Podoba mi się czasem
retoryka używana we Wspólnocie AA. Często tam się słyszy „nasze”, „my”… we
wszystkich możliwych formach. Jak Wspólnota to Wspólnota! To mi się podoba!
Tylko już teraz zacznie się
moje czepianie. Pewnie też zacznie się obrywanie mi po głowie. Co mi tam! Mało
to się już w życiu po głowie naobrywałem? A tu, gdzie jestem teraz, mało już
dostałem? I to nie tylko po głowie!
Trzeba tu koniecznie
zaznaczyć, że wszyscy członkowie AA powinni być zadowoleni, że ktoś tam zadaje
pytania i ma wątpliwości w tym temacie, który oni uważają za swoiste tabu, a są
nim z pewnością owe „12” kroków czy tradycji. Taka dyskusja to przecież krok
naprzód. A kto mnie zdoła przekonać, że nie mam racji, to już dwa kroki naprzód
– przekonanie niedowiarka i umocnienie tego, co było.
A zatem Dwanaście Tradycji
AA:
Tradycja
1.
Nasze
wspólne dobro powinno być najważniejsze, wyzdrowienie każdego z nas zależy
bowiem od jedności Anonimowych Alkoholików.
Nie ma
wspólnego dobra nawet w tak cudownej Wspólnocie. Jest co najwyżej dobro
jednostki, która czuje się dobrze w danym gronie ludzi.
Jasne, że
mogę odczuwać radość z tego powodu, że ktoś obok ma dobrze, tak zresztą jest,
jednak niech nikt mi nie mów, że moje dobro ma być jednocześnie dobrem innych
ludzi, bo to jest utopia.
I
wyzdrowienie każdego jednostkowego Alkoholika nie ma nic wspólnego z jednością
AA. Ta jedność może być dla jednostki wsparciem, ucieczką, bo, tak naprawdę, to
jest ucieczką od jednego towarzystwa (pijących Alkoholików) do drugiego
(niepijących Alkoholików)
Tradycja 2.
Jedynym
i najwyższym autorytetem w naszej wspólnocie jest miłujący Bóg, jakkolwiek może
się On wyrażać w sumieniu każdej grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi
sługami, oni nami nie rządzą.
W przypadku
tego założenia nie mam nic do dodania.
Mogę tylko
wyrazić życzenie, żeby tak było w każdej Wspólnocie ludzkiej, z kościelną
Wspólnotą włącznie!
Bardzo
chciałbym!
Tradycja 3.
Jedynym
warunkiem przynależności do AA jest pragnienie zaprzestania picia.
Trochę to
ogólne, bo samo pragnienie zaprzestania picia może być bardzo chwilowe.
Przez to mogę
rozumieć i wszyscy inni, którzy ostro i dużo za dużo piją, że kiedy dzisiaj
wstaję z zarąbistym kacem i myślę sobie – więcej nie wyrobię, idę do AA, trochę
tam pobędę, podreperuję swojego ducha, a przede wszystkim ciało swoje znękane… ‑
bez wewnętrznego postanowienia, że wcale na całego nie chcę zmienić się w tym
zakresie, to taki delikwent też przynależy d Wspólnoty, jest jej członkiem.
Pragnienie
zaprzestania picia może być impulsem ostrego zmęczenia tymże piciem.
Tradycja 4.
Każda
grupa powinna być niezależna we wszystkich sprawach, z wyjątkiem tych, które
dotyczą innych grup lub AA jako całości.
A to już jest
trochę zaplątane. Odniosę to do siebie jako, powiedzmy, członka grupy AA.
Jestem niezależny we wszystkich sprawach, ale nie w tych, które dotyczą innych
albo całej organizacji AA.
Jeśli jestem
w jakiejś grupie, przynależę do jakiejś grupy, to nie ma mowy o niezależności w
moich indywidualnych sprawach, gdy jestem w grupie. Podporządkowuję swoje życie
związane z działaniem grupy wymogom tejże grupy i zasadom jej działania. Mogę
co najwyżej zostawić tę swoją niezależność w świecie myśli.
Tradycja 5.
Każda
grupa ma jeden główny cel, nieść posłanie alkoholikowi, który wciąż jeszcze
cierpi.
To takie
zawężone, aż boli. Alkoholicy sa tylko jedną z konkretnych grup ludzi
cierpiących z powodu uwikłania się w uzależnienie czy popadnięcia w chorobę.
Zdaję sobie
jednak z tego sprawę, że może to być wskazówka dla, np. chorych na białaczkę,
wrzody żołądka, depresję i wszystkie choroby znane współczesnemu człowiekowi,
aby poszczególni chorzy tworzyli takie grupy i wspierali się nawzajem.
Wiem, że
grupa ludzi cierpiąca na to samo co ja, może mi pomóc skutecznie oswoić źródło
mojego cierpienia.
Zdaje sobie
jednak sprawę, że to na swój sposób zamknięcie się, odsunięcie się od świata,
mierzenie się ze światem uzależnień i chorób innych ludzi, ich radością,
smutkiem, nierealnymi pragnieniami.
Moim zdaniem
każdy cierpiący powinien mierzyć się ze światem i starać się odnaleźć równowagę
ducha tam, gdzie przyszło mu cierpienia zaznać, uzależnić się czy zachorować.
Nie wiem czy
wyrażam się do końca jasno, ale takie grupy są dla mnie dobrowolnym izolowaniem
się ludzi od świata. są ucieczką z tego świata. gdy pobiegnę na spotkanie
grupy, to nie będę myślał o tym, żeby ewentualnie zapić. Dobre i te kilka
godzin w tygodniu.
Nie zauważę
nawet jak uzależniam się od spotkań z grupą i przestaję wierzyć, że sam sobie
poradzę.
Zdaję sobie
sprawę, że nikt mi gorzały na siłę nie wlewał do gardła w nadmiarze i za
często. Robiłem to sam i to jakże skutecznie! Ale kiedy mam wytrzeźwieć, to już
nie sam, tutaj będę miał fajną podpórkę w postaci grupy czy ogólnoświatowej
Wspólnoty…
Tradycja 6.
Grupa
AA nigdy nie powinna popierać, finansować ani użyczać nazwy AA żadnym pokrewnym
ośrodkom ani jakimkolwiek przedsięwzięciom, ażeby problemy finansowe, majątkowe
lub sprawy ambicjonalne nie odrywały nas od głównego celu.
W świecie
rządzonym przez mamonę. W świecie, w którym nie sposób funkcjonować bez środków
finansowych, takie założenie jest dla mnie czystą kpiną. Ciekawe skąd biorą się
środki na utrzymanie lokali, w których spotykają się członkowie Wspólnoty.
Ja bym tutaj
przenicował tę tradycję i zrobił z niej narzędzie do zdobywania jak największej
kasy, którą następnie można by przeznaczyć na skuteczniejsze leczenie
uzależnionych.
Mało,
dawałbym nagrody pieniężne za każdy rok abstynencji takiemu trzeźwemu
Alkoholikowi albo jego rodzinie. Zwłaszcza tym, co klepią biedę. Niechby sobie
taki trzeźwy z wyboru chłop czy kobieta pojechali z całą rodziną gdzieś i
odetchnęli innym powietrzem, nie tylko atmosferą mitingów podobnych im.
Na teraz wystarczy. Nie
sposób przecież katować niewinnych ludzi problemami tylko Alkoholików, jakby
świat nie składał się już z nikogo innego.
Żeby nikt się nie poczuł
ani urażony, ani na swój sposób obrażony.
Ja często z wytycznymi
wszelkich organizacji, jakie spotykam na drodze swojego życia, od Kościoła
począwszy, a na regulaminie organizacyjnym jakiegoś urzędu gminnego
skończywszy, zawsze staram się dyskutować.
Uważam, że jest to
najlepsza metoda do wypracowywania coraz to nowych i lepszych rozwiązań.
To znana metoda burzy
mózgów, tylko że w moich dyskusjach mózg jest tylko jeden i należy do mnie.
Czasami dołączają do mnie podobni wichrzyciele i jest już bardzo ciekawie.
Tutaj jednak nie ma co na
to liczyć! Dlatego zadawalam się swoim towarzystwem w tej zajmującej dyskusji
na temat 12 Tradycji AA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz