18 czerwca 2017

Niewolnicy Strachu

Wszystko sprowadza się do uzależnienia jednostki od…
Właśnie, uzależnienia od czego?
Można wymienić pracę, ludzi, państwo, firmę, gadżety, używki, dosłownie wszystko można właśnie w tym miejscu wymienić.
Tak naprawdę nieważne, od czego, ważny jest cel. A celem jest wzbudzenie w człowieku lęku, strachu.
My na potrzebę chwili nazwiemy to X.

Ktoś tajemniczy, ukryty, niewidoczny dla nas, pracuje świadomie nad tym, aby już od dzieciństwa uzależniać człowieka, jednostkę ludzką od X i uświadomić jej, wpoić jej, narzucić jej myślenie, że bez posiadania X, niemożliwe jest osiągniecie szczęścia, krojonego, notabene, na miarę tych, którzy uzależniają.
Podajmy teraz przykład przeciętnego dziecięcia w przeciętnej rodzinie i spróbujmy stworzyć króciutki spis ewentualnych kierunków działania, które prowadzić mogą do uszczęśliwienia lub unieszczęśliwienia małej, nieukształtowanej jednostki ludzkiej.
W światowych mediach pojawia się reklama o nowej zabawce. Reklama, jak to reklama, kusi dzieciaki i zachwala dobre strony zabawki. Posiadanie tej zabawki umożliwia rozwój edukacyjny, manualny i coś tam jeszcze. Jednak nacisk się kładzie na to, że posiadanie tej zabawki świadczy o tym, iż jesteśmy „na czasie”, jesteśmy teraz, nie zostajemy w tyle, a co najważniejsze – nie jesteśmy gorsi…
Podsumowując wszystkie działania, których tu nie sposób wymienić, ktoś, kto wymyślił całą tę historię z reklamowaną zabawką, chce przekazać wszystkim jasny komunikat – jeśli posiadasz tę zabawkę, jesteś człowiekiem współczesnym, nie jesteś gorszy ani lepszy od innych, ale należysz do rodziny ludzi współczesnych, jak inni szczęśliwych. Jeśli natomiast z jakichś powodów tej zabawki nie posiadasz, jesteś gorszy, zostałeś z tyłu i możesz co najwyżej zazdrościć tym, którzy ów skarb posiadają.
Żaden dzieciak nie chce być gorszy od kolegi z podwórka czy klasy.
Ale co tam dzieciaki!
Żaden rodzic nie chce, aby jego dziecko było gorsze od dzieciaka sąsiada, kolegi czy kogoś tam jeszcze. I pojawia się pytanie czy rzeczywiście nasze dziecko, o którego wyjątkowości i niepowtarzalności jesteśmy przecież tak silnie przekonani, nie będzie gorsze, jeśli tej zabawki nie dostanie?
A zabawka jest dość droga.
W pewnym momencie jednak, na jakimś tam etapie kolejnej reklamy tejże zabawki pojawia się obraz, jak gromada dzieciaków na podwórku bawi się tą zabawką w najlepsze, a z boku, gdzieś tam pod płotem albo pod ścianą, stoi smutne dziecko tejże zabawki nie posiadające.
Nie muszę chyba wspominać, że u dorosłych pojawia się pewien rodzaj strachu, że tym „gorszym” dzieckiem może być ich dzieciach, jeśli tej zabawki nie dostanie.
I machina rusza.
Kombinujemy, robimy wszystko, żeby tę zabawkę dzieciakowi załatwić. Nie pozwolimy, żeby to właśnie nasze dziecko stało pod ścianą czy pod płotem i patrzyło zazdrośnie na świetnie bawiącą się grupę rówieśników.
Zapominamy często o podstawowych wartościach, jak na przykład, że to nie posiadane dobra materialne świadczą o naszym BYĆ. Myślimy tylko o tym, aby nie zostać w tyle. Strach myśleć, co to by było, gdyby nasze dziecko miało zostać w tyle z powodu jakiejś tam głupiej zabawki. A to, że nie kupimy dzieciakowi książki albo sobie np. Biblii w to miejsce, to już sprawa drugorzędna.
Widzę, jak krążę wokół tematu, nie mogąc znaleźć słów na jasne i konkretne opisanie problemu. Wierzę jednak, że w ten sposób również można dotrzeć do sedna sprawy, jakim jest uzależnianie nas od pewnych spraw i przedmiotów, a następnie wyzwalanie w nas strachu na myśl o tym, że moglibyśmy nie posiadać środka uzależniającego.
Tak jest z modą, narkotykami, używkami, samochodami, ciuchami, fryzurą, sztucznymi paznokciami…
Twórcy tego mechanizmu idą tak daleko, że potrafią wmówić kobietom „współczesnym”, że bez depilacji nóg nie wsiadaj na rower. Ale depilacja depilacji nierówna i jeśli jej nie zrobisz maszynką marki X, to jakbyś wcale, kobieto, nóg nie depilowała!
A my?
W zdecydowanej większości bezmyślne stado baranów, dajemy się wodzić za nos tym cwaniakom od chwilowego szczęścia i żyjemy w ciągłym strachu, żeby nie zostać w tyle.
Każdy z nas jest tym dzieckiem, rodzicem, dorosłym, który w pewnym momencie swego życia staje przed dylematem – mieć X i być złudnie szczęśliwym na miarę innych czy sobie odpuścić jako jawną głupotę i nami manipulację?
Nawet nie zauważamy jak stajemy w szeregach Światowej Wspólnoty Niewolników, którzy zrobią wszystko, aby tylko posiadać namiastkę wolności, czyli kolejną nic nie znaczącą zabawkę na czasie!

Napisze ktoś w komentarzach, że autor powyższych słów bredzi.

Jeśli to jest pociechą, to bredzi na trzeźwo i poprzez takie brednie próbuje dojść do tego, żeby w końcu opuścić Światową Wspólnotę Niewolników! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...