Jeszcze to... w kontekście
tego..., co już zostało powiedziane, a później spróbuję dać Wam od siebie odpocząć!
Co jakiś czas
naukowcy zauważają na niebie tajemnicze obiekty i snują domysły, co to i kto to
mógł zrobić.
Ostatnio gdzieś na
obrzeżach naszej Drogi Mlecznej z pomocą teleskopu kosmicznego Keplera (notabene
„emeryt”) w 2009 roku wypatrzono gwiazdę, którą strasznie prozaicznie i naukowo
nazwano ‑ KIC 8462852.
Coś naukowcom nie
grało przy jej obserwacji. Gwiazda ta nie świeciła tak, jak świecą inne słońca.
Coś jakby zakłócało jej obserwację. Jak się okazało, za zakłóceniami stoi duża
ilość niewielkich, ale bardzo gęsto ulokowanych obiektów.
Zgodnie z zasadą
Brzytwy Ockhmana przy wyjaśnieniu tego zjawiska dążono do jak największej
prostoty i wybrano hipotezę, że gwiazda ta została skonstruowana przez obcą
cywilizację.
Taką hipotezę można
zarówno odrzucić, jak i przyjąć, fifty – fifty.
Naukowcy przyznają,
że światło emitowane przez tę gwiazdę to była najdziwniejsza rzecz, jaką z
swoim „życiu” Kepler zaobserwował.
Oczywiście dane są w
ciągłej analizie, a KIC 8462852 czujnie się teraz przygląda największy na
świecie radioteleskop w Arecibo.
Dodajmy tylko, że
jest to żółto-biały karzeł typu widmowego, ponad 1,5 razy większy od znanego
nam Słońca i o masie 1,4 naszej gwiazdy. Już wspomniałem, że zaobserwowano u
niej nietypowe, nieregularne i dość znaczne spadki jasności.
Dlaczego o tym piszę?
Może dlatego, że
Giordano Bruno spłonął na stosie między innymi za to, iż zakładał, że ludzie
nie są jedynymi inteligentnymi istotami w Kosmosie?
Nie „może”!
Na pewno
dlatego o tym napisałem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz