Raz wyjaśnię i później
nie będę już wracał do pewnych kwestii w temacie pisania o uzależnieniach.
Niejeden z Was zauważy
w tych wywodach chaos, niepoukładanie myśli, jakiś żywioł, który jest poniekąd
świadomie przeze mnie dopuszczony. Chcę bowiem pisać na gorąco, nie z
wyrachowaniem, chcę dać się ponieść emocjom przy takim pisaniu.
Nie chcę trzymać na
wodzy tego, co w sercu gra.
Zauważycie też pewnie
moją niekonsekwencję w zapisie niektórych wyrazów wielką czy małą literą. Tam,
gdzie będę pamiętał o postanowieniu, Alkoholik (z sentymentu) będę pisał wielką
literą. Na pewno się zdarzy pisownia małą literą. Dopuszczam taką możliwość
tam, gdzie nie będę pamiętał o swoim postanowieniu i sentymentach w zapisie.
Nie będę, absolutnie,
się tutaj usprawiedliwiał, ale wiecie jak to z bezładu i pustkowia wszystko się
wyłoniło.
Otóż uważam, że na początku
każdego etapu wędrówki, jaki człowiek w swoim życiu rozpoczyna jest więcej elementów
chaosu niż uporządkowania. Dopiero w trakcie wędrówki, nabywania doświadczeń, utrwalania
przekonań, umacniania się… pojawia się zaranie widocznej prostej drogi…
Mam zamiar do takiej prostej
dotrzeć poprzez swój własny chaos…
Niech tylko nikt mi nie
mówi, że ma w swojej głowie wszystko poukładane od A aż do Z. I niczego nie musi
przycinać po drodze, nie musi zbaczać, kluczyć, nie przychodzi mu zbłądzić… Nie
oszukujmy siebie przynajmniej w tym jednym, że słabi jesteśmy i błądzimy w życiu.
Nie wstydźmy się o tym mówić i powiedzmy innym, jak z tych swoich manowców wyszliśmy
na prostą, na otwartą przestrzeń, gdzie tyle błękitu i słońca.
I nie wyrzucajmy sobie,
że było tyle chaosu, bo musi być chaos, z którego tworzymy porządek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz