Już jakieś komentarze
pojawiają się w związku z tym, co piszę w Edukacji
Alkoholowej, a dotyczą moich uwag.
Cieszy mnie to bardzo,
ponieważ jest szansa na to, że rozwinie się w tym temacie dyskusja. Jednak potrzebuję
czasu, żeby przedstawić swoje rozważania w tym temacie. A wiem doskonale, że
nie można snuć rozważań na temat Alkoholizmu i Alkoholików bez zasygnalizowania
tego, co już się w tej materii powiedziało, mówi albo robi.
Dlatego wracam do
wykładu W. O.
Alkoholizm trudno
zaleczyć. Stwierdza w pewnym momencie mówiący.
A
to ciekawe!
Wcześniej przecież,
podczas wykładu była mowa: Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną,
ale nie beznadziejną. Polega ona na tym, że alkoholik traci kontrolę nad
alkoholem, a nie wie o tym. Głównym problemem jest jednak utrata kontroli nad
alkoholem.
Z alkoholizmu można
wyzdrowieć, ale nie można się wyleczyć. Warunkiem
wyzdrowienia jest wzięcie we własne ręce odpowiedzialności za własne życie i
własny rozwój.
Z tą dziwną logiką niektórych
trzeźwiejących Alkoholików jest różnie. Choroba nieuleczalna nie jest
jednocześnie beznadziejna. Mimo że Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną, to
można z niej wyzdrowieć. Nie można się jednak z niej wyleczyć.
Jakbym słuchał wykładu
na temat miłosnego zauroczenia jakiegoś nastolatka. Tylko że w takim miłosnym
zauroczeniu brak logiki jest normalny, natomiast u kogoś, kto uważa siebie za
znawcę jakiegoś tematu, raczej niewskazany.
Ale popatrzmy na cechy
tej „choroby”, jakie przytacza mówiący – to brak kontroli i bezsilność wobec
alkoholu.
Alkoholikiem
jest ten i tylko ten, kto traci kontrolę nad alkoholem.
A jak jest z kimś, kto
pije raz na rok, ale tak, że urywa mu się film, nic nie pamięta, robi głupoty,
po prostu odlatuje jak jaskółka do ciepłych krajów… To też Alkoholik czy nie?
W. O. stwierdza
później, że Alkohol panuje nad Alkoholikiem coraz częściej.
I tutaj powiedzmy sobie
jasno – alkohol panuje tak samo nad wszystkimi, jeśli wypiją go tyle, że stracą
zdrowy rozsądek i możliwość oceny sytuacji. Oczywiście, chodzi tu o
częstotliwość i ilość wypijanych trunków. Nie oszukujmy się jednak –
czarodziejka gorzałka powali z nóg i pozbawi rozumu tego, który zalicza jakiś
tam ciąg i tego, który pije raz na rok, ale na umór, a nawet wypił za dużo pierwszy
raz w życiu. Alkohol działa podobnie na organizm człowieka, z niewielkimi
indywidualnymi różnicami konkretnego organizmu.
Oddaję głos W. O.:
Alkoholik
nie stawia się na umówione spotkania, co do których wcześniej podjął świadomą
decyzję.
Alkoholik
i nie alkoholik są na przyjęciu. Jeden i drugi obiecują żonom, że jeden, dwa
kieliszki i szlus, bo mają gdzieś tam iść. Alkoholik raz, drugi… wypije tyle,
ile trzeba, ale za trzecim razem na pewno przesadzi. Alkoholik musi się napić i
upić.
Dwa
elementy – tracę kontrolę nad tym czy dzisiaj muszę się napić i czy dzisiaj w
ogóle muszę pić oraz ile wypiję.
Dlaczego w powyższej
bajce pominiętą nie alkoholika, choć go przywołano na wstępie?
Wielki
mit – że alkoholik pije codziennie.
Uwaga do Kościoła
katolickiego, który rzekomo wmawia ludziom, obiecuje ludziom, że jeśli się nie
napiją w miesiącu trzeźwości [Mówiący wciąż chodzi i zagląda do notatek], w
sierpniu, to nie są alkoholikami.
Zapisałem sobie wtedy
na marginesie, że pierwszy raz spotykam się z takim myśleniem! Nie słyszałem
też, żeby w którymkolwiek kościele tak bez sensu pieprzono, choć w świątyniach
nie takie głupoty się wygaduje z ambony.
Alkoholik
może, a nawet musi nie pić przez długie okresy. Gdyby pił bez przerwy, nie
wyżyłby. Robi przerwę w piciu. Podreperuje się, żeby walnąć setkę. Chce uzyskać
zdrowie do dalszego picia. Poza tym w przerwach chce udowodnić sobie i innym,
że alkoholikiem nie jest. Po miesiącu można się „nagrodzić”. Logika alkoholika.
Boże, przecież nawet
nie Alkoholik, jeśli będzie walił bez przerwy, to jasne, że zejdzie. Każdy po
przepiciu musi podreperować zdrowie, nie zawsze setką, ale każdy po przepiciu
jakoś tam odlot alkoholowy odchorowuje.
Testem
nie jest trzeźwość w sierpniu. Testem jest, że codziennie w sierpniu walnę pięćdziesiątkę
i tylko pięćdziesiątkę
Wiktor O. twierdzi, że
alkoholik tego nie wytrzyma i nawet 30 sierpnia upije się.
A
ja twierdzę, że wytrzyma, jak nic, jeśli sobie założy, że 1 września uwali się
do nieprzytomności!
To, co bowiem
wykładający bierze za pewnik, to właśnie nic pewnego, jak niewiadoma zachowania
poszczególnej jednostki ludzkiej w danym przypadku.
Alkoholik
dostaje ze świata informacje, że z tobą jest coś źle. Każdy człowiek będzie się
bronił do upadłego przed akceptacją takiej informacji. Nikt, komu została
resztka godności, nie może przyznać, że jest złym, zdegenerowanym alkoholikiem.
Jasne, że mnie
ponosiło, gdy tego słuchałem, bo kto powiedział, że alkoholik musi być koniecznie
zły? Ja znam wielu ludzi, którzy dużo i często piją, ale nikomu, poza sobą, nic
złego nie robią! Nie pozwalają sobie nawet na krytykę innych, jak to mają w
zwyczaju trzeźwi jak świnie nie alkoholicy!
A
przez lata robi wszystko, żeby udowodnić, że nie jest alkoholikiem.
Jak to robi? Przecież
stracił kontrolę nad tym, co robi! Nawet powiedziano wcześniej, że nie wie, że stracił
panowanie nad alkoholem. Jak więc może ktoś się przyznać do czegoś, czego nie wie?
To
nie jest żadne czepianie się!
To
krzyk rozpaczy o logikę w wywodach!
Zmienia
myślenie, trochę oszukując świat, tym bardziej oszukuje siebie. Tworzy świat
zaprzeczeń, iluzji, zakłamania, w którym udowadnia, że nie jest alkoholikiem.
Nie tylko Alkoholik
zmienia myślenie, oszukuje otoczenie i siebie… Zdecydowana większość polityków
robi to z uśmiechem na twarzy, zapewniając że są kryształowo prawdomówni! I
tylko im powiedz, że tacy nie są, to potrafią takie historie wymyśleć, że
Alkoholik to przy nich marny robak! Czy uprawianie polityki jest zatem również chorobą?
Nie dojdę dzisiaj do
trzeciej części wykładu, ponieważ już mnie poniosło i to trochę zanadto.
Podawane przykłady są na użytek chwili. Tego się po prostu nie da przykleić
tylko do Alkoholika.
To tak, jakby ktoś namierzył
Alkoholika i zaczął mu wyrzucać, że robi dokładnie to, co robią inni i właśnie dlatego
jest Alkoholikiem, i powinien się leczyć!
To może, lekarzu, ulecz
najpierw sam siebie! powiem tym, co tak twierdzą i sądzą o innych.
Nie wiem, dlaczego
ponosi mnie, gdy słucham takich wywodów? Nie bronię się w ten sposób i nie
tworzę iluzji o sobie, nie chcę oszukać świata.
Ja tylko chcę
powiedzieć, że nie widzę tego u siebie. nie widzę tego u ludzi, którzy się
zdeklarowali jako Alkoholicy.
Ja chcę tylko powiedzieć,
że cieszę się, że ludzie ci nie piją. Można z nimi pogadać.
Ja chcę tylko powiedzieć,
że cieszę się, że nie piję!
Dlaczego?
Dojdę do tego!
Na pewno nie dlatego, że
ktoś mi o tym powiedział albo zobrazował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz