26 czerwca 2017

Na końcu świata... 1.

Siedzę na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna i spędzam czas z moimi Chłopakami. Dzisiaj robiłem obiad. Nie jestem mocny w gotowaniu, ale trochę potrenuję i nikogo nie otruję. Dzisiaj zresztą też po zjedzeniu mojego obiadu mamy się całkiem dobrze.
Mordercą też byłem dzisiaj. 

Po południu dostałem w prezencie ryby, za sprawianie których od razu się zabrałem. Ryby miały się całkiem dobrze, ponieważ przyjechały do mnie w wodzie. Rzucały się przy obieraniu, ale nie ma żadnych oporów, żeby w takich sytuacjach robić to, co zrobić trzeba. Trzeba jak najszybciej rybę sprawić i ją wypatroszyć. Trzeba działać szybko i zdecydowanie, żeby z szacunkiem zabić stworzenie, które ma służyć nam później za pokarm i siłę do życia.
Tak też zrobiłem. Bez żadnych zbędnych ruchów. Krótko i na temat.
Siedzę na końcu świata, ale tutaj właśnie mój świat się zaczyna. I cieszę się pobytem w tym punkcie początkowym świata.

Nie będę też ściemniał i powiem wprost – chętnie zostałbym tu dłużej niż jakiś tam urlop. Ale cóż, życie!
Choć w życiu zdarzają się cuda!

Pozdrawiam z końca świata, z mojego początku! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...