Ewa Wojdyłło w swoim
artykule z 2010 roku snuje rozważania nad początkami AA i 12 kroków.
Będę, oczywiście swoim
zwyczajem wplatał własne rozważania w przemyślenia autorki i starał się to dość
jasno rozdzielać.
Kiedy w początkowej
fazie AA w USA coraz więcej Alkoholików trzeźwiało i coraz lepiej radziło sobie
z problemami z pomocą 12 kroków, nie uchroniło to ich rodzin przed konfliktami.
Stawało się coraz
jaśniejsze to, że samo porzucenie alkoholu nie wystarcza do spokoju, miłości i
rodności w rodzinach trzeźwiejących Alkoholików.
Autorka stwierdza, że
dzisiaj niewiele się w tej materii zmieniło i ma niewątpliwie rację. W pewnym
momencie dochodzi do wniosku, że niepijący Alkoholik, zwłaszcza nowicjusz, to
„granat z odbezpieczonym zapalnikiem”. Powinna raczej użyć figury „granat z
wyciągniętą zawleczką albo bez zawleczki”. Nie będziemy się jednak czepiać
szczegółów.
Faktem
jest, że każdy uzależniony, od czegokolwiek, po odstawieniu środka
uzależniającego, jest chodzącą huśtawką nastrojów i samo odstawieni używki nie
załatwia wszystkich spraw.
Awantury po pijanemu
kończą się knajpą albo kolejnym sznapsem w ukryciu, później ewentualnie
przeprosinami. Te na trzeźwo są często niesprawiedliwe i długo pamiętane.
Jedna strona wyrzuca
sobie, że nie wytrzymała nerwowo. Druga jest przerażona, bo miało być spokojnie
i wesoło, a jest czasem gorzej niż było.
Nawyki, które pojawiły
się w latach współżycia z uzależnionym, wcale nie znikają wraz z jego
trzeźwieniem.
Drążąc
kiedyś tam problemy natury psychologicznej, dokopałem się do stwierdzenia, że
nawyki są drugą naturą człowieka. To daje do myślenia, jak trudno z nawykami
się walczy i nie wygrywa się z nimi z dnia na dzień, jak z realnym, namacalnym
wrogiem.
W moich
przemyśleniach na temat uzależnień wciąż też powraca pytanie czy nałogowy
palacz jest bardziej uzależniony od nikotyny czy od nawyków towarzyszących
samemu paleniu, jak trzymanie papierosa, zajęte ręce, poranna kawa z dymkiem,
wydmuchiwanie dymu i inne.
Nawyki to
schematy umysłowe, przyzwyczajenia i odruchowe reakcje na frustrację czy stres,
czyli niepożądane przez nas doświadczenia.
Zatem
nawyki zakorzenione w nas z czasów picia w czasie niepicia bardziej ryją
psychikę naszych najbliższych niż nasze odstawione do lamusa picie.
Sprawiają też, że
problemy trzeźwiejących stają się problemami tych obok.
W trakcie rozdrapywania
problemu w USA wyciągnięto wniosek, że skoro 12 kroków pozwala trzeźwiejącym
nie pić, utrzymywać samodyscyplinę i inne pożądane zachowania, to można ten
program zastosować również do rodzin trzeźwiejących Alkoholików.
Każdemu przecież,
trzeźwiejącemu czy trzeźwemu, przyda się odwaga potrzebna do naprawienia
błędów.
Wszystko to działo się
wtedy, gdy nie mówiło się jeszcze o współuzależnieniu. Nie było na ten temat
literatury ani możliwości fachowej pomocy terapeutycznej.
Zatem osoby będące w
związkach z trzeźwiejącymi alkoholikami doszły wówczas w USA do wniosku, że im
również potrzeba programu 12 kroków, aby naprawić swoje życie.
Uważa się bowiem, że
program 12 kroków to metoda ożywienia uczuć wyższych, wyzbycia się
małostkowości, kompleksów, egocentryzmu, otwarcia się na wartości duchowe…
Słowem, program 12 kroków jest sposobem na dobre życie.
Najważniejsze to umieć żyć TERAZ. Nie rozdrapywać tego, co było
albo nie myśleć o tym, co będzie, ponieważ tego nie ma. Głupotą jest myślenie o
tym, co by było albo co to będzie, gdyby lub gdy.
Tu nie potrzeba żadnych programów, tylko świadomości siebie i
własnego życia.
Wielu ludzi jednak
znalazło pomoc i wskazówki w programie 12 kroków.
To bardzo
dobrze, bo czy ja pytam na ulicy człowieka dobrego, jaką drogą (poprzez lekturę
Biblii czy program 12 kroków) doszedł do tego, aby stać się lepszym, wrażliwym,
otwartym na innych, zdyscyplinowanym i trzeźwym?
Nie
pytam, tylko cieszę się ze spotkania!
Później w artykule mowa
o poszczególnych krokach.
Pierwszy
krok
to przyznanie się, że jesteśmy wobec tam czegoś bezsilni.
Nie
zgadzam się!
Mogę
przyznać się nawet do tego, że jestem wielbłądem i właśnie przeszedłem przez
igielne ucho.
Mówiłem,
że będzie prowokacyjnie!
Drugi
krok
to wskazanie źródła ufności. Przyznanie się do tego, ze tylko Siła Wyższa od
nas może przywrócić nam zdrowie.
Nie
zgadzam się!
Jeśli
mieliśmy na tyle siły, żeby sobie zdrowie odebrać, to mamy też siłę, żeby
siebie uzdrowić. To działa w obie strony.
Trzeci
krok
to powierzenie naszego życia Bogu, jakkolwiek Go pojmujemy.
Zgadzam
się!
Czwarty
krok
to praca nad poznaniem siebie.
Zgadzam
się!
Nie
zgadzam się jednak z tym, że nieoceniona jest tu pomoc innych, że jeśli chcę
naprawdę poznać siebie, to muszę pytać o to innych.
Krok
piąty to wyznanie bogu i drugiemu człowiekowi naszych błędów.
Zgadzam
się!
To jednak
nic innego, jak spowiedź powszechna u początków chrześcijaństwa.
Krok
szósty i siódmy to kroki zmiany.
Zgadzam się!
Nie
zgadzam się jednak, że moje wady charakteru oddaję Komuś Większemu ode mnie.
Oddaję również Temu Komuś kierowanie zmienianiem siebie.
Zgadzam
się, że nie myślę o innych ludziach źle, ale szukam w nich dobrych stron.
Zaczynam dbać o swój odpoczynek i szanuję spokój innych. Pracuję nad swoją
agresją.
Krok
ósmy
i dziewiąty to mowa o
zadośćuczynieniu win. Uporządkowanie relacji ze wszystkimi ludźmi.
Zgoda!
To
odzyskanie własnej wartości i szanowanie wartości innych. Nie tylko Alkoholik
dokucza swojemu otoczeniu. Otoczenie tez nie jest dłużne Alkoholikowi. Każdy ma
co przebaczać i czemu zadośćuczynić.
Krok
dziesiąty to przyznanie się do własnych popełnionych błędów i
szczere pragnienie uwolnienia się od nich. Uwolnienie się od naszych złych
nawyków.
Zgoda!
Krok
jedenasty ma wymiar czysto duchowy. To zgoda, akceptacja,
szukanie w sobie siły na godzenie się z tym, co dzieje się w naszym życiu.
Zgoda!
To modlitwa i medytacja
i więź z Bogiem. Wiara w porządek. „Rób swoje. Co ma być, będzie…” Przyjmować
wszystko z pokorą.
Nie
zgadzam się natomiast z tym, że mam pogodzić się ze swoją bezsilnością wobec
alkoholu! Nie mogę przyznać się do czegoś, czego nie ma. To byłoby nie w
porządku w stosunku do samego siebie.
Krok
dwunasty to przebudzenie, odrodzenie, uratowanie się od
alkoholowego piekła. Dzielenie się doświadczeniami z innymi. To krok Wspólnoty.
Nie tylko AA. To krok Wspólnoty Ludzi.
Zgadzam
się!
Samotność, odrzucenie
prowadzą do utraty wiary w sens życia, do chorób, uzależnienia, degeneracji duchowej,
a nawet do samobójstw.
Pomagając sobie,
pomagasz innych. To prawda odkryta klarownie przez pionierów ruchu AA. Nie
proponowali oni budowania szpitali odwykowych, tylko zaczęli pomagać sobie
nawzajem.
Pytam:
Zatem można pomóc samemu sobie?
Tak!
Więc
każdy Alkoholik może wyjść sam ze swoich problemów!
Na zakończenie autorka
stwierdza, że bez trudu rozpoznaje osoby ze Wspólnoty Dwunastu Kroków. Zawsze
gotowe są one dzielić się swoimi doświadczeniami, siłą i nadzieją.
Są to trzy rzeczy,
które autorce są najbardziej potrzebne w trudnych momentach życia.
W Edukacji… dotykam tylko problemów, które w istocie są tak głębokie,
jak tylko głęboki potrafi być człowiek zarówno w swojej mądrości, jak głupocie!
Problemy te, jak zresztą
całe nasze życie, wymagają czasu, przemyślenia i zastanowienia się.
Tylko ci mogą pomagać innym,
którzy potrafią pomóc sobie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz