3 czerwca 2017

Edukacja Alkoholowa (3.)

Ewa Wojdyłło w swoim artykule z 2010 roku snuje rozważania nad początkami AA i 12 kroków.
Będę, oczywiście swoim zwyczajem wplatał własne rozważania w przemyślenia autorki i starał się to dość jasno rozdzielać.
Kiedy w początkowej fazie AA w USA coraz więcej Alkoholików trzeźwiało i coraz lepiej radziło sobie z problemami z pomocą 12 kroków, nie uchroniło to ich rodzin przed konfliktami.

Stawało się coraz jaśniejsze to, że samo porzucenie alkoholu nie wystarcza do spokoju, miłości i rodności w rodzinach trzeźwiejących Alkoholików.
Autorka stwierdza, że dzisiaj niewiele się w tej materii zmieniło i ma niewątpliwie rację. W pewnym momencie dochodzi do wniosku, że niepijący Alkoholik, zwłaszcza nowicjusz, to „granat z odbezpieczonym zapalnikiem”. Powinna raczej użyć figury „granat z wyciągniętą zawleczką albo bez zawleczki”. Nie będziemy się jednak czepiać szczegółów.
Faktem jest, że każdy uzależniony, od czegokolwiek, po odstawieniu środka uzależniającego, jest chodzącą huśtawką nastrojów i samo odstawieni używki nie załatwia wszystkich spraw.
Awantury po pijanemu kończą się knajpą albo kolejnym sznapsem w ukryciu, później ewentualnie przeprosinami. Te na trzeźwo są często niesprawiedliwe i długo pamiętane.
Jedna strona wyrzuca sobie, że nie wytrzymała nerwowo. Druga jest przerażona, bo miało być spokojnie i wesoło, a jest czasem gorzej niż było.
Nawyki, które pojawiły się w latach współżycia z uzależnionym, wcale nie znikają wraz z jego trzeźwieniem.
Drążąc kiedyś tam problemy natury psychologicznej, dokopałem się do stwierdzenia, że nawyki są drugą naturą człowieka. To daje do myślenia, jak trudno z nawykami się walczy i nie wygrywa się z nimi z dnia na dzień, jak z realnym, namacalnym wrogiem.
W moich przemyśleniach na temat uzależnień wciąż też powraca pytanie czy nałogowy palacz jest bardziej uzależniony od nikotyny czy od nawyków towarzyszących samemu paleniu, jak trzymanie papierosa, zajęte ręce, poranna kawa z dymkiem, wydmuchiwanie dymu i inne.
Nawyki to schematy umysłowe, przyzwyczajenia i odruchowe reakcje na frustrację czy stres, czyli niepożądane przez nas doświadczenia.
Zatem nawyki zakorzenione w nas z czasów picia w czasie niepicia bardziej ryją psychikę naszych najbliższych niż nasze odstawione do lamusa picie.
Sprawiają też, że problemy trzeźwiejących stają się problemami tych obok.
W trakcie rozdrapywania problemu w USA wyciągnięto wniosek, że skoro 12 kroków pozwala trzeźwiejącym nie pić, utrzymywać samodyscyplinę i inne pożądane zachowania, to można ten program zastosować również do rodzin trzeźwiejących Alkoholików.
Każdemu przecież, trzeźwiejącemu czy trzeźwemu, przyda się odwaga potrzebna do naprawienia błędów.
Wszystko to działo się wtedy, gdy nie mówiło się jeszcze o współuzależnieniu. Nie było na ten temat literatury ani możliwości fachowej pomocy terapeutycznej.
Zatem osoby będące w związkach z trzeźwiejącymi alkoholikami doszły wówczas w USA do wniosku, że im również potrzeba programu 12 kroków, aby naprawić swoje życie.
Uważa się bowiem, że program 12 kroków to metoda ożywienia uczuć wyższych, wyzbycia się małostkowości, kompleksów, egocentryzmu, otwarcia się na wartości duchowe… Słowem, program 12 kroków jest sposobem na dobre życie.

Najważniejsze to umieć żyć TERAZ. Nie rozdrapywać tego, co było albo nie myśleć o tym, co będzie, ponieważ tego nie ma. Głupotą jest myślenie o tym, co by było albo co to będzie, gdyby lub gdy.
Tu nie potrzeba żadnych programów, tylko świadomości siebie i własnego życia.

Wielu ludzi jednak znalazło pomoc i wskazówki w programie 12 kroków.
To bardzo dobrze, bo czy ja pytam na ulicy człowieka dobrego, jaką drogą (poprzez lekturę Biblii czy program 12 kroków) doszedł do tego, aby stać się lepszym, wrażliwym, otwartym na innych, zdyscyplinowanym i trzeźwym?
Nie pytam, tylko cieszę się ze spotkania!

Później w artykule mowa o poszczególnych krokach.
Pierwszy krok to przyznanie się, że jesteśmy wobec tam czegoś bezsilni.
Nie zgadzam się!
Mogę przyznać się nawet do tego, że jestem wielbłądem i właśnie przeszedłem przez igielne ucho. 
Mówiłem, że będzie prowokacyjnie!
Drugi krok to wskazanie źródła ufności. Przyznanie się do tego, ze tylko Siła Wyższa od nas może przywrócić nam zdrowie.
Nie zgadzam się!
Jeśli mieliśmy na tyle siły, żeby sobie zdrowie odebrać, to mamy też siłę, żeby siebie uzdrowić. To działa w obie strony.
Trzeci krok to powierzenie naszego życia Bogu, jakkolwiek Go pojmujemy.
Zgadzam się!
Czwarty krok to praca nad poznaniem siebie.
Zgadzam się!
Nie zgadzam się jednak z tym, że nieoceniona jest tu pomoc innych, że jeśli chcę naprawdę poznać siebie, to muszę pytać o to innych.
Krok piąty to wyznanie bogu i drugiemu człowiekowi naszych błędów.
Zgadzam się!
To jednak nic innego, jak spowiedź powszechna u początków chrześcijaństwa.
Krok szósty i siódmy to kroki zmiany.
Zgadzam się!
Nie zgadzam się jednak, że moje wady charakteru oddaję Komuś Większemu ode mnie. Oddaję również Temu Komuś kierowanie zmienianiem siebie.
Zgadzam się, że nie myślę o innych ludziach źle, ale szukam w nich dobrych stron. Zaczynam dbać o swój odpoczynek i szanuję spokój innych. Pracuję nad swoją agresją.
Krok ósmy i dziewiąty to mowa o zadośćuczynieniu win. Uporządkowanie relacji ze wszystkimi ludźmi.
Zgoda!
To odzyskanie własnej wartości i szanowanie wartości innych. Nie tylko Alkoholik dokucza swojemu otoczeniu. Otoczenie tez nie jest dłużne Alkoholikowi. Każdy ma co przebaczać i czemu zadośćuczynić.
Krok dziesiąty to przyznanie się do własnych popełnionych błędów i szczere pragnienie uwolnienia się od nich. Uwolnienie się od naszych złych nawyków.
Zgoda!
Krok jedenasty ma wymiar czysto duchowy. To zgoda, akceptacja, szukanie w sobie siły na godzenie się z tym, co dzieje się w naszym życiu.
Zgoda!
To modlitwa i medytacja i więź z Bogiem. Wiara w porządek. „Rób swoje. Co ma być, będzie…” Przyjmować wszystko z pokorą.
Nie zgadzam się natomiast z tym, że mam pogodzić się ze swoją bezsilnością wobec alkoholu! Nie mogę przyznać się do czegoś, czego nie ma. To byłoby nie w porządku w stosunku do samego siebie.
Krok dwunasty to przebudzenie, odrodzenie, uratowanie się od alkoholowego piekła. Dzielenie się doświadczeniami z innymi. To krok Wspólnoty. Nie tylko AA. To krok Wspólnoty Ludzi.
Zgadzam się!
Samotność, odrzucenie prowadzą do utraty wiary w sens życia, do chorób, uzależnienia, degeneracji duchowej, a nawet do samobójstw.
Pomagając sobie, pomagasz innych. To prawda odkryta klarownie przez pionierów ruchu AA. Nie proponowali oni budowania szpitali odwykowych, tylko zaczęli pomagać sobie nawzajem.
Pytam: Zatem można pomóc samemu sobie?
Tak!
Więc każdy Alkoholik może wyjść sam ze swoich problemów!

Na zakończenie autorka stwierdza, że bez trudu rozpoznaje osoby ze Wspólnoty Dwunastu Kroków. Zawsze gotowe są one dzielić się swoimi doświadczeniami, siłą i nadzieją.
Są to trzy rzeczy, które autorce są najbardziej potrzebne w trudnych momentach życia.

W Edukacji… dotykam tylko problemów, które w istocie są tak głębokie, jak tylko głęboki potrafi być człowiek zarówno w swojej mądrości, jak głupocie!
Problemy te, jak zresztą całe nasze życie, wymagają czasu, przemyślenia i zastanowienia się.

Tylko ci mogą pomagać innym, którzy potrafią pomóc sobie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...