Siedzę na końcu świata,
gdzie świat się właśnie zaczyna i spędzam czas z moimi Chłopakami. Dzisiaj
robiłem obiad. Nie jestem mocny w gotowaniu, ale trochę potrenuję i nikogo nie
otruję. Dzisiaj zresztą też po zjedzeniu mojego obiadu mamy się całkiem dobrze.
Mordercą też byłem dzisiaj.
Po południu dostałem w prezencie ryby, za sprawianie których od razu się
zabrałem. Ryby miały się całkiem dobrze, ponieważ przyjechały do mnie w wodzie.
Rzucały się przy obieraniu, ale nie ma żadnych oporów, żeby w takich sytuacjach
robić to, co zrobić trzeba. Trzeba jak najszybciej rybę sprawić i ją
wypatroszyć. Trzeba działać szybko i zdecydowanie, żeby z szacunkiem zabić
stworzenie, które ma służyć nam później za pokarm i siłę do życia.
Tak też zrobiłem. Bez żadnych
zbędnych ruchów. Krótko i na temat.
Siedzę na końcu świata, ale
tutaj właśnie mój świat się zaczyna. I cieszę się pobytem w tym punkcie początkowym
świata.
Nie będę też ściemniał i powiem
wprost – chętnie zostałbym tu dłużej niż jakiś tam urlop. Ale cóż, życie!
Choć w życiu zdarzają się
cuda!
Pozdrawiam z końca świata, z
mojego początku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz