4 czerwca 2017

Wyjaśnię i nie wrócę...

Raz wyjaśnię i później nie będę już wracał do pewnych kwestii w temacie pisania o uzależnieniach.
Niejeden z Was zauważy w tych wywodach chaos, niepoukładanie myśli, jakiś żywioł, który jest poniekąd świadomie przeze mnie dopuszczony. Chcę bowiem pisać na gorąco, nie z wyrachowaniem, chcę dać się ponieść emocjom przy takim pisaniu.
Nie chcę trzymać na wodzy tego, co w sercu gra.

Zauważycie też pewnie moją niekonsekwencję w zapisie niektórych wyrazów wielką czy małą literą. Tam, gdzie będę pamiętał o postanowieniu, Alkoholik (z sentymentu) będę pisał wielką literą. Na pewno się zdarzy pisownia małą literą. Dopuszczam taką możliwość tam, gdzie nie będę pamiętał o swoim postanowieniu i sentymentach w zapisie.
Nie będę, absolutnie, się tutaj usprawiedliwiał, ale wiecie jak to z bezładu i pustkowia wszystko się wyłoniło.
Otóż uważam, że na początku każdego etapu wędrówki, jaki człowiek w swoim życiu rozpoczyna jest więcej elementów chaosu niż uporządkowania. Dopiero w trakcie wędrówki, nabywania doświadczeń, utrwalania przekonań, umacniania się… pojawia się zaranie widocznej prostej drogi…
Mam zamiar do takiej prostej dotrzeć poprzez swój własny chaos…

Niech tylko nikt mi nie mówi, że ma w swojej głowie wszystko poukładane od A aż do Z. I niczego nie musi przycinać po drodze, nie musi zbaczać, kluczyć, nie przychodzi mu zbłądzić… Nie oszukujmy siebie przynajmniej w tym jednym, że słabi jesteśmy i błądzimy w życiu. Nie wstydźmy się o tym mówić i powiedzmy innym, jak z tych swoich manowców wyszliśmy na prostą, na otwartą przestrzeń, gdzie tyle błękitu i słońca.

I nie wyrzucajmy sobie, że było tyle chaosu, bo musi być chaos, z którego tworzymy porządek! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...