwłaszcza jeśli piastujemy stanowiska publiczne.
Na szczęście mam znajomych, którzy nie kadzą, mówią jasno, co im się w moim postępowaniu nie podoba i dlaczego ewentualnie mnie lubią! Cieszę się, że są!
Nie wiem tylko czy to przypadek, czy jest w tym coś więcej, ale ci moi znajomi nie lubią chodzić do kościoła i stać obok tych, co kadzą innym, klepią ich nieuczciwie po ramieniu i kłamią w żywe oczy. Wolą siedzieć w domu i wierzyć, że kiedyś ten nasz najbliższy świat trochę znormalnieje.


Następnym razem o pielgrzymce heretyka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...