14 czerwca 2017

Edukacja Alkoholowa (10.)

Podoba mi się czasem retoryka używana we Wspólnocie AA. Często tam się słyszy „nasze”, „my”… we wszystkich możliwych formach. Jak Wspólnota to Wspólnota! To mi się podoba!
Tylko już teraz zacznie się moje czepianie. Pewnie też zacznie się obrywanie mi po głowie. Co mi tam! Mało to się już w życiu po głowie naobrywałem? A tu, gdzie jestem teraz, mało już dostałem? I to nie tylko po głowie!

Trzeba tu koniecznie zaznaczyć, że wszyscy członkowie AA powinni być zadowoleni, że ktoś tam zadaje pytania i ma wątpliwości w tym temacie, który oni uważają za swoiste tabu, a są nim z pewnością owe „12” kroków czy tradycji. Taka dyskusja to przecież krok naprzód. A kto mnie zdoła przekonać, że nie mam racji, to już dwa kroki naprzód – przekonanie niedowiarka i umocnienie tego, co było.
A zatem Dwanaście Tradycji AA:
Tradycja 1.
Nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze, wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od jedności Anonimowych Alkoholików.
Nie ma wspólnego dobra nawet w tak cudownej Wspólnocie. Jest co najwyżej dobro jednostki, która czuje się dobrze w danym gronie ludzi.
Jasne, że mogę odczuwać radość z tego powodu, że ktoś obok ma dobrze, tak zresztą jest, jednak niech nikt mi nie mów, że moje dobro ma być jednocześnie dobrem innych ludzi, bo to jest utopia.
I wyzdrowienie każdego jednostkowego Alkoholika nie ma nic wspólnego z jednością AA. Ta jedność może być dla jednostki wsparciem, ucieczką, bo, tak naprawdę, to jest ucieczką od jednego towarzystwa (pijących Alkoholików) do drugiego (niepijących Alkoholików)
Tradycja 2.
Jedynym i najwyższym autorytetem w naszej wspólnocie jest miłujący Bóg, jakkolwiek może się On wyrażać w sumieniu każdej grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami, oni nami nie rządzą.
W przypadku tego założenia nie mam nic do dodania.
Mogę tylko wyrazić życzenie, żeby tak było w każdej Wspólnocie ludzkiej, z kościelną Wspólnotą włącznie!
Bardzo chciałbym!
Tradycja 3.
Jedynym warunkiem przynależności do AA jest pragnienie zaprzestania picia.
Trochę to ogólne, bo samo pragnienie zaprzestania picia może być bardzo chwilowe.
Przez to mogę rozumieć i wszyscy inni, którzy ostro i dużo za dużo piją, że kiedy dzisiaj wstaję z zarąbistym kacem i myślę sobie – więcej nie wyrobię, idę do AA, trochę tam pobędę, podreperuję swojego ducha, a przede wszystkim ciało swoje znękane… ‑ bez wewnętrznego postanowienia, że wcale na całego nie chcę zmienić się w tym zakresie, to taki delikwent też przynależy d Wspólnoty, jest jej członkiem.
Pragnienie zaprzestania picia może być impulsem ostrego zmęczenia tymże piciem.
Tradycja 4.
Każda grupa powinna być niezależna we wszystkich sprawach, z wyjątkiem tych, które dotyczą innych grup lub AA jako całości.
A to już jest trochę zaplątane. Odniosę to do siebie jako, powiedzmy, członka grupy AA. Jestem niezależny we wszystkich sprawach, ale nie w tych, które dotyczą innych albo całej organizacji AA.
Jeśli jestem w jakiejś grupie, przynależę do jakiejś grupy, to nie ma mowy o niezależności w moich indywidualnych sprawach, gdy jestem w grupie. Podporządkowuję swoje życie związane z działaniem grupy wymogom tejże grupy i zasadom jej działania. Mogę co najwyżej zostawić tę swoją niezależność w świecie myśli.
Tradycja 5.
Każda grupa ma jeden główny cel, nieść posłanie alkoholikowi, który wciąż jeszcze cierpi.
To takie zawężone, aż boli. Alkoholicy sa tylko jedną z konkretnych grup ludzi cierpiących z powodu uwikłania się w uzależnienie czy popadnięcia w chorobę.
Zdaję sobie jednak z tego sprawę, że może to być wskazówka dla, np. chorych na białaczkę, wrzody żołądka, depresję i wszystkie choroby znane współczesnemu człowiekowi, aby poszczególni chorzy tworzyli takie grupy i wspierali się nawzajem.
Wiem, że grupa ludzi cierpiąca na to samo co ja, może mi pomóc skutecznie oswoić źródło mojego cierpienia.
Zdaje sobie jednak sprawę, że to na swój sposób zamknięcie się, odsunięcie się od świata, mierzenie się ze światem uzależnień i chorób innych ludzi, ich radością, smutkiem, nierealnymi pragnieniami.
Moim zdaniem każdy cierpiący powinien mierzyć się ze światem i starać się odnaleźć równowagę ducha tam, gdzie przyszło mu cierpienia zaznać, uzależnić się czy zachorować.
Nie wiem czy wyrażam się do końca jasno, ale takie grupy są dla mnie dobrowolnym izolowaniem się ludzi od świata. są ucieczką z tego świata. gdy pobiegnę na spotkanie grupy, to nie będę myślał o tym, żeby ewentualnie zapić. Dobre i te kilka godzin w tygodniu.
Nie zauważę nawet jak uzależniam się od spotkań z grupą i przestaję wierzyć, że sam sobie poradzę.
Zdaję sobie sprawę, że nikt mi gorzały na siłę nie wlewał do gardła w nadmiarze i za często. Robiłem to sam i to jakże skutecznie! Ale kiedy mam wytrzeźwieć, to już nie sam, tutaj będę miał fajną podpórkę w postaci grupy czy ogólnoświatowej Wspólnoty…
Tradycja 6.
Grupa AA nigdy nie powinna popierać, finansować ani użyczać nazwy AA żadnym pokrewnym ośrodkom ani jakimkolwiek przedsięwzięciom, ażeby problemy finansowe, majątkowe lub sprawy ambicjonalne nie odrywały nas od głównego celu.
W świecie rządzonym przez mamonę. W świecie, w którym nie sposób funkcjonować bez środków finansowych, takie założenie jest dla mnie czystą kpiną. Ciekawe skąd biorą się środki na utrzymanie lokali, w których spotykają się członkowie Wspólnoty.
Ja bym tutaj przenicował tę tradycję i zrobił z niej narzędzie do zdobywania jak największej kasy, którą następnie można by przeznaczyć na skuteczniejsze leczenie uzależnionych.
Mało, dawałbym nagrody pieniężne za każdy rok abstynencji takiemu trzeźwemu Alkoholikowi albo jego rodzinie. Zwłaszcza tym, co klepią biedę. Niechby sobie taki trzeźwy z wyboru chłop czy kobieta pojechali z całą rodziną gdzieś i odetchnęli innym powietrzem, nie tylko atmosferą mitingów podobnych im.
Na teraz wystarczy. Nie sposób przecież katować niewinnych ludzi problemami tylko Alkoholików, jakby świat nie składał się już z nikogo innego.
Żeby nikt się nie poczuł ani urażony, ani na swój sposób obrażony.
Ja często z wytycznymi wszelkich organizacji, jakie spotykam na drodze swojego życia, od Kościoła począwszy, a na regulaminie organizacyjnym jakiegoś urzędu gminnego skończywszy, zawsze staram się dyskutować.
Uważam, że jest to najlepsza metoda do wypracowywania coraz to nowych i lepszych rozwiązań.
To znana metoda burzy mózgów, tylko że w moich dyskusjach mózg jest tylko jeden i należy do mnie. Czasami dołączają do mnie podobni wichrzyciele i jest już bardzo ciekawie.

Tutaj jednak nie ma co na to liczyć! Dlatego zadawalam się swoim towarzystwem w tej zajmującej dyskusji na temat 12 Tradycji AA. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...