Wszystko sprowadza się do
uzależnienia jednostki od…
Właśnie, uzależnienia od
czego?
Można wymienić pracę,
ludzi, państwo, firmę, gadżety, używki, dosłownie wszystko można właśnie w tym
miejscu wymienić.
Tak naprawdę nieważne, od
czego, ważny jest cel. A celem jest wzbudzenie w człowieku lęku, strachu.
My na potrzebę chwili nazwiemy
to X.
Ktoś tajemniczy, ukryty,
niewidoczny dla nas, pracuje świadomie nad tym, aby już od dzieciństwa
uzależniać człowieka, jednostkę ludzką od X i uświadomić jej, wpoić jej,
narzucić jej myślenie, że bez posiadania X,
niemożliwe jest osiągniecie szczęścia, krojonego, notabene, na miarę tych,
którzy uzależniają.
Podajmy teraz przykład
przeciętnego dziecięcia w przeciętnej rodzinie i spróbujmy stworzyć króciutki
spis ewentualnych kierunków działania, które prowadzić mogą do uszczęśliwienia
lub unieszczęśliwienia małej, nieukształtowanej jednostki ludzkiej.
W światowych mediach
pojawia się reklama o nowej zabawce. Reklama, jak to reklama, kusi dzieciaki i
zachwala dobre strony zabawki. Posiadanie tej zabawki umożliwia rozwój
edukacyjny, manualny i coś tam jeszcze. Jednak nacisk się kładzie na to, że
posiadanie tej zabawki świadczy o tym, iż jesteśmy „na czasie”, jesteśmy teraz,
nie zostajemy w tyle, a co najważniejsze – nie jesteśmy gorsi…
Podsumowując wszystkie
działania, których tu nie sposób wymienić, ktoś, kto wymyślił całą tę historię
z reklamowaną zabawką, chce przekazać wszystkim jasny komunikat – jeśli
posiadasz tę zabawkę, jesteś człowiekiem współczesnym, nie jesteś gorszy ani
lepszy od innych, ale należysz do rodziny ludzi współczesnych, jak inni
szczęśliwych. Jeśli natomiast z jakichś powodów tej zabawki nie posiadasz,
jesteś gorszy, zostałeś z tyłu i możesz co najwyżej zazdrościć tym, którzy ów
skarb posiadają.
Żaden dzieciak nie chce być
gorszy od kolegi z podwórka czy klasy.
Ale co tam dzieciaki!
Żaden rodzic nie chce, aby
jego dziecko było gorsze od dzieciaka sąsiada, kolegi czy kogoś tam jeszcze. I
pojawia się pytanie czy rzeczywiście nasze dziecko, o którego wyjątkowości i
niepowtarzalności jesteśmy przecież tak silnie przekonani, nie będzie gorsze,
jeśli tej zabawki nie dostanie?
A zabawka jest dość droga.
W pewnym momencie jednak,
na jakimś tam etapie kolejnej reklamy tejże zabawki pojawia się obraz, jak
gromada dzieciaków na podwórku bawi się tą zabawką w najlepsze, a z boku,
gdzieś tam pod płotem albo pod ścianą, stoi smutne dziecko tejże zabawki nie
posiadające.
Nie muszę chyba wspominać,
że u dorosłych pojawia się pewien rodzaj strachu, że tym „gorszym” dzieckiem
może być ich dzieciach, jeśli tej zabawki nie dostanie.
I machina rusza.
Kombinujemy, robimy
wszystko, żeby tę zabawkę dzieciakowi załatwić. Nie pozwolimy, żeby to właśnie
nasze dziecko stało pod ścianą czy pod płotem i patrzyło zazdrośnie na świetnie
bawiącą się grupę rówieśników.
Zapominamy często o
podstawowych wartościach, jak na przykład, że to nie posiadane dobra materialne
świadczą o naszym BYĆ. Myślimy tylko o tym, aby nie zostać w tyle. Strach
myśleć, co to by było, gdyby nasze dziecko miało zostać w tyle z powodu jakiejś
tam głupiej zabawki. A to, że nie kupimy dzieciakowi książki albo sobie np.
Biblii w to miejsce, to już sprawa drugorzędna.
Widzę, jak krążę wokół
tematu, nie mogąc znaleźć słów na jasne i konkretne opisanie problemu. Wierzę
jednak, że w ten sposób również można dotrzeć do sedna sprawy, jakim jest
uzależnianie nas od pewnych spraw i przedmiotów, a następnie wyzwalanie w nas
strachu na myśl o tym, że moglibyśmy nie posiadać środka uzależniającego.
Tak jest z modą,
narkotykami, używkami, samochodami, ciuchami, fryzurą, sztucznymi paznokciami…
Twórcy tego mechanizmu idą
tak daleko, że potrafią wmówić kobietom „współczesnym”, że bez depilacji nóg
nie wsiadaj na rower. Ale depilacja depilacji nierówna i jeśli jej nie zrobisz
maszynką marki X, to jakbyś wcale,
kobieto, nóg nie depilowała!
A my?
W zdecydowanej większości
bezmyślne stado baranów, dajemy się wodzić za nos tym cwaniakom od chwilowego
szczęścia i żyjemy w ciągłym strachu, żeby nie zostać w tyle.
Każdy z nas jest tym dzieckiem,
rodzicem, dorosłym, który w pewnym momencie swego życia staje przed dylematem –
mieć X i być złudnie szczęśliwym na miarę
innych czy sobie odpuścić jako jawną głupotę i nami manipulację?
Nawet nie zauważamy jak
stajemy w szeregach Światowej Wspólnoty Niewolników, którzy zrobią wszystko,
aby tylko posiadać namiastkę wolności, czyli kolejną nic nie znaczącą zabawkę
na czasie!
Napisze ktoś w
komentarzach, że autor powyższych słów bredzi.
Jeśli to jest pociechą, to
bredzi na trzeźwo i poprzez takie brednie próbuje dojść do tego, żeby w końcu
opuścić Światową Wspólnotę Niewolników!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz