Jeśli wszystko pójdzie
zgodnie z planem, to jest autobus nie rozbije się po drodze, tunelu La Manche
nie zaleje woda, jeśli ogólnie rzecz ujmując, dożyję, to kiedy ten post pojawi
się na moim blogu, ja będę już po odmówieniu naprawionego Różańca i, co
najważniejsze, ja będę już w domu.
I nie każcie mi wtedy
zaglądać na bloga, ile tam odsłon, komentarzy, docinków i tym podobnych rzeczy.
To będzie mało istotne.
A dlaczego?
Wy wiecie i ja wiem
doskonale, dlaczego wszystko inne będzie wtedy mało istotne.
Piszę ten tekst w rocznicę
swojego pobytu tutaj, w Nottingham, czyli 18 czerwca 2017 roku. Na blogu tekst
się pojawi, gdy będę już w domu!
Dużo się wydarzyło przez
ten rok.
Najbardziej mnie jednak
cieszy fakt, że przetrwałem jakoś ten czas i czegoś tam się nauczyłem.
Zatem nie jest to czas
stracony.
Ważne też dla mnie jest, że
wracam do Polski trzeźwy. Wcale nie bogatszy, poza doświadczeniami, ale trzeźwo
patrzący i oceniający wagę spraw w życiu istotnych.
Trzeba było zaplanować
jakoś ten krotki wyjazd. Pewnie napiszę na tym forum, co się ze mną dzieje.
Jednak moje pisanie będzie tylko dodatkiem do czasu, który chciałbym spędzać z
najbliższymi.
Wiem już, jak smakuje
samotność!
Koniecznie mała dygresja, zanim
zacznę patetycznie o emigracyjnym życiu.
Dzisiaj zadzwonił do mnie z
Polski bardzo dobry znajomy. Poruszyliśmy temat, że moi koledzy po niedawnym fachu
pozałatwiali sobie w kraju ojczystym posadki.
Powiedziałem, że dzisiaj cieszę
się, że nie szedłem z nikim na żaden układ i nie załatwiałem sobie ciepłej posadki,
żeby ewentualnie przetrwać do olejnych wyborów.
Dziś mogę powiedzieć za Herbertem
(…)
i błądziłem w noc burzliwą pośród
skał
piłem piasek jadłem kamień i
samotność
tylko Krzyż płonący w górze
trwał…
dzisiaj mogę śmiało stanąć przed
innymi ludźmi i powiedzieć, nie muszę sobie załatwiać po znajomości posady. Potrafię
zapracować na swoje utrzymanie własnymi rękami.
Jak to jest z tą pracą za granicą,
wiedzą natomiast ci, co tego spróbowali!
Wiem, że to nie koniec.
Ale teraz już będę wyjeżdżał
z Polski inny, przygotowany, czujny…, z planami realnymi do realizacji!
Doświadczenie, to prawdziwy
skarb!
PS
Stęskniłem się za swoja dawną
samorządową bracią, którą z pewnością odwiedzę w kraju nad Wisłą.
No i na własne oczy chcę zobaczyć
raj, jaki buduje wódz małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz