Kiedy przeciętny Polak będzie zadowolony z roboty
drugiego Polaka?
Tylko wtedy, gdy ten drugi będzie pracował za darmo!
Jednak i to nie daje gwarancji zadowolenia tego
pierwszego!
Najlepiej dla przeciętnego Polaka, który musi komuś
zlecić robotę, byłoby najlepiej, gdyby zleceniodawca:
1.
robotę grzecznie wykonał;
2.
posprzątał po sobie;
3.
dał na swoją robotę solidną gwarancję;
4. nie wziął zapłaty;
5.
bardzo grzecznie podziękował;
6.
poszedł sobie!
Wtedy być może, przeciętny Polak, byłby z roboty
drugiego Polaka (ale nie tylko Polaka) naprawdę zadowolony!
Kiedy jednak tylko zleceniobiorca dochodzi do
najpiękniejszego momentu swojej roboty, czyli zapłaty, to zaczynają się schody
ze strony zleceniodawcy:
1.
a to robota ma usterki;
2.
a to słabo posprzątane;
3.
robota na pewno nie wytrzyma czasu, o którym mówi wykonawca;
4.
w ogóle to za drogo;
5.
zleceniobiorca nie był grzeczny, a przede wszystkim nie był uniżony i
wymądrzał się, że jaki to niby fachowiec;
6. wszystko inne…!
Wszyscy jednak wiemy, że do finalizacji umowy dojść musi
i moment zapłaty za wykonaną robotę po wszystkich uwagach i przepychankach
nastąpi.
W końcu wykonawca dostaje kasę i spieprza czym prędzej i jak najdalej od zleceniodawcy. Myśli przy tym, aby jak najszybciej o całej
sprawie zapomnieć! Oddycha z ulgą!
Musi jednak wiedzieć, że to wcale nie koniec bajki, a już na
pewno nie czas na świętowanie!
Dla zleceniodawcy nie jest już on bowiem super Polakiem
i zaczyna się wówczas opowieść zleceniodawcy o kiepskim polskim fachowcu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz