2 czerwca 2017

Co słychać? Jak leci?

Co słychać? Jak tam leci? Dajesz sobie radę?
Te i podobne pytania są dla każdego dość ważne. Wyrażają bowiem troskę osoby pytającej o los tego, kto ma odpowiedzieć.
Czasami brak mi takich pytań i jakiejś namiastki czyjejś troski.
Wiem, że to chwile słabości i wiem też to, że chciałbym, aby tylko takie chwile słabości przeżywać.

*
Mam w pracy takie chwile, że bardzo mi źle z tego powodu, gdzie jestem, z kim jestem i co przeżywam. Odpędzam je tak, jak myśli o pokusach, których na każdym kroku tutaj nie brakuje.
Gdyby ktoś nagle zapytał: Co słychać? Jak leci? Skłamałbym, że jest OK. nie liczę bowiem tych chwil, w których czuję się tutaj cholernie samotny i obcy.
*
Zauważyłem, nie tylko ostatnio, ale od samego początku, że na emigracji każdy buduje sobie, tworzy jakiś życiorys z Polski. Mężczyźni to z reguły mieli konflikt z prawem i jakby się ścigali, kto miał większy konflikt, kto więcej odsiedział, komu więcej grozi, kto jakich przewinień dopuścił się, gdzie i kiedy.
Gdy uważnie się wsłuchać w te niezwykłe historie, to łatwo wychwycić niespojności i kwiatki, którymi ozdabiamy swoje szare życie.
Niewielu jest też takich, jak na przykład ja, którzy się po prostu przyznają, że przyjechali po to, aby coś tam odrobić, takiego przyziemnego, jak choćby niewielki kredyt, że w Polsce chatę budują i nagle kasy zabrakło, że przyjechali za pracą, spróbować czegoś nowego.
Nie wielu się przyznaje, bo to takie nudne. Dużo ciekawiej jest wtedy, gdy powiemy na przykład, że uciekłem z kraju przed, dajmy na to odsiadką. Albo że miałem problem, powiedzmy, z kobietą lub jeszcze  coś innego, co życie czyni barwnym, robi z mężczyzny macho albo łobuziaka niedostosowanego do życia, które ze spokojności słynie.
Kiedy znajomy mnie spytał, skąd to albo tam wiem, odpowiedziałem, że w Polsce miałem czas na czytanie.
A on od razu do mnie  - ile i za co siedziałem.
Odpowiedziałem mu wprost – nie tylko w więzieniu się czyta i nie tylko tam jest czas na czytanie.
Łatka dziwka przypięta, bo jak poważnie traktować kogoś, kto czas znajduje na pryzkłąd na nudne czytanie.
Dzisiaj w pracy znajomy znów mówi: O Boże, co ja dziś będę robił przez całe popołudnie?
Ja, że mam dużo roboty.
To wszyscy – a co?
Ja, że trochę poczytam, posprzątam, jakieś zakupy, może się trochę pouczę… i już w trakcie mówienia widzę ich miny. A później dość długie milczenie. Jak można tak spędzać czas?
*
Zauważyłem też, że bardzo się tutaj staramy, wręcz ścigamy się w pomysłach, jakby drugiemu dokuczyć. Kto, kogo bardziej obrazi albo poniży słowem. Kto, komu udowodni dobitnie, że jest górą.
Wymyślamy coraz to nowe i coraz głupsze dowcipy.
Szukamy coraz to nowych słabych punktów u innych, a później już bez pardony bijemy w te słabe punkty, ku uciesze gawiedzi. Wielu jest chętnych do drwin.
Jakaś okrutna złośliwość w stosunku do swoich nas trawi.
Jakaś niepojęta zazdrość nas tutaj o byle co toczy.

 W swoim wysiłku poszukiwania dobrych stron przeżywanych chwil i poznanych ludzi, często poddaję się i muszę z przerażeniem stwierdzić, że jesteśmy specyficzni w stosunku do siebie. Jesteśmy w stosunku do swoich nieufni lub wrogo nastawieni. Jakby nam obcych wrogów brakowało!

Coraz bardziej jestem pochłonięty myślami o wyjeździe i przyznam, że odliczam dni z coraz większą niecierpliwością.
Nie narzekam na to, czego tutaj doświadczam. Nie jestem tu też za karę, choć czasami tak myślę!
Co słychać?
Jak leci?

Ano, jak powyżej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...