W
Zabójczej broni z 1987r. partner
filmowy Mela Gibsona mówi: Bóg mnie
nienawidzi! Na co Gibson odpowiada: Ty
znienawidź Jego! Mnie to pomaga!
Kto
by pomyślał, że z tej filmowej i aktorskiej nienawiści Mela Gibsona do Boga po
17 latach wyjdzie Pasja w jego reżyserii.
Wielu
zarzucało Gibsonowi, że w swoim filmie epatuje cierpieniem i zwierzęcą agresją rzymskich
żołnierzy. Wielu żachnęło się, że reżyser przesadził z ukazaniem przemocy i
cierpienia podczas biczowania i drogi krzyżowej!
Też
odniosłem takie wrażenie po pierwszym obejrzeniu filmu. Jednak szybko przyszła
refleksja.
Śmierć krzyżowa w czasach Chrystusa była w Palestynie najokrutniejszym
z możliwych wyroków śmierci. Miał on nie tylko sprawić skazanemu niewyobrażalne
cierpienie, ale również skutecznie odstraszyć innych od popełniania zbrodni czy
występków, które były taką karą zagrożone!
Żeby
utrzymać porządek na rubieżach swojego imperium, Rzymianie bez wątpienia nie
przebierali w środkach! Zatem całkiem możliwe, że obraz Gibsona jest dość bliski
ówczesnej prawdzie o ukrzyżowaniu!
Pamiętać
przy tym należy, że nie tylko Chrystus poniósł taką śmierć! Był on jednym z
wielu ukrzyżowanych. W historii zbawienia chodzi przede wszystkim o hańbę
związaną ze śmiercią krzyżową, czyli poniżenie Syna Bożego tak bardzo, jak to
tylko w tamtych realiach i na ludzki sposób było możliwe!
Jesteśmy nauczeni przez Kościół katolicki patrzeć na krzyż i ukrzyżowanie przez
różowe okulary. Dla wielu katolików to obrazki z książeczek do nabożeństwa czy
figury z kolejnej drogi krzyżowej oglądanej w świątyniach, czy w ich pobliżu. To
przesłodzony obraz tamtych tragicznych chwil!
Wyobraźmy
sobie tylko kilkudziesięciostopniowy upał, poranione ciało i owady czy ptaki,
które ciągną chmarami do tego typu jedzonka! Można dodać ciężar belki krzyża na
barkach i drogę pod górę wśród razów żołnierzy i aktywnych Żydów (takich i
wtedy nie brakowało, dzisiaj zresztą też, i to nie tylko Żydów); drogę
kamienistą (nie z kostki brukowej) i poranione stopy! Już to powinno nam dać namiastkę realiów
ukrzyżowania! Reszta to kwestia indywidualnej wyobraźni albo objawienia!
Moim
zdaniem film Mela Gibsona nie wniósł nic nowego do obrazu ukrzyżowania, raczej
przedstawił dość realistyczną wersję przebiegu tej ceremonii.
Co
innego film Martina Scorsese Ostatnie
kuszenie Chrystusa, o czym następnym razem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz