9 kwietnia 2015

Na odejście...

Pamiętam swoje pierwsze dni w pracy w szkole. Często było tak, że nie zmrużyłem oka przez całą noc, żeby nie zaspać na lekcje. Zawsze jednak, kiedy pojawiałem się z rana w szkole, była tam już pani Maria.
Później odeszła nagle i musiałem napisać dla niej piosenkę!

* * *
Odleciały dni jak bociany,
z jaskółkami lato odeszło,
przyszła jesień...
a my w tej jesieni...

wciąż szukamy
chwil zapomnianych,
tamte dłonie nas nie ogrzeją,
tamte oczy nie patrzą już na nas.

Posypały się płatki z nieba,
mróz zamienił łzy w kryształy,
jesień cicho umiera...
a my żyjemy...

W cichym domu śnimy o lecie,
oglądając zdjęcia, płaczemy,
wiatr nasz smutek rozsiewa po ziemi.

Chcemy dotrwać do wiosny,
rzucić zieleń na drzewa
i popatrzeć na kwiaty...
jak kwitną...

żeby znowu uwierzyć
w trawy wieczne powroty,
że nie przyjdzie rozstać
na zawsze.

Minie lato i jesień,
przejdzie zima i wiosna,
młodość cicho zaszlocha...
w oddali...

Wiem, jak trudno się rozstać,
zamiast żegnaj
powiedzmy: Do zobaczenia!
Może to nas ocali!

Znów odlecą dni jak bociany,
z jaskółkami lata odfruną,
przyjdzie jesień...
a my odejdziemy...

Tylko wiatr – wieczny tułacz
nasze słowa zanuci,

nasze smutki rozsieje po ziemi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...