Kolejna wiadomość z kraju
nad Wisłą, że jeden z moich znajomych wyruszył w podróż w jedną stronę.
Józka Piątka nie znałem
jakoś szczególnie dobrze, ale wojowaliśmy razem na polu samorządowym i podobnie,
jak ja, brał ostre baty od swojej konkurencji, która, jak moja konkurencja, nie
przebierała w środkach.
To nas z pewnością zbliżyło
do siebie, a jeśli nie zbliżyło, to na pewno w jakiś sposób ustawiało w jednym szeregu.
Pewnie dlatego przy każdym spotkaniu zamienialiśmy zdanie albo dwa na temat naszej
walki pozasamorządowej.
Uczestniczyłem też w kilku
podróżach służbowych, w których Józek brał udział.
Pamiętam, jak kilka razy
rozmawialiśmy o tym, że ta samorządowa robota jest chyba niewarta zdrowia i ceny,
jaką się przy jej wykonywaniu płaci. To nieustanny haracz ze zdrowia, rodzinnego
spokoju, wypoczynku i anonimowości.
Dzisiaj chciałbym zobaczyć
miny Józka konkurencji. Nie mogą już sobie pojeździć z nim, jak to za życia było.
Wierzę też, że spokoju mu
teraz nie zabraknie!
Cóż może dzisiaj pomóc Józkowi
to całe moje pisanie z grodu Robin Hooda?
Nic, ale mnie pomaga!
Dziękuję, Przyjacielu, żeś
mnie zawiadomił i przysłał taką wiadomość, jakiej całkiem nie chciałem. Ale to właśnie
przyjaźń polega na tym, że gdy trzeba zasmucić, to nie wahamy się wcale!
W podróży jest mój Znajomy,
a raczej już dobił do portu!
A ja się pakuję do swojej
podróży!
Takie życie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz