Pamiętam swoje pierwsze
dni w pracy w szkole. Często było tak, że nie zmrużyłem oka przez całą noc, żeby nie
zaspać na lekcje. Zawsze jednak, kiedy pojawiałem się z rana w szkole, była tam
już pani Maria.
Później odeszła nagle i
musiałem napisać dla niej piosenkę!
*
* *
Odleciały
dni jak bociany,
z
jaskółkami lato odeszło,
przyszła
jesień...
a
my w tej jesieni...
wciąż
szukamy
chwil
zapomnianych,
tamte
dłonie nas nie ogrzeją,
tamte
oczy nie patrzą już na nas.
Posypały
się płatki z nieba,
mróz
zamienił łzy w kryształy,
jesień
cicho umiera...
a
my żyjemy...
W
cichym domu śnimy o lecie,
oglądając
zdjęcia, płaczemy,
wiatr
nasz smutek rozsiewa po ziemi.
Chcemy
dotrwać do wiosny,
rzucić
zieleń na drzewa
i
popatrzeć na kwiaty...
jak
kwitną...
żeby
znowu uwierzyć
w
trawy wieczne powroty,
że
nie przyjdzie rozstać
na
zawsze.
Minie
lato i jesień,
przejdzie
zima i wiosna,
młodość
cicho zaszlocha...
w
oddali...
Wiem,
jak trudno się rozstać,
zamiast
żegnaj
powiedzmy:
Do zobaczenia!
Może
to nas ocali!
Znów
odlecą dni jak bociany,
z
jaskółkami lata odfruną,
przyjdzie
jesień...
a
my odejdziemy...
Tylko
wiatr – wieczny tułacz
nasze
słowa zanuci,
nasze
smutki rozsieje po ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz